Konfiskata nie zrobiła rewolucji na drogach. Kierowców z promilami jeździ mniej, jednak nadal połowa z nich jest tak odurzona, że „łapie” się na przestępstwo.
Przepadek auta miał być narzędziem do walki z pijanymi kierowcami
Tak radykalny środek jak odebranie samochodu i jego obligatoryjny przepadek miał być „zimnym prysznicem” dla tych wszystkich, którzy pijani zechcą usiąść za kierownicę. Efekty są jednak umiarkowane i co gorsza, wciąż co drugi złapany na jeździe po alkoholu ma takie stężenie we krwi, że podpada pod kodeks karny. A policja konfiskuje już średnio 200 samochodów tygodniowo. Ta represja podziałała na wyobraźnię trzeźwych, pijanych nie odstraszyła.
Trzy promile u młodego kierowcy, który wjechał w rowerzystów w Borzęcinie
Najnowsza tragedia z alkoholem w tle wydarzyła się w Borzęcinie na Mazowszu, gdzie 26-letni Sebastian H. (miał blisko trzy promile) kierujący BMW stracił panowanie i wjechał w grupę rowerzystów, którzy stali na chodniku – 12-latka zabił, jego kolegę poturbował. O włos od nieszczęścia było w Ostrołęce, gdzie w tym tygodniu 29-letnia kobieta (dwa promile we krwi) także zjechała na chodnik i potrąciła nastolatkę prowadzącą rower – tu skończyło się na obrażeniach. Pijana wiozła dwoje małych dzieci.
Wprowadzona 14 marca konfiskata samochodów objęła kierowców mających ponad półtora promila alkoholu, sprawców wypadków przy zawartości powyżej promila we krwi i recydywistów.
Dotychczas policjanci na podstawie nowych przepisów zajęli 2570 samochodów – wynika z danych KGP.
Z tego w ciągu dwóch i pół miesiąca (do końca maja) 1571 pojazdów – średnio 140 tygodniowo. W czerwcu (i kilku kolejnych dniach – do 5 lipca) blisko tysiąc aut – konfiskowano ich więc już 200 tygodniowo.
Efekt? Mocno pijanych kierowców jest tyle samo, co przed rokiem
Tyle że to tylko część prawdy, a wnikliwa analiza już nie napawa optymizmem. Jak sprawdziła „Rz” – kierowców w tzw. stanie nietrzeźwości, czyli po dużo więcej niż jednym piwie, popełniających przestępstwo zagrożone karą do trzech lat więzienia procentowo jest tyle samo.
W pierwszym półroczu tego roku ujawniono ich 22,6 tys., w analogicznym okresie ubiegłego – 24,8 tys. Na tle wszystkich złapanych po alkoholu stanowili więc w tym roku 51,7 proc., a w zeszłym roku 52,5 proc. To oznacza, że mocno pijanych jest niemal taki sam odsetek.
A to potencjalni zabójcy na drodze i kandydaci do konfiskaty aut.
Policja twierdzi, że mniej jest wypadków z winy pijanych
– Wszystkie przepisy, które zaostrzają kary, sprzyjają bezpieczeństwu. Problem jest jednak szerszy, nadal występuje pewne przyzwolenie społeczne na jazdę po alkoholu, tyle że mniej ludzi do tego się przyznaje – ocenia Antoni Rzeczkowski z KGP.
Drogowy zabójca z Borzęcina jechał pożyczonym samochodem – śledczy sprawdzą, czy dający mu auto nie przyczynił się do dramatu.
Policja uważa, że m.in. efektem konfiskaty jest spadek wypadków z winy pijanych kierowców.
– W pierwszym półroczu byli sprawcami 533 wypadków, w których zginęło 68 osób. W porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego to o 78 wypadków mniej i o 37 mniej zabitych. Ofiar ubyło o jedną trzecią – zaznacza Antoni Rzeczkowski.
Konfiskata ani kary nie działają na kierowców z problemem alkoholowym
W pierwszym dniu obowiązywania przepisów o konfiskacie wpadło 167 pijanych kierowców – to spadek, ale jednodniowy, bo już dwa dni później ujawniono ich 272. W miniony poniedziałek – już 421.
Akcje typu „Trzeźwość” pokazują skalę – w dwie godziny łapanych jest kilkudziesięciu pijanych za kierownicą, jak ostatnio w Wielkopolsce (w całym kraju w tym roku wykonano 8 mln badań na trzeźwość – o 581 tys. więcej).
Jednak na kierowców z „problemem alkoholowym” widmo kar ani konfiskaty nie działa. Wymowny przykład: w czerwcu na Podkarpaciu ujęto 41-latka, który prowadził, mając półtora promila alkoholu.
– Okazało się, że to multirecydywista, miał już bowiem trzy aktywne zakazy prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych – wskazują policjanci.
Eksperci sugerują, że należy szukać nowych rozwiązań, zwłaszcza że niebawem konfiskata nie będzie obligatoryjna, ale pozostawiona do decyzji sądu, więc zupełnie utraci funkcję straszaka.
– Konfiskata to społeczna samoobrona, miała ograniczyć powrót pijanych kierowców na drogi, a nie sprawić, że mniej ich wyjedzie. I w tym zakresie jakoś się sprawdziła, bo wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców jest mniej –ocenia Łukasz Zboralski, twórca i redaktor naczelny portalu BRD24.pl.
Realnie pomóc w rozwiązaniu problemu może tylko leczenie.
– Część kierowców jest uzależnionych od alkoholu, przy drugim złapaniu na jeździe po pijanemu powinni być przymusowo kierowani na terapię – uważa Łukasz Zboralski. – Do uzależnionych wysokie mandaty ani konfiskata nie przemówi. Ponad 80 proc. odsiadujących wyroki za przestępstwa drogowe to alkoholowi recydywiści – wskazuje.