Zwolnienia grupowe w fabryce Yazaki w Mikołowie. Pracę straci ponad dwieście osób, czyli zdecydowana większość załogi. Firma wskazuje, jakie świadczenia czekają na pracowników. Związki zawodowe domagają się znacznie wyższych odpraw.
/123RF/PICSEL
Na początku czerwca informowaliśmy w Interii o kolejnych zwolnieniach grupowych w Polsce, tym razem w fabryce Yazaki w Mikołowie na Śląsku. Firma Yazaki Automotive Products Poland (YAPP) z Mikołowa zwolni 230 osób. Będą to głównie kobiety – wskazywał lokalny oddział NSZZ „Solidarność”.
Yazaki jest największym na świecie producentem wiązek elektrycznych dla przemysłu motoryzacyjnego. Zatrudnia prawie 250 tys. osób w 46 krajach. „Zakład zakończył kontrakt na dostawę wiązek do samochodów Maserati, a innych projektów nie ma” – mówili związkowcy o obecnej sytuacji zakładu.
Reklama
Związki zawodowe chcą wyższych odpraw
Cały czas ważą się losy tego, jak będą wyglądały odprawy dla zwalnianych pracowników. Początkowo firma proponowała dodatkowe wynagrodzenie w wysokości 6,5 tys. zł brutto. Odprawy miałyby zatem sięgnąć wartości zaledwie jednej miesięcznej pensji – podkreślała „Solidarność”. Tymczasem kilkaset osób zwolnionych z fabryki w 2020 roku mogło liczyć na 15-krotność wynagrodzenia.
Firma jest gotowa obecnie zaoferować więcej – wynika z najnowszych informacji przekazanych przez przedstawicieli spółki Polskiej Agencji Prasowej. To jednak za mało dla związkowców, którzy w czwartek popołudniu zorganizowali pikietę pod siedzibą zakładu.
Pracownicy zwalniani z mikołowskiej fabryki Yazaki poza odprawami gwarantowanymi ustawą otrzymają także cztery dodatkowe pensje i świadczenie w wysokości 10 tys. zł. Dostaną też kwotę równą nagrodzie jubileuszowej, jeśli w 2024 roku jest im należna – mówią przedstawiciele YAPP o ofercie. Tymczasem związkowcy oczekują równowartości 21 pensji i podwyżki wynagrodzenia w kwocie 400 złotych – podaje stacja TOK FM.
„Solidarność” ma nadzieję, że do zwolnień nie dojdzie
„Solidarność” w YAPP 7 czerwca zwróciła się do pracodawcy z wnioskiem o wstrzymanie decyzji o przeprowadzeniu zwolnień grupowych. Liczy nie tylko na to, że uda się wynegocjować lepsze warunki odpraw, ale także, że może w ogóle zwolnienia nie będą konieczne.
– Mam nadzieję, że nie dojdzie do tych zwolnień, że pozyskamy jakiś projekt i przekonamy ich, że jednak się w Polsce opłaca, ale dzisiaj przede wszystkim musimy walczyć o wysokość odpraw” – mówiła podczas demonstracji szefowa „Solidarności” w zakładzie Katarzyna Grabowska.
Przedstawiciele Yazaki zaznaczają jednak, że proces zwolnień grupowych jest nieunikniony. – Firma YAPP będzie w dalszym ciągu istniała, 37 osób będzie kontynuowało działalność oraz obsługę linii automatycznej produkcji wiązek, tzw. OMF. Produkcja after market (do już funkcjonujących na rynku samochodów) zostanie przeniesiona, tak jak z innych zakładów Yazaki, do zakładu w Bułgarii. Nowe masowe zlecenia właściciel zakładu będzie lokować już poza Polską – mówi Maria Buszman, odpowiedzialna za komunikację Yazaki Poland.
Zwalniani pracownicy nie wiedzą, gdzie znajdą pracę
Jak wskazują związkowcy, większość zwalnianych osób to kobiety. To problem, jeśli chodzi o możliwość dalszego zatrudnienia w innym miejscu. Branża motoryzacyjna nie daje im wielkich szans na znalezienie nowej pracy – uważa szefowa zakładowej „Solidarności”.
– Podczas negocjacji usłyszeliśmy od jednej z przedstawicielek drugiej strony, że niebawem rozpoczną się prace sezonowe, np. w branży budowlanej. Tak traktowani są pracownicy, którzy oddali firmie po kilkanaście lat swojego życia – wskazywała niedawno mówiła Katarzyna Grabowska.
Obecnie firma podkreśla, że dla zwalnianych agencje pośrednictwa oraz urzędy pracy przygotowały łącznie 1100 miejsc pracy. W środę pracodawca zorganizował także w mikołowskim zakładzie targi pracy dla odchodzących pracowników, na które zaprosił przedstawicieli okolicznych powiatowych urzędów pracy, ZUS i PZU.
– Warto podkreślić, że ofert pracy, jakie czekają na odchodzących pracowników, jest 1100. Natomiast osób, które będą zwalniane, jest 230. Oznacza to, że na każdą z tych osób przypada średnio 5 ofert pracy do wyboru. Mówię tutaj o ofertach sprofilowanych do potrzeb odchodzących osób – wskazała Buszman po manifestacji.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL