W Finlandii do szkolenia botów wykorzystuje się więźniów
Eksperci od dawna ostrzegają przed nadmiernym zaufaniem względem tego co serwuje nam sztuczna inteligencja. Zwracają uwagę na to, że wiele zależy od tego, kto i na jakich materiałach szkoli AI. W tym kontekście z pewnością kontrowersje budzą najnowsze doniesienia „Wired”. Jak podaje, w Finlandii do szkolenia botów wykorzystuje się więźniów. Serwis opisuje historię z zakładu karnego dla kobiet w Hämeenlinna, gdzie więźniarki, w specjalnie wyznaczonych salkach, wyposażonych w komputer, wykonują monotonne czynności.
Jak szkoli się AI?
System zaprogramowano tak, aby laptop wyświetlał krótkie fragmenty tekstu na temat nieruchomości, a następnie zadawał pytania „tak” lub „nie” na temat tego, co właśnie zaprezentował. To nudne zajęcie, więc wdrożono tryb zmianowy – co parę godziny nowa więźniarka siada przed ekranem, by szkolić AI. Dlaczego zdecydowano się na korzystanie z pomocy zakładu karnego? Chodzi o pieniądze. Za godzinę pracy osoba szkoląca dostaje 1,54 euro.
W jakich konkretnie celach szkolony jest opisany system? Ujawniono, iż firma, która korzysta z pomocy więźniów, to startup Metroc. Stworzył on wyszukiwarkę zaprojektowaną specjalnie dla firmom budowlanych. A w ten sposób uczy bota. „Metroc potrzebuje etykiet danych, które pomogą jej modelom zrozumieć wskazówki z artykułów prasowych i dokumentów gmin na temat nadchodzących projektów budowlanych. Sztuczna inteligencja musi być w stanie odróżnić poszczególne projekty” – pisze „Wired”.
Metroc korzysta z fińskojęzycznych osób. Praca więźniarek jest dobrowolna – z tej opcji skorzystało ponad 20 kobiet. Inne firmy z branży sztucznej inteligencji też sięgają po tanią siłę roboczą – np. OpenAI korzysta z usług firmy outsourcingowej, która zatrudnia pracowników w Kenii, Ugandzie i Indiach.