Polscy siatkarze podjęli Kanadę w drugim meczu tegorocznej edycji Ligi Narodów. Choć to biało-czerwoni byli faworytami tego starcia, rywale nie zamierzali poddać się bez walki. Udowodnili to w pierwszym secie.
Polscy siatkarze kapitalnie zainaugurowali sezon Ligi Narodów. Biało-Czerwoni rozbili 3:0 rezerwowy skład Stanów Zjednoczonych. Jednym z liderów w naszym składzie był Aleksander Śliwka, który zdobył 13 punktów. Ponadto przyjmował 14 razy ze skutecznością 50 procent (14 proc. perfekcyjnego), atakował w 20. przypadkach, tutaj 50 proc. powodzenia. Kapitan reprezentacji dołożył również jednego asa serwisowego i dwa punktowe bloki.
Słaby początek w wykonaniu Polaków
W drugim spotkaniu biało-czerwoni mierzyli się z Kanadą. W tym meczu Nikola Grbić postawił na następującą „szóstkę”: Kamil Semeniuk, Karol Butryn, Bartosz Bednorz, Mateusz Poręba, Jakub Kochanowski, Grzegorz Łomacz, Kamil Szymura.
Już na samym początku doszło do sporych kontrowersji. Kanadyjczycy rozpoczęli od zagrywki, a Karol Butryn od skutecznego ataku. Jednak sędzia postanowił powtórzyć tę akcję, bo sędziowie, którzy siedzieli przy ławkach, nie byli jeszcze gotowi. Ostatecznie na jedno wyszło, bo rywale zepsuli drugi serwis. Od wyniku 3:3 Kanadyjczycy wygrali dwie akcje z rzędu i odskoczyli na dwa „oczka”. Podopieczni Tuomasa Sammelvuo kapitalnie grali w obronie, co odbijało się na skuteczności naszego ataku.
Przy wyniku 10:8 sędziowie odgwizdali nietypowy błąd – Karol Butryn przekroczył 8 sekund na zagrywce. Dzięki temu nasi rywale odskoczyli, a następnie powiększyli prowadzenie (10:15). Przy tym wyniku Nikola Grbić poprosił o drugą przerwę, by zmotywować swoich zawodników. Poskutkowało to dwoma skutecznymi zagraniami i zdobytymi punkami. Niestety tego seta nie udało sie już uratować. Ostatecznie ta partia zakończyła się wynikiem 18:25.
Kapitalna seria Polaków w drugim secie
Od początku drugiego seta Kanadyjczycy kontynuowali swoją kapitalną grę. Ich blok był niemal nie do sforsowania, co sprawiło, że już na starcie wyszli na prowadzenie 2:4. Na szczęście w odpowiednim momencie na zagrywce „odpalił” Jakub Kochanowski, którego serwis pozwolił nam doprowadzić do wyrównania 5:5, a następnie wyjść na prowadzenie.
Od wyniku 6:5 nasz środkowy posłał dwa asy z rzędu, dzięki czemu powiększyliśmy przewagę do trzech „oczek”. To, co zaczął Kochanowski, kontynuował później Semeniuk. Biało-czerwoni podwoili tę przewagę (17:11) i kontrolowali przebieg tego starcia. Ostatecznie ten set zakończył się wynikiem 25:19.
Polacy dokończyli dzieła
Trzeci set był bardzo wyrównany i zacięty. Obie drużyny kapitalnie broniły i zagrywały piekielnie mocną zagrywkę, która albo powracała na drugą stroną, albo leciała na trybuny. Siatkarze obu reprezentacji szli łeb w łeb. Dopiero przy wyniku 16:16 Bartłomiej Bołądź zdobył dwa punkty z rzędu, z czego jeden asem serwisowym. To sprawiło, że podopieczni Nikoli Grbicia po raz pierwszy w tej partii odskoczyli na dwa „oczka”. W tej partii Polacy wygrali 25:23.
Czwartego seta Polacy rozpoczęli od asa serwisowego w wykonaniu Kamila Semeniuka. Nasz przyjmujący jeszcze trzy razy powtórzył zagrywkę, ale ta ostatnia poleciała w aut. Dzięki temu wyszliśmy na prowadzenie 3:1. W następnych akcjach biało-czerwoni się napędzili, a rywale nie mieli nic do powiedzenia. Podopieczni Nikoli Grbicia odskoczyli na siedem pkt (12:5). W pewnym momencie nasi zawodnicy się zacięli, a rywale odrobili część strat. Na szczęście nie zaważyło to na końcowym wyniku – 25:21.