Polscy siatkarze szykują się do igrzysk olimpijskich. Po serii porażek w ćwierćfinałach kibice „Gangu Łysego” nie wyobrażają sobie sytuacji, by doszło do kolejnej „powtórki z rozrywki”. Na czas igrzysk fani wszystkich klubów odrzucają na bok animozje kibicowskie i jednoczą się, wspierając poszczególne kadry narodowe.
Część gwiazd siatkówki obejrzy igrzyska w telewizji
Nowa formuła igrzysk sprawiła, że w Paryżu (na 12 ekip) wystąpi pierwsze 11 zespołów rankingu FIVB. Takiej sytuacji jeszcze nie widziano. To sprawia, że w lipcu i sierpniu zobaczymy niemalże najlepszych z najlepszych. Są jednak pojedyncze wyjątki. Oglądając rozgrywki reprezentacyjne kibice często natrafiają na graczy, o których mogą myśleć, że „marnują się” w swojej rodzimej kadrze. Niejedna osoba wypowiadała się o Nimirze Abdel-Azizie mówiąc, że atakujący dźwiga na swoich barkach całą kadrę Holandii.
Takich przypadków znalazłoby się wiele. Postanowiliśmy stworzyć skład największych nieobecnych męskiego turnieju olimpijskiego. W przypadku pań istny dream team pojawił się na łamach naszej strony już wcześniej.
Warunkiem znalezienia się w składzie było reprezentowanie kraju, który nie zakwalifikował się na igrzyska. Przez to w zestawieniu nie znalazł się np. Bartosz Bednorz. Przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów nie pojedzie na igrzyska, ale jest częścią kadry, która pojawi się Paryżu. Inny warunek to limit jednego zawodnika z danego kraju. Oznacza to, że w składzie znajdzie się siedmiu reprezentantów różnych państw.
Rozgrywający – Miguel Tavares (Portugalia)
Przyjmujący od lat z powodzeniem radzi sobie na parkietach PlusLigi. Do Polski trafił w 2019 roku. Dwa lata później zamienił Cuprum Lubin na Aluron CMC Wartę Zawiercie, w której gra do dziś. Mierzący 191 centymetrów wzrostu zawodnik może pochwalić się zdobyciem Pucharu Polski oraz wicemistrzostwa kraju z „Jurajskimi Rycerzami”.
Dorobek reprezentacyjny Tavaresa jest… mizerny. Portugalii daleko do miana czołowej siły kontynentu. Siatkarz wraz z kadrą wygrał Challenger Cup 2018, lecz rok później w Lidze Narodów ugrał zaledwie dwa zwycięstwa.
Przyjmujący – Oleh Płotnycki (Ukraina)
W ostatnich miesiącach siatkarz Sir Safety Perugii podpadł kibicom w ojczyźnie po tym, jak postanowił odpocząć od gry w kadrze. Biorąc pod uwagę zmiany w reprezentacji Ukrainy przyniosło to spore zamieszanie. Mimo to zespół Raula Lozano i Piotra Grabana wygrał bez wielkiej gwiazdy Złotą Ligę Europejską oraz zajął czwarte miejsce w Challenger Cup. Dzięki wysokiemu rankingowi zespół wschodnich sąsiadów pojawi się w przyszłorocznej powiększonej Lidze Narodów.
Oleh Płotnycki przydałby się nie tylko kadrze Ukrainy, ale pewnie i zespołom biorącym udział w turnieju olimpijskim. Przez ostatnie dwa lata wygrywał z Perugią Klubowe Mistrzostwo Świata (ostatnią edycję zakończył z nagrodą dla MVP turnieju). Dodatkowo był częścią składu, który w minionym sezonie Serie A nie ma sobie równych. Urodzony w Winnicy Ukrainiec dalej będzie reprezentować barwy klubu z Kamilem Semeniukiem.
Przyjmujący – Noumory Keita (Mali)
Przeglądając ranking FIVB możemy przewijać go dosyć długo, aż dojdziemy do końca. Według stanu z 11 lipca 2024 roku ostatnim zespołem w zestawieniu jest kadra Mali. Afrykański kraj nie może się liczyć z czołowymi ekipami kontynentu, które z kolei są outsiderami w starciach na turniejach rangi światowej. Trudno podejrzewać, sytuacja volleya w tym państwie uległa zmianie.
Ogromnym zaskoczeniem jest jednak fakt, że Mali wydało światu solidnego gracza Serie A. Noumory Keita najpierw podbijał parkiety w Serbii i w Korei Południowej. Przed dwoma laty trafił do Verona Volley, trafiając pod skrzydła doświadczonego Radostina Stojczewa. W ostatnich miesiącach 23-latek na moment dołączył do ligi indonezyjskiej, lecz w kolejnym sezonie znów będzie szalał na boiskach w Italii.
Atakujący – Nimir Abdel-Aziz (Holandia)
To prawdopodobnie pierwszy zawodnik, który przychodzi do głowy, przy tworzeniu takiego zestawienia. Holendrzy mają bogate tradycje siatkarskie za sprawą sukcesów z lat dziewięćdziesiątych. Ekipa pod przywództwem Basa van de Goora zdobyła mistrzostwo olimpijskie w Atlancie, pokonując słynną „Generazione di fenomeni” Włochów.
Choć „stara gwardia” mówi o Abdel-Azizie jako o największej gwieździe męskiego volleya w Holandii w historii, to sam atakujący nie zdziała zbyt wiele bez wsparcia zespołu. A ten jest na tyle solidny, by trzymać się pierwszej piętnastki rankingu FIVB. W najważniejszych meczach często rzuca się w oczy brak alternatywy dla 32-latka. Na nic zdają się rekordy punktowe, gdy spotkania kończą się porażkami.
Środkowy – Roberlandy Simon (Kuba)
Legenda kubańskiej siatkówki nieubłaganie zbliża się do końca kariery. Nie ma co ukrywać, że środkowy nie jest już takim dominatorem, jakim był przed laty. Wciąż jednak trzyma się wielkiej siatkówki. Od 2022 roku przywdziewa koszulkę Piacenzy. W nadchodzącym sezonie będzie walczył o miejsce na pozycji z Gianlucą Galassim oraz byłym zawodnikiem Barkomu Każany Lwów, Mousse Gueye.
Kubańczycy do samego końca liczyli się w walce o igrzyska. Decydujące okazały się mecze trzeciego turnieju fazy zasadniczej Ligi Narodów w Lublanie, gdzie Serbowie zachowali przewagę, zgarniając ostatnie bilety do Paryża. Kuba nie jest już tak wielką ekipą jak przed kilkunastoma laty. Ponadto Simon miał przerwę od występów w kadrze. Wrócił do niej w 2019 roku. W ostatnich sezonach zwracał uwagę na słabe warunki do treningów w ojczyźnie.
Środkowy – Bela Bartha (Rumunia)
Rumuni nie należą do europejskich potentatów. W niedawno zakończonej Złotej Lidze Europejskiej uplasowali się na dziewiątej pozycji. Znacząco odstawali od czołowych ekip rozgrywek, które także nie należą do mocarzy. Jedną z postaci, która wyróżniała się zarówno w kadrze, jak i w krajowych rozgrywkach był Bela Bartha. To on dostarczył dla reprezentacji Sergiu Stancu najwięcej bloków.
Mierzący 206 centymetrów wzrostu środkowy dostanie w tym roku szansę pokazania się na wysokim poziomie. Po latach gry na krajowym podwórku 23-latek skorzystał z propozycji Trentino Volley i w sezonie 2024/2025 będzie przywdziewał barwy zwycięzcy Ligi Mistrzów 2024.
Libero – Arman Salehi (Iran)
Kadra Iranu to jedno z największych rozczarowań obecnego sezonu. Przed początkiem VNL 2024 do zespołu dołączył nowy trener, Mauricio Paes. Wobec Brazylijczyka postawiono spore oczekiwania, których kompletnie nie spełnił. Po siedmiu meczach Ligi Narodów (zakończonych porażkami) selekcjoner stracił pracę, a jego rolę przejął dotychczasowy asystent Peyman Akbari.
Arman Salehi jako libero kadry, która co rusz przegrywała, miał pełne ręce roboty. Choć nie osiągnął dobrego wyniku z zespołem, to indywidualnie pokazał się z dobrej strony. Zakończył rozgrywki na pierwszym miejscu w klasyfikacji najlepiej przyjmujących. Urodzony w 1992 roku uchodzi także za czołowego libero w ojczyźnie. W ostatnim sezonie Salehi grał dla Urmia Muncipality VC.