Jak znajomość z „królem wędlin” pogrążyła byłego szefa SLD

Łapówki, wyprowadzanie pieniędzy, fikcyjne faktury VAT i kłopotliwa znajomość byłego polityka SLD – kulisy śledztwa o narażenie na szkodę Alior Banku.
Jak znajomość z "królem wędlin" pogrążyła byłego szefa SLD - INFBusiness

Wojciech Olejniczak

Foto: PAP/Adam Warżawa

Izabela Kacprzak

Wojciech Olejniczak znał prywatnie Henryka Kanię, właściciela upadających zakładów mięsnych z Pszczyny. Mimo to jako dyrektor departamentu agro biznes w Alior Banku brał czynny udział w przyznaniu im wielomilionowego kredytu, w tym aneksowania jego warunków – wynika z ustaleń śledztwa, które poznała „Rzeczpospolita”.  

Zatrzymanie Wojciecha Olejniczaka i innych pracowników Aliora. W grupie podejrzanych m.in. urzędnik KAS

Wojciech Olejniczak, były poseł i szef SLD (wyraził zgodę na podawanie pełnego imienia i nazwiska), z grupą pięciu byłych pracowników Alior Banku został zatrzymany w ubiegłym tygodniu przez CBA. Ma to związek ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w Zakładach Mięsnych Henryk Kania, które zdaniem prokuratury doprowadziły do jego bankructwa.

Alior był największym kredytodawcą spółki (do dziś nie odzyskał 161 mln zł), ale zdaniem śledczych, starając się o kredyt na działalność, przedstawiała ona nierzetelne dane finansowe, a pracownicy banku mieli mieć tego świadomość – stąd zarzuty działania na szkodę banku dla jej pracowników, w tym Olejniczaka (wszyscy opiniowali zasadność udzielenia wsparcia finansowego zakładom Kani). 

Sprawa tego kredytu to zaledwie niewielki wycinek wielowątkowego śledztwa dotyczącego kulis upadku krajowego potentata na rynku wędlin.

W śledztwie jest już 30 podejrzanych, którym postawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej (sam Henryk Kania ma zarzut m.in. kierownictwa), przestępstw podatkowych, skarbowych, prania pieniędzy oraz poświadczania nieprawdy w dokumentach, z czego dwie  – jak ustaliła „Rzeczpospolita” – mają zarzuty korupcyjne. To m.in. urzędnik skarbówki z Bielska-Białej, który miał za łapówki o wartości co najmniej 487 tys. zł (w tym są opłacane przez Kanię wycieczki zagraniczne, wynagrodzenie dla żony urzędnika) ujawnić informacje z postępowania fiskusa wobec zakładów oraz jeden z menedżerów firm współpracującej z Kanią. Miał on przyjąć milion złotych łapówki.

Podejrzanymi w sprawie są także pracownicy Zakładów Mięsnych Henryk Kania SA różnych szczebli, w tym kadry zarządczej, jak również podmiotów ściśle powiązanych, jak Rubin Energy, Staropolskie Specjały, Ekofood, Zakłady Mięsne Euromeat oraz przedstawiciele podmiotów współpracujących z zakładami Kani. Mają one zarzut udziału w obrocie fikcyjnymi fakturami VAT. – Chodziło o udokumentowanie obrotu gospodarczego, który był częścią nierzetelnych sprawozdań dla banku – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy.

Kwoty są oszałamiające. Ilość pustych faktur idzie w tysiące na setki milionów złotych. 

Według śledczych część pieniędzy dłużnika, w  tym z kredytu bankowego Aliora, nie miały ratować bankrutującej spółki, ale pogłębiały jej złą kondycję finansową. Zarzuty prania pieniędzy, które formalnie postawiono Henrykowi Kani, oznaczają, że część środków została wyprowadzona (prokuratura nie chce ujawniać szczegółów). Dotychczas mu ich nie odczytano, bo w 2019 r. Kania (wraz z żoną Anną) zbiegł do USA, a stamtąd  – do Ameryki Łacińskiej. W 2020 r. został zatrzymany na lotnisku w Argentynie. Jego proces ekstradycyjny utknął w miejscu.

Henryk Kania był szefem rady nadzorczej zakładów, a kontrolował je przez cypryjskie fundusze – Bahrija Limited i Delmairena. Jak przyznał w ostatnim wywiadzie dla „Business Insider Polska”, od 2016 r. jest rezydentem wysp Bahama. 

Wojciecha Olejniczaka pogrąża prywatna relacja z Henrykiem Kanią. Co za nią stało? 

Śledztwo zostało zainicjowane zawiadomieniem złożonym przez zarząd Alior Banku w lipcu 2019 r., miesiąc po tym, jak spółka Kani złożyła wniosek w sądzie o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego. Była wówczas niewypłacalna. Prowadzi je CBA pod nadzorem Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach.

„Pomimo swego długotrwałego charakteru, stale znajduje się w fazie rozwojowej, a krąg osób, którym możliwe jest przedstawienie zarzutów, nie został zamknięty”  – odpowiada na nasze pytania prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej.

Kania uchodził za wzór biznesmena. Jeszcze w 2017 r. odebrał z rąk ówczesnego wicepremiera Jarosława Gowina nagrodę „Teraz Polska”. Dwa lata później zakłady przejął syndyk, a za 100 mln zł część majątku upadłej spółki Henryka Kani kupiła spółka Cedrob.

Wojciech Olejniczak trafił do Alior Banku w 2016 r. po tym, jak odszedł z czynnej polityki (w 2014 r. nie uzyskał reelekcji do PE i został doradcą prezesa NBP Marka Belki). Dziś ciąży mu dawna znajomość z Henrykiem Kanią.

Prok. Nowak w oficjalnej odpowiedzi dla „Rz” potwierdza, że „Wojciech O. znał prywatnie Henryka K. i nie wyłączał się z procesu udzielania finansowania Zakładów Mięsnych Henryk Kania SA”. Szczegółów na tym etapie nie ujawni.

Co na to mec. Jakub Wende, obrońca Wojciecha Olejniczaka? – Zachowywał się dokładnie tak samo jak w stosunku do 90 proc. innych klientów agro w Alior Banku. Nie wiem, co prokuratura rozumie przez „prywatną znajomość” ponad to, że były to działania wynikające z jego obowiązków jako dyrektora departamentu, do którego zadań należało między innymi utrzymywanie stałych, dobrych relacji z klientami banku, na bardzo konkurencyjnym rynku – stwierdza mec. Wende. Zastrzega, że nie może odpowiadać na pytania o śledztwo. – Mój klient nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Złożył wyjaśnienia, został zwolniony przez sąd, który nie uwzględnił wniosku prokuratury o zastosowanie aresztu tymczasowego.

Olejniczak wpłacił milion złotych poręczenia. Prokuratura broni nie składa i złoży zażalenie na odmowę aresztu. 

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *