Jak rozegrać IPO Żabki. Czy będzie powtórka z Allegro?

Pierwsza oferta publiczna akcji Żabki ma miejsce niemal równo cztery lata po rekordowym IPO Grupy Allegro. Część inwestorów może liczyć na powtórkę z rozrywki, która w dwa tygodnie pozwoliła podwoić zainwestowany kapitał. Czy jednak tym razem będzie podobnie?

Jak rozegrać IPO Żabki. Czy będzie powtórka z Allegro i inwestorzy mogą liczyć na jesienne żniwa?

fot. Bartłomiej Kudowicz / / FORUM

Zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami cena emisyjna akcji Żabki została ustalona na 21,50 zł – czyli na poziomie ceny maksymalnej. Do inwestorów indywidualnych zgodnie z zapisami prospektu trafi tylko 5% ogółu sprzedawanych akcji – a więc 15 milionów walorów. Nieoficjalnie mówi się, że redukcja w transzy inwestorów detalicznych przekroczy 90%, a część inwestorów instytucjonalnych nie otrzyma ani jednej akcji.

Pozostałe 285 mln akcji Żabki trafił w ręce inwestorów instytucjonalnych: przede wszystkim wszelakiej maści funduszy inwestycyjnych. W rezultacie rynkowa wycena luksemburskiej spółki wniosła 21,5 mld złotych. Wszystko to dzieje się niemal równo cztery lata po tym, gdy byliśmy świadkami największej oferty publicznej w dziejach warszawskiej giełdy. W październiku 2020 roku Grupa Allegro zgarnęła z rynku 9,2 mld złotych.

Zobacz takżePostaw pierwsze kroki ku bezpiecznym inwestycjom — przeczytaj nasz poradnik o Obligacjach Skarbowych!

Czy historia się zrymuje?

Zapewne nie tylko ja widzę podobieństwo obu debiutów. Zarówno Allegro, jak i Żabka to spółki z sektora handlu detalicznego. Obie pochodzą i operują w Polsce, ale formalnie zarejestrowane są w Luksemburgu, choć rozwijane były na krajowym rynku przez polskich menedżerów. W obu przypadkach sprzedającym jest duży zagraniczny fundusz typu venture capital. Zarówno Allegro, jak i Żabka nie emitują nowych akcji i nie pozyskują kapitału na rozwój biznesu. IPO ma służyć spieniężeniu części inwestycji przez fundusze i menedżerów spółki. Nawet pora roku obu ofert jest bardzo zbliżona – obie odbyły się w październiku.

Jeśli historia się powtórzy, to inwestorzy indywidualni mogą liczyć na jesienne żniwa. Cztery lata temu polskie „swetry” po mistrzowsku rozegrały „krawaciarzy” z instytucji finansowych. Ci ostatni musieli kupić akcje Allegro, ponieważ niemal od razu stało się ono ważnym składnikiem giełdowych indeksów. Przede wszystkim w ramach korekty nadzwyczajnej już po dwóch dniach od debiutu wskoczyły do WIG20. Wiedzieliśmy zatem, że „fundy” muszą kupić ten papier bez względu na jego cenę. I to wykorzystaliśmy, robiąc pospolite ruszenie, i „long squeeze” windujący kurs akcji Allegro z 43 zł do blisko stu złotych w zaledwie 12 sesji od debiutu.

Większość inwestorów doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że Allegro jest mocno przewartościowane i że wysoka wycena w znacznej mierze bazuje na skrajnie optymistycznym sentymencie do spółek e-commerce. Były to jeszcze czasy covidowych lockdownów, co przyspieszyło migrację handlu detalicznego z placówek stacjonarnych do kanałów online. Nie podobał się też akcjonariat, który szybko potwierdził obawy o swoją stabilność, regularnie sypiąc akcjami w ramach ABB. Istnieją uzasadnione obawy, że w przypadku Żabki może być podobnie.

Plan gry na „żabkobranie”

Teraz też mamy do czynienia z wielkim IPO dużej i powszechnie rozpoznawalnej w Polsce marki. Mamy sprzedających w postaci funduszu VC i spragnionych takiej oferty inwestorów instytucjonalnych. Wszyscy też wiemy, że w przypadku pierwszych dni i tygodni po debiucie tzw. fundamenty nie odgrywają aż tak dużej roli – one wchodzą do gry dopiero w dłuższym terminie. Pytanie za grube pieniądze brzmi: czy i tym razem uda nam się „ubrać” w drogie akcje profesjonalistów z funduszy?

Dobrze by było, bo opcja podwojenia kapitału w 2-3 tygodnie nawet przy dużej redukcji to jednak gratka (o moralnej satysfakcji nie wspominając ;-))  Ale tym razem tak łatwo nie będzie. Po pierwsze zarządzający funduszami uczą się na błędach i pamiętają doświadczenia sprzed czterech lat. Po drugie faza cyklu giełdowego jest jednak zupełnie inna niż gdy debiutowała Allegro. Wtedy była to początkowa faza hossy i covidowego szaleństwa zmasowanego zakupu akcji przez niedoświadczonych inwestorów detalicznych. Teraz mamy już albo bardzo dojrzałą hossę (to z pewnością dotyczy Wall Street), albo już początkową fazę bessy (na GPW ostatnie szczyty indeksów obserwowaliśmy w lipcu).

Duży płaz w małym stawie

Ale decydująca może być trzecia różnica. Otóż wiele wskazuje na to, że akcje Żabki nie wskoczą od razu do indeksu WIG20. Taka nadzwyczajna korekta indeksu wymaga, aby w dniu debiutu kapitalizacja akcji w wolnym obrocie wynosiła przynajmniej 5% wartości portfela indeksu WIG20. Przy czym nie chodzi tu o sumę kapitalizacji wszystkich spółek z tego indeksu, ale sumę wartości rynkowej akcji znajdujących się w wolnym obrocie. W pewnym uproszczeniu można napisać, że chodzi o walory, które nie znajdują się w posiadaniu tzw. dużych akcjonariuszy (czyli posiadających przynajmniej 5% akcji danej spółki). 10 października wartość ta wynosiła ok. 244 mld złotych, zatem próg 5% wynosi ok. 12,2 mld zł. To wyraźnie więcej niż wartość IPO Żabki (czyli kapitalizacja akcjo w wolnym obrocie liczona po cenie emisyjnej) wynosząca 6,45 mld zł.

– Żabka będzie musiała zatem najpewniej jeszcze poczekać na trafienie do flagowego indeksu GPW – komentuje Dawid Bąbol, zarządzający funduszami BETA ETF. – Być może jednak spółka ta podzieli los Pepco Group, które do WIG20 trafiło w kilka miesięcy po debiucie przy okazji korekty rocznej odbywającej się w marcu. Aby była na to szansa, obroty akcjami Żabki musiałyby się utrzymać w ciągu pierwszych czterech miesięcy notowań (do momentu sporządzenia rankingu indeksów pod koniec lutego) na poziomie średnio minimum 50 mln PLN dziennie, a sam kurs akcji nie mógłby jakoś drastycznie spaść – dodaje Bąbol.

Najbliższa regularna kwartalna korekta indeksu WIG20 odbędzie się dopiero 20 grudnia. I do tego czasu akcje Żabki zapewne pozostaną w indeksie mWIG40, do którego najprawdopodobniej wejdą w ramach korekty nadzwyczajnej już kilka dni po debiucie.

– Żabka Group trafi do mWIG40 (jak i WIG) już w kilka dni po debiucie. Jest to efekt wprowadzenia w marcu 2022 roku przez GPW Benchmark formuły „szybkiej ścieżki” dodatkowo również dla indeksów mWIG40 i sWIG80 – wyjaśnia Dawid Bąbol z BETA ETF. Próg dla takiej „szybkiej ścieżki” w przypadku mWIG-u wynosi zaledwie 2 miliardy złotych, co Żabka spokojnie przeskoczy. Co więcej, udział świeżo upieczonego emitenta w indeksie mWIG40 będzie najprawdopodobniej bardzo wysoki i wyniesie ok. 10%. – Akcje Żabki powinny znaleźć się w tym indeksie po sesji 29 października – prognozuje Bąbol.

Zatem Żabka, obok CCC i ING Banku Śląskiego, zostanie najważniejszym komponentem mWIG-u40, ale do WIG20 tak szybko nie wskoczy. Chyba że w kilka dni od debiutu jej akcje wzrosną o ponad 100% względem ceny emisyjnej. Nie jest to scenariusz niemożliwy (pamiętamy wszakże +130% w wykonaniu Allegro), ale raczej mało prawdopodobny.

Reasumując, mimo licznych podobieństw do oferty Allegro nie mamy twardych podstaw, aby spodziewać się powtórki scenariusza sprzed czterech lat. Co nie oznacza, że na IPO Żabki nie będzie się dało zarobić. Trzymamy kciuki nie tylko za udany debiut, ale też za dalszy rozwój biznesu, który w dłuższej perspektywie uzasadniłby tak hojną wycenę tej franczyzowej sieci.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *