„Dyrekcja Instytutu Studiów Politycznych PAN informuje, że w dniu 14 czerwca 2024 Rada Naukowa ISP PAN podjęła uchwałę o uznaniu nieważności uchwały o nadaniu stopnia doktora Panu Jackowi Bartosiakowi” – taki komunikat zamieścił na swojej stronie instytut.
Jacek Bartosiak
Jacek Bartosiak to popularny w mediach specjalista od geopolityki, który często wypowiada się na tematy związane ze swoją dziedziną. Rok temu wokół jego książki „Pacyfik i Eurazja. O wojnie” , napisanej podstawie pracy doktorskiej z 2015 roku, wybuchła afera. Dr Michał Piegzik, który również specjalizuje się w tematyce wojny na Pacyfiku, zarzucił mu plagiat anglojęzycznych analiz, nieodpowiednie cytowanie i oznaczanie wykorzystania nie swojej wiedzy w jednym z rozdziałów.
Piegzik stworzył zespół ze środowiska naukowego, który przeanalizował książkę Bartosiaka. Wyniki analizy zespołu przesłano do Komisji Etyki ISP PAN. Na ich podstawie uczelnia wszczęła postępowanie i powołała specjalną komisję.
„Za kluczową jest uznawana opinia prawna dr hab. Błachuckiego, w której dowodzi, iż Bartosiak przypisał sobie istotne fragmenty cudzej pracy”
W komunikacie uczelni nie podano szczegółów, ale jak dowiedział się nieoficjalnie portal gazeta.pl, „za kluczową jest uznawana opinia prawna dr hab. Błachuckiego, w której dowodzi, iż Bartosiak przypisał sobie istotne fragmenty cudzej pracy i tym samym doszło do wypełnienia przesłanek wskazanych w artykule 195 prawa o szkolnictwie wyższym i nauce. Dotyczy on „stwierdzenia nieważności decyzji o nadaniu stopnia doktora”.
Jacek Bartosiak zapowiada walkę o stopień doktora
Bartosiak nie zgadza się z tym werdyktem. „Rada Naukowa ISP PAN podjęła decyzję o odebraniu mi tytułu doktora. Nie jest to decyzja ostateczna. Będę się odwoływał i walczył do końca” – zapowiedział w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
Jak podkreśla, ISP PAN popełnił podczas postępowania wiele poważnych błędów. Jego zdaniem procedował w oparciu o zarzuty anonimowej grupy osób, bezprawnie udostępniał szczegóły sprawy dr. Piegzikowi, nie rozmawiają z Bartosiakiem, członkowie pierwszej komisji mieli też korespondować z dr. Piegzikem, o niczym nie informując oskarżonego o plagiat.
„O zarzutach dr. Piegzika i ocenie Komisji dowiedziałem się z mediów. Sama Komisja nie miała kompetencji, by zajmować się moją sprawą i działała w oparciu o nieodpowiednie podstawy prawne, poza wszelką procedurą. Potem powołano nową Komisję, a rolę biegłych świadomie powierzono osobom stronniczym i nieobiektywnym. Pytania im zadane prowadziły bardziej do ponownej merytorycznej oceny mojego doktoratu niż do zbadania kwestii plagiatu. Jeden z biegłych Komisji, jeszcze przed podjęciem się sporządzenia opinii, w mediach społecznościowych przesądził, że doktorat powinien mi być odebrany. Oparcie rozstrzygnięcia o takie opinie stanowi rażące naruszenie prawa” – napisał Bartosiak.
Biegli nie rozumieją, czym się różni plagiat od niepoprawnego cytowania
Jego zdaniem z opinii jasno wynikało, że biegli nie rozumieją, czym się różni plagiat od niepoprawnego cytowania. Podkreśla, że niedoskonałości w stosowaniu cytatu nie oznaczają, że doszło do świadomego i celowego przypisania sobie autorstwa fragmentów cudzych utworów.
„Na sam koniec znów naruszono moje prawa i informacja o oddaleniu wniosku o wyłączenie biegłych oraz ostateczne stanowisko Komisji badającej sprawę zostało mi udostępnione dopiero wczoraj o godzinie 17:14. Nie mogłem się do niego w żaden sposób odnieść, co stanowi kolejne naruszenie prawa. Uzasadnienie oddalenia wniosku o wyłączenie biegłych jest poparte stwierdzeniami, które nie są prawdziwe, np. Komisja wskazała, że biegli powinni sami się wyłączyć lub odmówić sporządzenia opinii. Najbardziej skandaliczne jest jednak pominięcie przy rozstrzyganiu tego wniosku przepisu, który mówi o wyłączeniu biegłego ze względu na to, że występują wątpliwości co do jego bezstronności oraz pominięcie ogólnej zasady, zgodnie z którą Komisja powinna dążyć do ustalenia prawdy obiektywnej” – oświadczył Bartosiak.
Oczywiście, nie uniknąłem błędów, ale nie były one wynikiem działaniana kierowanego na kradzież intelektualną
Jacek Bartosiak
Przekonuje, że w swojej rozprawie doktorskiej wskazał wszystkich przytaczanych autorów w przypisach. Odsyłał do źródeł, z których korzystał albo które przeczytał i uznał, że będą wartościową lekturą dla czytelników. Zapewnia, że w doktoracie nie ma ani jednego fragmentu cudzego utworu, którego autor nie zostałby wskazany.
„Oczywiście, nie uniknąłem błędów, ale nie były one wynikiem działaniana kierowanego na kradzież intelektualną. Swoje pozytywne recenzje podtrzymali promotor oraz recenzenci mojej pracy: prof. Bogdan Góralczyk, prof. Stanisław Koziej i prof. Hubert Królikowski. W trakcie postępowania pozytywnie ocenił moją pracę prof. Tomasz Grosse” – podkreślił Bartosiak. „Sposób procedowania sprawy przez ISP PAN oraz cała ta sytuacja budzą poważny niepokój dotyczący sposobu działania systemu polskiego szkolnictwa wyższego. Zapewniam, że zostanie on poddany weryfikacji przez Radę Doskonałości Naukowej oraz jeżeli będzie to konieczne, przez sąd administracyjny” – zapowiedział.