Kaczyński: Realnie euro jest warte nie 5 zł, a 2,55 zł. Możemy je przyjąć za np. 60 lat

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił w sobotę na spotkaniu z wyborcami, że przyjęcie euro byłoby niekorzystne dla polskiej gospodarki, spowodowałoby m.in. gwałtowny wzrost cen i spadek wartości nabywczej płac. Realnie euro jest warte nie 5 zł, a 2,55 zł – powiedział.

Kaczyński: Realnie euro jest warte nie 5 zł, a 2,55 zł. Możemy je przyjąć za np. 60 lat

fot. Jacek Szydlowski / / FORUM

Na spotkaniu z wyborcami w Sompolnie (woj. wielkopolskie) lider PiS poświęcił fragment swojego wystąpienia możliwości wprowadzenia w Polsce euro.

"Mamy zapisane to w traktatach, że mamy to zrobić, ale nie mamy terminu. Możemy np. za 60 lat" – powiedział lider PiS. W opinii Kaczyńskiego wspólna waluta służy przede wszystkim niemieckiej gospodarce. Ewentualnie jeszcze, choć już tylko częściowo – jak dodał – innym zamożnym państwom, gdzie dochód na głowę obywatela jest wysoki, takim jak Holandia czy Austria.

ReklamaZobacz takżePolecamy: płatności za granicą bez dodatkowych kosztów, z bonusem do 200 zł za nowe konto w Banku Pekao

"Nam po prostu w tej chwili absolutnie nie opłaca się przyjmować euro" – stwierdził. Jego zdaniem to waluta, która przeszkadza w rozwoju.

"Jak się ma za silną walutę, to się na tym traci, bo eksport jest za drogi. Mamy eksport piękny, także produktów rolniczych, ale gdybyśmy mieli euro, to byłby on opłacalny tylko wtedy, gdyby zarobki w Polsce były niższe" – mówił Kaczyński. Dodał, że "ceny automatycznie by szły ku niemieckim i to by było nie do zatrzymania".

Jego zdaniem realna wartość euro to jedynie połowa przelicznika, ok. 2,5 zł. Różnica między tymi kwotami byłaby, według prezesa PiS, stratą Polski i Polaków.

Kaczyński: Nie można godzić się, by w UE traktaty zastąpiła zasada "kto silniejszy, ten lepszy"

Kaczyński podkreślał, że mieszkańcy tej ziemi wielokrotnie pokazali, że chcą być w UE i że wiązali z nią swoje nadzieje.

"I po to się państwo tu spotykają ze mną, z innymi, nie przeciw UE, tylko po to, by Unia była inna, by ona była dla ludzi, a nie przeciw ludziom. Żeby miała służyć wszystkim – wszystkim narodom, wszystkim państwom, suwerennym państwom i była tym, o czym myśleli jej założyciele, czyli nowym mechanizmem współpracy państw europejskich, który wyklucza wojnę, likwiduje te wszystkie gry równowagi między mocarstwami, te strefy wpływów etc." – powiedział prezes PiS podczas spotkania z mieszkańcami Sompolna.

Ocenił, że po latach widać, że "to się nie powiodło"; jak zaznaczył, historia jednak toczy się dalej.

Kaczyński podkreślił, że wiele osób ma nadzieję, że obecny bieg dziejów "się odwróci". "Otóż to odwrócenie się powinno dotyczyć wielu dziedzin. W pierwszym rzędzie UE musi powrócić do pewnej oczywistej zasady (…) że trzeba przestrzegać prawa, a prawem UE są traktaty, czyli te umowy – ostatnią jest Traktat Lizboński – i protokołów do tych traktatów" – mówił. Podkreślał, że "jest też prawo wtórne", które wynika z traktatów, ale jest podejmowane z poziomu Komisji Europejskiej lub z udziałem PE.

Według Kaczyńskiego "dziś mamy sytuację, kiedy to wszystko zostało zastąpione zasadą najgorszą z możliwych i wewnątrz każdego państwa i między państwami – +kto silniejszy, ten lepszy+". "Na to się nie możemy godzić" – podkreślił.

Prezes PiS podkreślał, że tym, gdzie się szczególnie ta zasada przejawia, jest gospodarka i energetyka. Przekonywał, że przykładem tego jest kwestia zmian dotyczących unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS), polityki klimatycznej i Zielonego Ładu. Mówił, że przez zmiany, które nastąpiły w systemie ETS w 2014 r. za zgodą Donalda Tuska uprawnienia stały się elementem obrotu na giełdzie, co – według niego – spowodowało, że w pewnym momencie ceny wzrosły dziesięciokrotnie.

Autor: Luiza Łuniewska, Bartosz Skonieczny

lui/ bsk/ agz/

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *