Energia mogłaby przejściowo podrożeć o jedną piątą w porównaniu z zeszłym rokiem – taki scenariusz przedstawił Narodowy Bank Polski. Czekałby nas jeśli rząd zdecydowałby się całkowicie odmrozić ceny prądu w drugiej połowie roku. Wzrost cen zobaczylibyśmy i na rachunkach, i we wskaźniku inflacji.
/123RF/PICSEL
Co dalej z cenami prądu? Działania osłonowe obowiązujące obecnie potrwają do końca pierwszej połowy roku. Jeśli następnie ceny prądu zostaną całkowicie odmrożone, a rząd zrezygnuje z działań osłonowych, wzrost cen energii w Polsce może przejściowo przekroczyć 20 proc. rok do roku. Tak szacuje Narodowy Bank Polski (NBP) w najnowszej projekcji. To nie pozostałoby bez wpływu na inflację.
Co dalej z cenami energii? NBP przedstawia scenariusze
W poniedziałek bank centralny przedstawił najnowszą projekcję obejmującą prognozy dotyczące PKB i inflacji w 2024 roku i kolejnych dwóch latach. Jednym z głównych czynników, który może wpłynąć w tym roku na ten drugi wskaźnik są ceny energii. Przypomnijmy, że obecnie są one zamrożone. Do określonego dla różnych kategorii gospodarstw domowych limitu zużycia obowiązuje obniżona stawka. Powyżej tego limitu płacimy cenę maksymalną, która również jest niższa niż wynikałoby to z taryf zaakceptowanych przez Urząd Regulacji Energetyki (URE).
Reklama
Gdyby odmrozić całkowicie ceny, czekałby nas zauważalny wzrost rachunków za prąd. Jak szacuje NBP, energia zdrożałaby o jedną piątą w stosunku do ubiegłego roku. „W związku z pojawiającymi się różnymi propozycjami rządowymi przedstawiono skutki skrajnego scenariusza, czyli całkowitego wycofania działań osłonowych obniżających ceny energii i żywności zgodnie z obowiązującym obecnie stanem prawnym. Przyjęto, że (…) ceny energii elektrycznej i gazu dla gospodarstw domowych od III kwartału wzrosną do poziomu taryf URE na 2024 rok” – wskazuje NBP w projekcji. „Przy tych założeniach, na przełomie 2024 i 2025 roku nastąpi silny wzrost inflacji CPI względem scenariusza centralnego projekcji. Dynamika cen energii może przejściowo przekroczyć 20 proc. rok do roku” – czytamy.
NBP w bazowym scenariuszu nie zakłada jednak, że ceny zostaną całkowicie odmrożone. W projekcji centralnej bank przyjął, że rząd utrzyma wszystkie obecne działania osłonowe. W takim wypadku ceny energii w 2024 roku będą niższe o 1,2 proc. niż w ubiegłym roku.
To też jednak nie do końca realistyczny scenariusz. Jak opisywaliśmy w tym tekście, ekonomiści wskazują, że należy się raczej spodziewać częściowego odmrożenia cen, a więc utrzymania części działań osłonowych.
Ceny prądu w drugiej połowie roku. Resort na razie mgliście o planach
Czego należy więc spodziewać się, jeśli chodzi o ceny energii w drugiej połowie roku? Resort klimatu i środowiska, nadzorujący tę kwestię, na razie o kwestii wypowiada się dość ogólnikowo. W ostatnich tygodniach ministra Paulina Hennig-Kloska wskazywała, że można spodziewać się podwyżek rzędu 15 procent. Nie precyzowała jednak, czy chodzi o cały rachunek za prąd czy o którąś ze stawek, w oparciu o które obliczane są rachunki. Przypomnijmy, że kwota, jaką płacimy, zależy między innymi od stawek za sprzedaż oraz za dystrybucję, wysokości podatku i akcyzy a także innych opłat.
Obecnie zarówno stawki za dystrybucję i sprzedaż są zamrożone. Zgodnie z niedawnym szacunkiem ekonomistów ING, odmrożenie tych pierwszych, a utrzymanie dotychczasowej stawki za sprzedaż skutkowałoby wzrostem rachunków o 16 procent. A więc w stopniu zbliżonym do tego, o którym mówiła szefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Nie wiadomo jednak, czy jest to scenariusz, który rozważa resort.
Niedawno ministra Hennig-Kloska wskazywała także, że szacunkowa podwyżka rachunku za prąd w drugiej połowie roku miałaby wynieść 30 zł. – Wspomniany przez panią ministrę wzrost cen dotyczy średniego rachunku. Chodziło o zobrazowanie rzędu kwoty podwyżki – odpowiedziało biuro prasowe resortu na pytanie Interii, czy w grę wchodzi rozwiązanie, które wprowadzi limit wzrostu cen na rachunku do określonej kwoty oraz czy wzrost o 30 zł na rachunku za miesiąc to szacunek dla konkretnego rodzaju gospodarstwa domowego, np. o określonym zużyciu prądu.
W mediach pojawiały się również spekulacje, że rząd miałby negocjować z URE obniżenie taryf na prąd. Wtedy ceny obowiązywałyby według taryf, byłyby one jednak niższe niż obecnie. Pytana o tę kwestię w piątek przez dziennikarzy Hennig-Kloska wskazała, że resort na razie nie komentuje tych doniesień. Podała także, że kierowany przez nią resort przedstawił swoje propozycje innym ministerstwom, których opinie są niezbędne, aby procedować dalej. Nie zdradziła jednak mediom kształtu rozwiązań, które MKiŚ przedstawił innym ministrom gabinetu Donalda Tuska.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News