Afera w polskiej firmie. Sesja nago w saunie na liście obowiązków

Wizyty w saunie z szefem – zdaniem dyrektora kreatywnego w jednej z firm tworzących gry komputerowe takie wymaganie można umieścić na liście obowiązków w ofercie pracy. Firma Spectrum Studios postawiła je jednej z kandydatek. „Jeśli nie masz na to ochoty, znajdź pracę gdzie indziej” – miał odpowiedzieć na obiekcje kandydatki szef studia Jacek Piórkowski. Zdjęcie

Od kandydatki do pracy w Spectrum Studios miano wymagać udziału w sesjach w saunie /123RF/PICSEL

Od kandydatki do pracy w Spectrum Studios miano wymagać udziału w sesjach w saunie /123RF/PICSEL Reklama

„Aferę saunową”, którą żyje we wtorek świat polskiego gamingu, nagłośnił Adrian Chmielarz. To polski projektant, programista i producent gier komputerowych. 

„Sporo widziałem w życiu, ale czegoś takiego jeszcze nie. Zwłaszcza w mojej branży, czyli wśród twórców gier” – rozpoczyna swój wpis w mediach społecznościowych Chmielarz.

Wymóg dla pracownicy – sesja w saunie. „Czegoś takiego jeszcze nie widziałem”

Jak wynika z treści wpisu Chmielarza, a także komentarzy wymienionych w nim osób w mediach społecznościowych, Jacek Piórkowski ze Spectrum Studios miał zaoferować możliwość zatrudnienia w tej firmie Aleksandrze Wolnej. Chmielarz opublikował zrzut ekranu z wymiany zdań między Piórkowskim a Wolną na portalu Linkedin.

Reklama

„Jeśli chcesz, skontaktuj się z moją Narrative Mulan (Mulan od narracji – red.) Magdaleną Kucenty. Może możemy zaoferować Ci jakąś pracę w Spectrum Studios” – napisał Piórkowski. W odpowiedzi Aleksandra Wolna – scenarzystka gier komputerowych – odpisała: „Już wcześniej wymienialiśmy ze sobą kilka wiadomości tu w komentarza na Linkedin i z tego co mówiłeś, uważasz że nagie sesje w saunie są częścią obowiązków zawodowych w twoim studiu. Dałam znać, że dla mnie to wykluczone i na tym skończyliśmy. Ale dziękuję za ofertę”.

Rozwiń

Piórkowski w odpowiedzi nie zaprzeczył, że postawił takie wymaganie. Zamiast tego miał odpowiedzieć, że doświadczenie sesji w saunie jest kluczowe dla stworzenia scenariusza do gry, nad którą pracuje jego studio, gdyż jej akcja toczy się właśnie w saunie. 

„Szczerze… Miałaś mnóstwo czasu, aby wyprowadzić mnie z błędu. Aby napisać scenę w saunie bez przebywania w niej i wysłać do Magdy. Zamiast tego marnujemy czas w mediach społecznościowych” – napisał. I dodał: „Moje 'Narrative Girls’ (Dziewczyny od narracji – red.) chodzą ze mną do sauny, aby stworzyć świetny scenariusz. Technicznie jest to możliwe bez tego, ale uwielbiam fakt, że korzystają z własnego doświadczenia”.

Osoby komentujące post Chmielarza wskazywały, że takie wymagania Piórkowski miał stawiać nie tylko tej konkretnej kandydatce. „Nienegocjowalny” wymóg uczestniczenia w sesjach w saunie miał pozwolić „całemu zespołowi zrozumieć produkt” – wynika ze zrzutu ekranu oferty pracy z Linkedin zamieszczonego przez jednego z użytkowników Facebooka.

„Nie sądzę, żeby Spielberg osobiście ratował Żydów”

Adrian Chmielarz w swoim poście podkreśla, że wymóg osobistego doświadczenia stawiany przed scenarzystą nie ma sensu. „Nie sądzę, aby np. taki Spielberg osobiście ratował Żydów z rąk nazistów w czasie II Wojny Światowej, a jednak udało mu się stworzyć na ten temat wielki, przejmujący, prawdziwy film” – wskazuje twórca. 

I rzeczywiście, nikt nie spodziewa się, że autorzy kryminałów, thrillerów psychologicznych albo gier historycznych sami będą uczestniczyli w zbrodniach, wydarzeniach z przeszłości albo przeżywali opisywane traumy.

Do tego obowiązków w pracy nie można kształtować dowolnie. Zarówno pracodawcę i pracownika obowiązują zakaz molestowania czy nakaz przestrzegania tak zwanych zasad współżycia społecznego. To klauzula generalna w polskim prawie odwołująca się do powszechnych wartości i norm społecznych. Nietrudno sobie wyobrazić, czemu obowiązek chodzenia nago z szefem i innymi współpracownikami do sauny ktoś mógłby uznać za formę naruszenia takich zasad.

Od słów Piórkowskiego odcina się także wymieniona przez niego w komentarzu Magdalena Kucenty. Jak podkreśla w swoich wpisach w mediach społecznościowych, nie jest pracownikiem studia. „Wczoraj okazało się, że jeden z moich byłych uczniów z kursu narrative designu, imć Jacek Piórkowski, szastał na prawo i lewo moim nazwiskiem, próbując rekrutować ludzi w sposób absolutnie nieakceptowalny” – napisała na Facebooku:

Rozwiń Wideo Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 85: Dlaczego będę bronić kapitalizmu? INTERIA.PL

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *