Zwolnienia grupowe w fabrykce Yazaki. Wiadomo, co czeka na pracowników

Zwolnienia grupowe w fabryce Yazaki w Mikołowie. Pracę straci ponad dwieście osób, czyli zdecydowana większość załogi. Firma wskazuje, jakie świadczenia czekają na pracowników. Związki zawodowe domagają się znacznie wyższych odpraw. Zdjęcie

Fabryka Yazaki na Śląsku zwolni 80 proc. załogi /123RF/PICSEL

Fabryka Yazaki na Śląsku zwolni 80 proc. załogi /123RF/PICSEL Reklama

Na początku czerwca informowaliśmy w Interii o kolejnych zwolnieniach grupowych w Polsce, tym razem w fabryce Yazaki w Mikołowie na Śląsku. Firma Yazaki Automotive Products Poland (YAPP) z Mikołowa zwolni 230 osób. Będą to głównie kobiety – wskazywał lokalny oddział NSZZ „Solidarność”.

Yazaki jest największym na świecie producentem wiązek elektrycznych dla przemysłu motoryzacyjnego. Zatrudnia prawie 250 tys. osób w 46 krajach. „Zakład zakończył kontrakt na dostawę wiązek do samochodów Maserati, a innych projektów nie ma” – mówili związkowcy o obecnej sytuacji zakładu.

Reklama

Związki zawodowe chcą wyższych odpraw

Cały czas ważą się losy tego, jak będą wyglądały odprawy dla zwalnianych pracowników. Początkowo firma proponowała dodatkowe wynagrodzenie w wysokości 6,5 tys. zł brutto. Odprawy miałyby zatem sięgnąć wartości zaledwie jednej miesięcznej pensji – podkreślała „Solidarność”. Tymczasem kilkaset osób zwolnionych z fabryki w 2020 roku mogło liczyć na 15-krotność wynagrodzenia.

Firma jest gotowa obecnie zaoferować więcej – wynika z najnowszych informacji przekazanych przez przedstawicieli spółki Polskiej Agencji Prasowej. To jednak za mało dla związkowców, którzy w czwartek popołudniu zorganizowali pikietę pod siedzibą zakładu.

Pracownicy zwalniani z mikołowskiej fabryki Yazaki poza odprawami gwarantowanymi ustawą otrzymają także cztery dodatkowe pensje i świadczenie w wysokości 10 tys. zł. Dostaną też kwotę równą nagrodzie jubileuszowej, jeśli w 2024 roku jest im należna – mówią przedstawiciele YAPP o ofercie. Tymczasem związkowcy oczekują równowartości 21 pensji i podwyżki wynagrodzenia w kwocie 400 złotych – podaje stacja TOK FM.

„Solidarność” ma nadzieję, że do zwolnień nie dojdzie

„Solidarność” w YAPP 7 czerwca zwróciła się do pracodawcy z wnioskiem o wstrzymanie decyzji o przeprowadzeniu zwolnień grupowych. Liczy nie tylko na to, że uda się wynegocjować lepsze warunki odpraw, ale także, że może w ogóle zwolnienia nie będą konieczne.

Mam nadzieję, że nie dojdzie do tych zwolnień, że pozyskamy jakiś projekt i przekonamy ich, że jednak się w Polsce opłaca, ale dzisiaj przede wszystkim musimy walczyć o wysokość odpraw” – mówiła podczas demonstracji szefowa „Solidarności” w zakładzie Katarzyna Grabowska.

Przedstawiciele Yazaki zaznaczają jednak, że proces zwolnień grupowych jest nieunikniony. – Firma YAPP będzie w dalszym ciągu istniała, 37 osób będzie kontynuowało działalność oraz obsługę linii automatycznej produkcji wiązek, tzw. OMF. Produkcja after market (do już funkcjonujących na rynku samochodów) zostanie przeniesiona, tak jak z innych zakładów Yazaki, do zakładu w Bułgarii. Nowe masowe zlecenia właściciel zakładu będzie lokować już poza Polską – mówi Maria Buszman, odpowiedzialna za komunikację Yazaki Poland.

Zwalniani pracownicy nie wiedzą, gdzie znajdą pracę

Jak wskazują związkowcy, większość zwalnianych osób to kobiety. To problem, jeśli chodzi o możliwość dalszego zatrudnienia w innym miejscu. Branża motoryzacyjna nie daje im wielkich szans na znalezienie nowej pracy – uważa szefowa zakładowej „Solidarności”.

– Podczas negocjacji usłyszeliśmy od jednej z przedstawicielek drugiej strony, że niebawem rozpoczną się prace sezonowe, np. w branży budowlanej. Tak traktowani są pracownicy, którzy oddali firmie po kilkanaście lat swojego życia – wskazywała niedawno mówiła Katarzyna Grabowska.

Obecnie firma podkreśla, że dla zwalnianych agencje pośrednictwa oraz urzędy pracy przygotowały łącznie 1100 miejsc pracy. W środę pracodawca zorganizował także w mikołowskim zakładzie targi pracy dla odchodzących pracowników, na które zaprosił przedstawicieli okolicznych powiatowych urzędów pracy, ZUS i PZU.

– Warto podkreślić, że ofert pracy, jakie czekają na odchodzących pracowników, jest 1100. Natomiast osób, które będą zwalniane, jest 230. Oznacza to, że na każdą z tych osób przypada średnio 5 ofert pracy do wyboru. Mówię tutaj o ofertach sprofilowanych do potrzeb odchodzących osób – wskazała Buszman po manifestacji. 

Wideo Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 84: Może czas zmienić konstytucję? INTERIA.PL

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *