Pancerne drzwi, ogromny podziemny bunkier i wszechobecna ochrona – choć wygląda jak forteca arcywroga 007 (bo po sąsiedzku z agentem Pierce’em Brosnanem), to tylko hawajski "domek" Marka Zuckerberga położony na wyspie Kauai na północ od wyspy O'ahu z Honolulu.
Kauai – "ogrodowa wyspa" – uważana za niemal nietknięty przez człowieka raj (gdyż jest to też najsłabiej rozwinięta wyspa Hawajów). Porośnięta jest tropikalnym lasem deszczowym, a atrakcją zapierającą dech są jej wybrzeża. Szczególnie na północy wysokie zielone klify zanurzają się w lazurowym wybrzeżu. Nic więc dziwnego, że kręcono tam m.in. "Park Jurajski", "Piratów z Karaibów" i "Spadkobierców". Z drugiej strony jest kameralna – liczy sobie zaledwie 73 tys. mieszkańców, którzy w większości są potomkami rdzennych Hawajczyków, ale nie tylko. Wyspę swoim domem nazywają także migranci z Chin, Japonii czy Filipin, którzy przybyli tu na przełomie XIX i XX wieku do pracy na plantacjach trzciny cukrowej. Teraz już ich nie ma, za to jak grzyby po deszczu wyrastają kameralne hotele. Nadal żyje się tu "powoli" – na ulicach zamontowano zaledwie dwie sygnalizacje świetlne (druga pojawiła się w 1973 roku). Po ulicach biegają dzikie kurczaki, gonione przez miejscowe koty. Miejscowi surfują, łowią ryby i od czasu do czasu obsługują przejezdnych.
Założyciel Facebooka zmienia nadmorską posiadłość złożoną z 1,4 tys. hektarów dziewiczego wybrzeża na północy wyspy w fort Zuckerberg, który pozwoli mu i jego rodzinę przetrwać "najgorsze". Całościowy kosztorys może oscylować wokół 270 mln dolarów – jak donosi "Wired", jednak mogą być one znacznie niedoszacowane.
Przeczytaj także
Bunkier z czasów zimnej wojny na sprzedaż. Budowa kosztowała krocie, teraz można kupić go za ułamek tej ceny. Ale jest haczyk
Rezydencja, a pod nią luksusowy bunkier
Plan obejmuje stworzenie dwóch rezydencji, których łączna powierzchnia to ponad 5 tys. metrów kwadratowych, czyli jedno boisko do piłki nożnej. Będą one wyposażone w windy, biura, sale konferencyjne i kuchnie o wielkości przemysłowej. W pomieszczeniach zmieści się pełnowymiarowa siłownia, baseny (z zimną i ciepłą wodą), wanny z hydromasażem i… kort tenisowy.
W pobliskim lasku zostanie zbudowana wioska z 30 domkami na drzewach połączonymi mostkami linowymi. Jak określa go prasa, jest to jeden z najambitniejszych projektów budowlanych w historii Ameryki Północnej.
Jednak to nie wszystko. Planowany jest także podziemny tunel, który będzie przebiegał pomiędzy obiema rezydencjami i prowadził do bunkra o powierzchni kolejnego boiska piłkarskiego z podziałem na część mieszkalną, sypialną i pomieszczenie ze sprzętem do podtrzymywania życia pod ziemią. Dodatkowo do schronu ma prowadzić właz ewakuacyjny umieszczony w ogrodzie. Główne drzwi przeciwpancerne – zbudowane z metalu wypełnionego betonem – przypominają technologię stosowaną w bunkrach wojskowych. Nie powstydziłby się więc takich podziemi nawet Pentagon.
– Jeśli ktokowiek może przetrwać apokalipsę, to jest to Zuck – mówi Douglas Rushkoff, autor m.in. książki "Przetrwanie najbogatszych. Fantacje techmiliarderów o ucieczce" [oryg. "Survival od the Richest. Escape Fantasies of the tech billionaires"]. – Niszczył rządy, podzielił społeczeństwa, a teraz pojechał na Hawaje i buduje sobie bunkier. To doskonale podsumowuje naszą cywilizację – dodał.
Oko Facebooka widzi wszystko
Niespotykany będzie też poziom zabezpieczeń. Czujne oko sieci centralnie sterowanych za pomocą klawiatury kamer śledzić będzie każdy ruch domowników. Całość otacza mur ze skały wulkanicznej długi na ponad kilometr i wysoki na 2 metry (choć w niektórych miejscach ma mieć podobno do 6 metrów). Umieszczono w nim (szczególnie przy publicznej plaży, której milioner nie mógł kupić) wieżyczki strażnicze.
Drzwi zewnętrzne i wewnętrzne będą sterowane za pomocą komputera. Część z nich, np. jak te planowane w bibliotece, będą dodatkowo zamaskowane (czyli mają wyglądać jak ściany). Tę sztuczkę Zuckerberg zastosował już w swoim domu w Dolinie Krzemowej (drzwi ukrył w żywopłocie).
Dodatkowo posiadłość patrolują ochroniarze, także na quadach.
"Wieżowiec duchów", czyli puste 128 pięter. Drapacz chmur w Chinach skazany na porażkę
Nigdy nie został ukończony i raczej już nie będzie. Goldin Finance 117, nazywany "Laską" ze względu na kształt, byłby piątym co do wysokości wieżowcem, gdyby udało się oddać go do użytku. Ale jeśli liczyć zamieszkałe kondygnacje, to ustąpiłby zaledwie Burj Khalifa i to tylko o pół metra.
WIĘCEJ…
Każdy pracownik zatrudniony przy tym projekcie musi podpisać specjalną umowę o zachowaniu poufności. Co więcej, nie mogą za bardzo rozmawiać także ze sobą, co w pewnym stopniu opóźnia prace. I nie jest to czcze gadanie. Niemal każdy z pracujących przy obecnej inwestycji zna kogoś zwolnionego za m.in. udostępnianie zdjęcia z budowy na snapchacie. Niektórzy żartują, że Zuckerberg jak monarcha absolutny zabije architektów swojego ambitnego projektu.
Całość będzie całkowicie samowystarczalna, ze zbiornikiem na wodę i niezwykle wydajnym systemie pomp. Już teraz rancho założyciela Facebooka "samo" produkuje żywność (znajdują się na nim pola uprawne i hodowla zwierząt).
Przyjazne pozwy dla Hawajczyków
Mieszkańcy wyspy protestują, mówiąc o "zukcerbergowej kolonizacji" przez zawłaszczanie plaży publicznej, która teraz przypomina najgorszy koszmar z czasów II wojny światowej przez wieżyczki strażnicze czy niszczeniem krajobrazu. Co więcej, zdaje sie, że projekt nie przeszedł żadnej oceny (w tym jej wpływu na krajobraz, środowisko i sąsiedztwo).
Rdzenni mieszkańcy zostali przez miliardera pozwani zaledwie kilka dni po tym, jak ogłosił, że wraz z żoną "zakochali się w społeczności i pochmurnych zielonych górach i postanowili sami zasadzić korzenie i dołączyć do żyjącej tu społeczności". Setki Hawajczyków mogły bowiem posiadać udziały w działkach w granicach posiadłości (przez pokolenia uległy one znacznemu rozparcelowani). Opiera się to na hawajskim prawie do kuleana, czyli ziemi przodków, która może zostać przekazana potomkom bez wypełnienia formalności (prawie "na słowo"). To jednak oznaczałoby, że mogliby oni jako właściciele wejść na posiadłość Zuckerberga dzięki posiadaniu niewielkich w niej udziałów.
Miliarder zaznaczał, że działał w dobrej wierze, chcąc odnaleźć właścicieli i wypłacić należny im udział. Jednak treść nie do końca temu odpowiadała, gdyż dawała wybór między dobrowolną sprzedażą a licytacją.
Dodatkowo Hawajczycy ripostują, że takie postępowanie jest niezgodne z panującą na wyspie tradycją, w ramach której spory rozwiązuje się najpierw przez rozmowę. Miliarder ostatecznie się z tego wycofał, ale kilka miesięcy później odkryto, że te same osoby w jego imieniu pozwał inny mieszkaniec wyspy.
To nie wszystko. Rdzenni mieszkańcy narzekają, że przez Zuckerberga i jemu podobnych miliarderów nie stać ich na życie w ich własnej ojczyźnie. "Cała gospodarka służy zachciankom bogatych ludzi" – dodają.
Łącznie na samej wyspie Kauai Zuckerberg kupił ziemię o powierzchni około 14 km kwadratowych za 170 mln dolarów.
Dolina Krzemowa się przeprowadza. Wybór padł na Hawaje
Amerykańskie wyspy rozrzucone po Oceanie Spokojnym stanowią łakomy kąsek dla miliarderów. Dzieje się też tak za sprawą renomy, że apokalipsę najłatwiej będzie przetrwać właśnie tam i w Nowej Zelandii.
Jeff Bezos ma posiadłość na wyspie Maui.
Sam Altman, guru AI, jest właścicielem rezydencji za ponad 40 mln dolarów na Big Island.
Do współzałożyciela firmy programistycznej Oracle Larry'ego Ellisona należy 98 proc. małej wyspy Lanai. Kupił je za 297 mln dolarów w 2012 roku.
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.