Polskie siatkarki kapitalnie zainaugurowały sezon reprezentacyjny. Rywalki miały nie byle jakie, bo Holenderki, z którymi przegrywały aż 17 razy. Pierwszy sprawdzian przed igrzyskami olimpijskimi zaliczony.
Polskie siatkarki rozpoczęły sezon reprezentacyjny. W pierwszym meczu towarzyskim podopieczne Stefano Lavariniego podjęły Holenderki. Te drużyny grały ze sobą aż 24 razy. Niestety lepszy bilans mają nasze rywalki, które wygrały 17 z tych spotkań. Polki tylko siedem. Oznacza to, że to był kapitalny rywal, który ma docelowo przygotować biało-czerwone do igrzysk olimpijskich.
Wielki powrót siatkówki reprezentacyjnej
Reprezentacja Polski ma trochę kłopotów zdrowotnych, bo Monika Fedusio wciąż walczy z kontuzją stopy, a w trakcie zgrupowania Maria Stenzel miała zapalenie wyrostka i konieczna była operacja. Na szczęście wszystko było dobrze, ale jeszcze nie mogła pojawić się na boisku. Od początku Stefano Lavarini postawił na: Korneluk, Witkowską, Stysiak, Łukasik, Wenerską, Różański, Szczygłowską na libero.
Od początku tego seta Polki pokazywały dobrą grę, dzięki której wyszły na prowadzenie 4:1. Holenderki dość szybko odrobiły tę trzypunktową stratę i doprowadziły do wyrównania 6:6. Polki wygrały kolejne dwie akcje z rzędu, ale chwilę później Holenderki znów wyrównały, a potem wyszły na minimalną przewagę. Jednak końcówka należała do biało-czerwonych, które od wyniku 20:20 wygrały pięć na sześć akcji i zamknęły seta wynikiem 25:21.
Holenderki były bezradne wobec gry Polek
Podopieczne Stefano Lavariniego równie dobrze rozpoczęły drugą partię, bo od razu wyszły na prowadzenie 3:0. W tym secie już nasze reprezentantki nie pozwoliły rywalkom dojść do nich, a nawet powiększyły prowadzenie do sześciu „oczek” (18:12). Holenderki nie dały rady odwrócić losów tej partii i poległy 19:25. W trzecim secie przeciwniczki sprawiły biało-czerwonym trochę problemów, ale nasze siatkarki dały radę się podnieść i zatriumfować 25:21.
Normalnie, byłby to koniec meczu, ale trenerzy umówili się na rozegranie pięciu setów, niezależnie od wyniku. Oznaczało to, że to nie był jeszcze koniec siatkarskich emocji. Na te dwie pozostałe partie Stefano Lavarini wprowadził rezerwowe. Z szóstki, która zaczynała to starcie, została tylko Aleksandra Szczygłowska na libero. Po tych zmianach gra po stronie biało-czerwonych była bardziej szarpana, ale ostatecznie udało się wygrać czwartego (25:22) oraz piątego seta (15:14) i zamknąć to spotkanie wynikiem 5:0