Mniej aut ginie w Polsce, ale samochodowe gangi robią wypady do Niemiec. Mają tam konkurencję – grupy łotewskie czy ukraińskie.
W Berlinie kradzionych jest dziennie nawet 20 samochodów
Liczba kradzieży samochodów od kilku lat spada, i obecny rok potwierdza ten trend. Do końca lipca w kraju łupem złodziei padło 2975 samochodów – to o 206 mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Co istotne, lepiej jest w Warszawie, gdzie zginęły 924 pojazdy – o 136 mniej, co oznacza blisko 13-proc. spadek.
Powód? – Wyspecjalizowane wydziały do walki z przestępczością samochodową skutecznie rozbijają takie gangi, część złodziei odsiaduje wyroki, a auta dzisiaj trudniej ukraść, bo mają zabezpieczenia – wylicza Katarzyna Nowak, rzeczniczka KGP.
Kradzieże samochodów – dla klienta lub na części
Są dwie kategorie kradzieży: dla klienta lub – co dominuje – na części. A wtedy w tzw. dziuplach w ciągu trzech–czterech godzin auta znikają, a „zawartość” zasila rynek używanych części zamiennych. Poza silnikiem czy skrzynią biegów większość podzespołów nie ma oznaczeń, więc dla złodzieja jest mniejsze ryzyko.
– W Warszawie kradzione są najczęściej auta nowsze. Większość na części, które po wyczyszczeniu z oznaczeń są sprzedawane na giełdach i w internecie – mówi nam policjant z Wydziału dw. z Przestępczością Samochodową KSP.
„Specjalizacja” się nie zmienia – w stolicy nadal giną głównie marki japońskie (w tym Toyoty). W reszcie kraju – niemieckie, francuskie, koreańskie. – W Wielkopolsce drogie marki niemieckie, czyli VW, Audi i BMW, a ostatnio sprawcy nastawiają się mocno na auta koreańskie – Kia czy Hundai, i francuskie. Cały czas to kradzieże na części – mówi Andrzej Borowiak, rzecznik KWP w Poznaniu.
W sierpniu wpadły trzy osoby z dużej siatki, która w Niemczech w latach 2022–2023 ukradła ok. 30 luksusowych aut, w tym m.in. Porsche, Maserati, Jaguar, Jeep.
Luksus pod klienta
Gangi z zachodnich regionów kraju praktykują „gościnne występy” w Niemczech. – U nas zostali przyciśnięci przez policję, tam są bardziej anonimowi. W jedną noc kradną trzy pojazdy i wracają do kraju – mówi insp. Borowiak. Nadal jest to domena zorganizowanej przestępczości, tyle że już nie osiłków z „łamakami”, ale z drogim elektronicznym sprzętem do otwierania aut bezkluczykowych.
W sierpniu wpadły trzy osoby z dużej siatki, która w Niemczech w latach 2022–2023 ukradła ok. 30 luksusowych aut, w tym m.in. Porsche, Maserati, Jaguar, Jeep – warte łącznie 13 mln zł. Kilkunastu z liczącej 29 osób szajki, już oskarżono. Wybierali najdroższe modele, otwierali, skanując kluczyki. W kraju nadawano im „nowe życie”, szukały chętnych. Ale bywało inaczej.
– Kradli również pod zamówienie, czyli do wcześniejszym typowaniu i zamawianiu konkretnych pojazdów pod określonego nabywcę – mówi „Rz” Krzysztof Wrześniowski, rzecznik CBŚP, które wraz z Morskim Oddziałem Straży Granicznej i Prokuraturą Krajową rozbiło tę grupę. Do jej rozpracowania powołano tzw. JIT, czyli wspólny zespół śledczy, do którego weszli też śledczy z Niemiec.
– Przerabiane są dokumenty, nabijane nowe numery VIN np. z pojazdu, który jest już na szrocie, albo jest tworzony samochód „klon”. Później taki pojazd jest wprowadzany dalej do obiegu – wskazuje Katarzyna Przybysz, rzeczniczka Morskiego Oddziału SG.
W sierpniu na przejściu w Korczowej ujawniono dwa chcące wyjechać z Polski mercedesy mające skrzynie biegów z pojazdów skradzionych w Wielkiej Brytanii. Jednym kierował 42-letni Rumun, drugim 33-letni Ukrainiec.
Według informacji, jakie polscy policjanci mają od swoich kolegów z Niemiec, w samym tylko Berlinie ginie dziennie nawet ok. 20 aut. Czy za niemiecką plagą stoją tylko polskie gangi, których członkowie wyjeżdżają do Berlina i przygranicznych miast na łowy?
– Proceder prosperuje od dawna, ale obecne kradzieże w Niemczech nie są domeną wyłącznie polskich grup, choć te się wyróżniają. W Niemczech działają dzisiaj także grupy przestępcze litewskie czy ukraińskie – mówią „Rz” policjanci z Biura Kryminalnego KGP. – Polskie gangi działają w swoim gronie, podobnie tamte – dodają.
Część członków tych grup wyjeżdża na Zachód, tam się osiedla z rodzinami. Trudnią się tym, czym w kraju. To nowe pokolenie złodziei, mają na tyle duży budżet, żeby kupić drogi sprzęt do otwierania pojazdów. Wyspecjalizowani w kwestiach informatycznych.
Jadą na wschód
Przestępcy zza wschodniej granicy skradzione w krajach zachodnich auta przerzucają do siebie. Takich kurierów kierowców lub nabywców przewożących np. na Ukrainę skradzione w Niemczech pojazdy zatrzymuje często Straż Graniczna. Np. w sierpniu na przejściu w Korczowej ujawniono dwa chcące wyjechać z Polski mercedesy mające skrzynie biegów z pojazdów skradzionych w Wielkiej Brytanii. Jednym kierował 42-letni Rumun, drugim 33-letni Ukrainiec. A np. młoda Ukrainka chciała wyjechać toyotą rav4 z 2018 r. z przerobionym VIN, skradzionym sześć lat temu Hiszpanii.
Tylko w jeden weekend lipca Bieszczadzki Oddział SG ujawnił cztery próby wywozu do Ukrainy pojazdów – wartych łącznie 390 tys. zł (w tym BMW X1 i Mercedes Sprinter z 2023). Od początku tego roku tylko funkcjonariusze tego oddziału odzyskali ponad 90 pojazdów skradzionych w krajach zachodnich, które usiłowano wywieźć z Polski przez wschodnią granicę – o wartości łącznie ponad 12 mln zł – podaje SG.