Widywany z piłą łańcuchową nowy prezydent Argentyny rozpoczął urzędowanie od drastycznego obniżenia wartości peso oraz cięcia wydatków rządowych. „Terapia szokowa” w stylu argentyńskim ma przywrócić równowagę gospodarce ogarniętym głębokim kryzysem inflacyjnym.
Urzędowy kurs dolara ma zostać podniesiony o przeszło 50%, do 800 peso za dolara. Przez ostatnie cztery lata obowiązywał kurs ustalany administracyjnie, skrajnie zawyżający wartość argentyńskiej waluty. 12 grudnia oficjalny kurs dolara wynosił 366,50 peso i był sześciokrotnie wyższy niż w 2019 roku, gdy do władzy ponownie doszli peroniści.
Ci sami peroniści w sierpniu zdewaluowali peso o 20%, podnosząc oficjalny kurs dolara do 350 peso. Na rynku nieoficjalnym dolara wymieniano nawet po kursie tysiąca peso. Analitycy w pierwszych komentarzach twierdzą, że skala dewaluacji peso przekroczyła rynkowe oczekiwania. Spekulowano bowiem o podniesieniu kursu USD/ARS „tylko” do 700 peso.
Dewaluacja waluty jest (po zmniejszeniu liczby ministerstw z 19 do 8) jedną z pierwszych decyzji gabinetu Javiera Mileia. Słynący z libertariańskich poglądów Milei podczas kampanii wyborczej obiecywał likwidację banku centralnego i dolaryzację gospodarki. Na razie jednak Argentyna zostaje ze zdewaluowanym peso. Taki zabieg zwiększy cenową konkurencyjność argentyńskiego eksportu, poprawi rentowność tego procederu oraz jeszcze bardziej obniży siłę nabywczą Argentyńczyków uzyskujących dochody w peso.
Terapia szokowa w Argentynie
– Nie ma alternatywy dla zmian szokowych – podkreślił tuż po inauguracji nowy prezydent. Ostrzegł, że w krótkim okresie doprowadzi to do pogorszenia sytuacji gospodarczej, ponieważ „nie ma pieniędzy”. – Ustępujący rząd pozostawił nas na drodze do hiperinflacji. Zrobimy, co w naszej mocy, by uniknąć tej katastrofy – dodał prezydent Milei.
Równocześnie minister gospodarki Luis Caputo ogłosił plan głębokich cięć w wydatkach publicznych. Zawierają one m.in. redukcję subsydiów do paliwa i transportu (czytaj: urynkowienie cen), oraz zamrożenie wydatków publicznych m.in. na reklamę. Minister Caputo zapowiedział także redukcję zatrudnienia w sektorze publicznym aż o 34%.
Tegoroczny deficyt fiskalny Argentyny szacowany jest na 5,5% PKB. Minister Caputo dodał, że jego kraj notował manko w kasie państwa przez 113 ze 123 lat swojego istnienia. Dla porównania, w 33-letniej historii III RP ani razu nie uchwalono budżetu państwa bez deficytu. – Musimy dotrzeć do korzeni naszego problemu, jakim jest uzależnienie od deficytów – dodał Luis Caputo.
– Z zadowoleniem przyjmuję podjęcie drastycznych środków. To ważny krok ku przywróceniu stabilności i odbudowie potencjału gospodarczego kraju – tak decyzję nowych władz Argentyny skomentowała szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Kristalina Georgieva. Rząd Argentyny winny jest Funduszowi 44 miliardy dolarów.
Javier Milei chce zlikwidować bank centralny i wprowadzić dolara. To ostatnia nadzieja Argentyny?
Argentyńczycy otrzymali rzadką okazję gruntownej zmiany ustroju gospodarczego. Postawili na Javiera Milei, zwolennika austriackiej szkoły ekonomii, „Austriacy” opowiadają się za wolnym rynkiem, minimalną ingerencją państwa (czytaj: polityków i urzędników) w gospodarkę, a źródeł współczesnych kryzysów gospodarczych na ogół upatrują w działalności banków centralnych.
WIĘCEJ…
Permanentny kryzys w Argentynie
Argentyńska gospodarka od kilkunastu lat zmaga się z permanentnym kryzysem walutowym i galopującą inflację. Oficjalny wskaźnik CPI rośnie w tempie blisko 15% w skali roku. Inflacją wpędziła w nędzę miliony Argentyńczyków. Szacuje się, że już 45% mieszkańców kraju żyje poniżej poziomu ubóstwa. W tym kontekście nieco zabawnie brzmi nowa mantra prezydenta Mileia, który na przekór wszelkiej maści populistom lubi mawiać, że „nie ma pieniędzy”. Akurat tego towaru w Argentynie nie brakuje. Problem w tym, że nie przestawia on obecnie prawie żadnej wartości.
W XXI wieku Argentyna zaliczyła już trzy katastrofy gospodarcze (ze spadkiem PKB o ponad 10%) i kilka pomniejszych recesji. Kolejne rządy starały się rozwiązać problemy poprzez ekspansję fiskalną i monetarną. Ponadto w minionej dekadzie Argentyna regularnie notowała spore deficyty na rachunku bieżącym, co powodowało, że gospodarka była bardziej podatna na spekulacyjne przepływy kapitału. Państwo bankrutowało już 9 razy, ostatnio w 2019 r. Obecnie jest objęte wsparciem Międzynarodowego Funduszu Walutowego, opiewającym na ponad 40 mld dolarów.
Ponadto Argentyna od dekad „słynie” z permanentnie wysokiej inflacji, ale osiągnięcie trzycyfrowego poziomu nawet u ujścia La Platy wzbudziło większe emocje i społeczne niezadowolenie. Na fali tego niezadowolenia w listopadzie Argentyńczycy wybrali na prezydenta Javiera Mileia. Ekonomistę i publicystę słynącego z ostrego języka i skrajnie wolnościowych poglądów nie tylko na kwestie gospodarcze. Zatem potrzeba było katastrofy gospodarczej, aby gdzieś na świecie wybrano rozwiązania wykraczające poza serwowany nam wszędzie etatyzm.