Nasilają się kradzieże, a – co gorsza – wzrasta tupet złodziei. O jedną trzecią zwiększyła się liczba kradzieży „szczególnie zuchwałych”.
Zdjęcie ilustracyjne
Łupem złodziei padają nagminnie telefony komórkowe i pieniądze, ale również elektronika, elektronarzędzia, alkohole, markowe perfumy i cała gama najróżniejszych towarów ze sklepowych półek. Kradzieże w tym roku się nasiliły – do lipca było ich o 6,1 tys. więcej niż w podobnym okresie roku minionego. I sprawcy częściej wykazują się zuchwałością.
W całym kraju (do lipca) miało miejsce prawie 73 tys. kradzieży – rok temu w analogicznym okresie było ich blisko 66 tys. Są plagą głównie w dużych miastach. Najczęściej dochodziło do nich w Warszawie i okolicach (11,3 tys. – wzrost o 1,1 tys.) oraz w woj. dolnośląskim i śląskim.
Z kolei w ujęciu wojewódzkim, najbardziej, bo o jedną piątą, liczba kradzieży wzrosła w Łódzkiem – z blisko 4,1 tys. do 5 tys., a także w Wielkopolsce (z 5,1 tys. do ponad 6 tys.). Najrzadziej kradziono na Podlasiu – tylko 1144 razy, nieznacznie więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.
– W czasie wakacji, kiedy w Warszawie jest więcej turystów, swoją aktywność zwiększają kieszkonkowcy. Działają głównie w środkach komunikacji miejskiej i w galeriach handlowych. Wielu wyłapują nasi wywiadowcy – wskazuje Sylwester Marczak, rzecznik KSP. I zauważa, że w przypadku kradzieży sklepowych w stolicy złodzieje nastawiają się zwłaszcza na drogerie i sklepy z ubraniami.
Właśnie w Warszawie wpadł Gruzin, który „podprowadził” perfumy wartości 3600 zł. Przy okazji okazało się, że w Polsce przebywał nielegalnie – mówi Marczak.
Z danych KGP wynika, że nasiliły się kradzieże „szczególnie zuchwałe” (za które grozi do ośmiu lat więzienia) – do lipca było ich 1128, a w tym samym okresie ubiegłego roku – 851. To wzrost o 277 czynów – czyli o blisko jedną trzecią. Co się za tym kryje?
Np. szczególnie zuchwała (a przy okazji nietypowa) niedawna kradzież na Dolnym Śląsku, w okolicy stawów w rejonie miejscowości Tyniec Mały. Para złodziei odurzyła właściciela i skradła mu mercedesa z owczarkiem podhalańskim w środku.
– Sprawcy zaoferowali mężczyźnie „napoje bezalkoholowe”, a gdy po ich spożyciu dziwnie się poczuł, mieli go odwieźć do domu. Zamiast tego zabrali samochód i psa – relacjonują policjanci. Sprawcy to 29-letnia kobieta (poszukiwana do odbycia wyroku) i 39-letni mężczyzna. Auto sprzedali, psa przywłaszczyli, ale policjanci odzyskali „łupy”.
Coraz więcej przestępczości zuchwałej w Polsce
Podobnie jako kradzież zuchwałą zakwalifikowano zachowanie złodzieja, który w Bieruniu na Śląsku wchodził do sklepów jubilerskich i lombardów, prosił o pokazanie biżuterii, a potem ją kradł.
W tym roku częściej – wzrost z 25 do 40 przestępstw – kradziono mienie „znacznej wartości” (za co grozi do dziesięciu lat). Dotyczy to m.in., zrabowanej właścicielom gotówki sposobem na tzw. kolec, w czym w Warszawie specjalizują się przebywający tu Gruzini – o czym pisaliśmy. Obserwują osoby wypłacające z bankomatów duże sumy, przebijają oponę w ich aucie, a kiedy kierowca się zatrzymuje, sprawcy kradną pobrane pieniądze. Więcej było też kradzieży prądu i kart do bankomatów. Za to rzadziej kradziono programy komputerowe.
Społeczeństwo biednieje więc liczba kradzieży rośnie
Kradzione są także rzeczy mniejszej wartości, czasem absurdalne. Np. 26-latek z Wieruszowa w czerwcu z ulicy ukradł figurkę – loda w rożku z tworzywa sztucznego o wartości 1 tys. zł. Twierdzi, że leżała i ją podniósł – ale nie wywinął się z zarzutów. Z kolei osiem kur niosek i zniesione przez nie jajka zabrał 40-latek z gminy Szczebrzeszyn (woj. lubelskie) ze stodoły sąsiada. Zdradziło go m.in. pierze rozrzucone przed jego domem. Straty właściciel oszacował na 830 zł.
Z czego wynika ten typ przestępczości? – Z jednej strony, to brak szacunku dla cudzej własności, a z drugiej strony to efekt pauperyzacji społeczeństwa – ocenia prof. Brunon Hołyst, kryminolog.