Warszawa, Gdańsk, Wrocław i Poznań. A na ławce rezerwowych Kraków i Chorzów. Tak miał wyglądać podział dotyczący miejsc, w których zostanie rozegrana polska część piłkarskiego Euro 2012.
Patrząc historycznie, trochę zaskakiwał tylko drugi szereg dla Stadionu Śląskiego, zwłaszcza spoglądając w stronę… nie posiadających obiektów o międzynarodowych gabarytach, Wrocławia czy Gdańska. Co tu kryć, Warszawa również mogła pochwalić się bardziej niż największym stadioniem w kraju, to największym… targowiskiem w sercu stolicy. Ale jak pokazały kolejne lata, logistykę działań udało się odpowiednio dopiąć na ostatni guzik, a dokonane wybory – w miarę sensownie wybronić.
A słynny Kocioł Czarownic musiał swoje odczekać na ostateczne zakończenie remontu (rok 2017!), żeby stać się stolicą lekkoatletyczną, z perełką w postaci Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej, zaliczanego do prestiżowej Diamentowej Ligi.
PGE Narodowy w Warszawie – nowa stadionowa rzeczywistość
Najbardziej w Polsce znany, właściwie niezależnie od okazji. Bo ta wcale nie musi być sportowa, żeby przyciągnąć tłumy do Warszawy, co pokazał np. Dawid Podsiadło. Muzyk był w stanie przyciągnąć do wnętrza PGE Narodowego w 2023 roku rekordowe 80 tysięcy ludzi. Sportowo rekord pobili za to siatkarze reprezentacji Polski. W 2017 roku, na otwarcie mistrzostwo Europy, mecz Polska – Serbia obejrzało dokładnie 65 407 osób.
Obiekt, który kosztował łącznie prawie… dwa miliardy złotych (!) został wybudowany w niecce legendarnego Stadionu Dziesięciolecia, później bardziej znanego pod ironicznymi nazwami „Jarmarku Europa” czy Centrum Hurtowo-Detalicznego „Stadion”.
To na nim zmieściło się 90 tysięcy kibiców oglądających mecz Polska – Finlandia w ramach eliminacji do mundialu w 1958 roku. To tam Legia Warszawa remisowała w 1/8 finału Pucharu Zdobywców Pucharów z Milanem (rok 1972, 1:1) po trafieniu Kazimierza Deyny. Wreszcie to na nim Ryszard Siwiec w 1976 roku dokonał aktu samospalenia na trybunach, sprzeciwiając się agresji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.
W porównaniu do swojego poprzednika, boisko PGE Narodowego znajduje się około 8 metrów wyżej. To wielopoziomowy kolos na solidnych fundamentach. Przed głównym wejściem stoi za to pomnik nieodżałowanego trenera tysiąclecia, Kazimierza Górskiego. Jego imieniem nazwany jest ten największy stadion w Polsce, który stał się domem reprezentacji. Ale też dużej, europejskiej piłki. Narodowy gościł finał Ligi Europy UEFA w 2015 roku, w którym hiszpańska Sevilla (z Grzegorzem Krychowiakiem, strzelcem jednego z goli) okazała się lepsza od ukraińskiego Dnipro Dniepropietrowsk.
Kiedy za to była taka konieczność, na Narodowym zbudowano szpital dla chorych na COVID-19. Stadion zamienił się w filię Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA, a nazwano go, jakżeby inaczej, Szpitalem Narodowym.
Pojemność: 58 580 (mecze piłkarskie)
Koszt budowy: 1 976 061 375 złotych (bez gruntu i kwot odszkodowań)
Tarczyński Arena we Wrocławiu – obiekt wzlotów i upadków
O ile w Warszawie reprezentacja Polski podczas Euro 2012 nie przegrała meczu, dwukrotnie remisując po 1:1 z Grecją oraz Rosją, to po przenosinach do Wrocławia nie było już tak dobrze. W meczu o awans z jednej z najłatwiejszych (przynajmniej na papierze) grup do przejścia do dalszych gier, Polacy przegrali 0:1 z Czechami.
Tarczyński Arena to obiekt domowy piłkarzy Śląska Wrocław. Sponsor kojarzony również ze wspieraniem Polskiego Związku Piłki Nożnej, to wielki ambasador i twórca polskiej wizytówki futbolu amerykańskiego w Europie. Panthers Wrocław mieli nawet okazję w ramach europejskich rozgrywek, w których stawiają bardzo pewne kroki, nawet pobiegać po sezonie PKO BP Ekstraklasy po murawie piłkarskich wicemistrzów kraju sezonu 2023/24. A Tarczyński ceni i wspiera sport, co z pewnością warto odnotować.
Co ciekawe, wrocławski obiekt pierwsze sportowe wydarzenie ugościł poprzez pięściarską walkę. Pojedynek Tomasza Adamka z Witalijem Kliczko o pas mistrza świata nie zakończył się po myśli Polaka. A nie tak dawno odbyła się też walka Ołeksandra Usyka.
Światu przy walce Adamka z Kliczko pokazał się jednak zupełnie nowy, choć w październiku 2010 roku jeszcze nie do końca wykończony, obiekt. Ten z czasem nabrał jednak blasku, choć niektórzy prześmiewczo twierdzą, że charakterystyczna membrana okalająca stadion bardziej niż stadionową elewację przypomina… papier toaletowy.
Tarczyński Arena po ponad dekadzie funkcjonuje w nieco innych realiach, aniżeli początkowo zakładano. Po efekcie wow i ponad 40 tysiącach kibiców na meczach ligowych Śląska, w myśl zasady – zobaczymy, co to za stadion – przyszły również bardziej kruche lata. Co więcej, nie wybudowano galerii handlowej, która miała być integralną częścią dobrze funkcjonującego biznesu klubowego, kręcącego się wokół samego stadionu, ale też Śląska Wrocław. Obecnie piłkarze WKS ponownie liczą się w grze o wysokie cele, co pozwoliło też na nowo wypełnić obiekt. Ba, w sezonie 2023/24 trzykrotnie wyprzedano wszystkie miejsca, co pokazuje, jak duży potencjał kibicowski drzemie w stolicy Dolnego Śląska. O ile drużyna wygrywa, rzecz jasna, bo można się oszukiwać, ale ten „warunek” kultury kibicowskiej nadal ma przełożenie na dziesiątki tysięcy na trybunach w Polsce.
Międzynarodowo Tarczyński Arena był też domem reprezentacji Ukrainy podczas walki w barażach o awans na Euro 2024. Za to w 2025 roku właśnie na tej arenie zostanie rozegrany finał Ligi Konferencji Europy UEFA. Po latach powstało też muzeum klubowe, a w strukturze stadionu działa nawet przedszkole, o dźwięcznej nazwie „Sportowa Kraina”.
Pojemność: 42 771
Koszt budowy: 904 mln złotych
Polsat Plus Arena Gdańsk – najpiękniejszy stadion w Polsce
Kwestia uroku danego obiektu to kwestia gustu, ale wydaje się, że bursztynowa okrasa gdańskiego obiektu ma w sobie – pod wieloma względami – coś wyjątkowego. Podobnie jak w przypadku stadionu we Wrocławiu, lokalizacja wybudowana specjalnie ze względu na Euro 2012, jest praktycznie od zera. Pierwsza nazwa stadionu to Arena Bałtycka, przewinęli się też tacy tytularni sponsorzy, jak m.in. PGE czy Energa, a od maja 2021 roku obiekt nosi nazwę Polsat Plus Arena Gdańsk.
Gdański obiekt zadebiutował meczem ligowym Lechii Gdańsk (miejscowy gospodarz) z Cracovią. Międzynarodowo, miesiąc później, dokładnie 6 września 2011 roku Polska zagrała towarzysko z Niemcami. Mecz pamiętny, bo bardzo niewiele brakowało, żeby właśnie wtedy po raz pierwszy w historii ograć na piłkarskiej murawie naszych zachodni sąsiadów. Nawet gol na 2:1 w 89. minucie z rzutu karnego Jakuba Błaszczykowskiego (wcześniej trafił Robert Lewandowski) nie przypieczętował sukcesu. Skończyło się na 2:2, a zamiast strzelca wyrównującego gola kibice zapamiętali z tamtej, nieszczęśliwej dla gospodarzy akcji a raczej… błędu Jakuba Wawrzyniaka, czyt. jego nieudanego wślizgu.
Obiekt w Gdańsku przez ostatni sezon był najładniejszą areną na zapleczu PKO BP Ekstraklasy. Piłkarze Lechii jak szybko pożegnali się z krajową elitą, tak szybko do niej wrócili, zdobywając mistrzostwo Fortuna 1. Ligi.
Międzynarodowo bursztynowa arena gościła duże mecze, np. finał Ligi Europy UEFA w sezonie 2020/21. Po dogrywce i rzutach karnych ostatecznie triumf w drugich co do ważności rozgrywkach klubowych na Starym Kontynencie odniósł hiszpański Villarreal CF. „Żółta Łódź Podwodna”, jak nazywany jest zespół z Półwyspu Iberyjskiego, w strugach deszczu odpłynęła z Gdańska do domu. W pokonanym polu zostawiając wielką firmę, angielski Manchester United.
Pojemność: 41 620
Koszt budowy: 863 mln złotych
Enea Stadion – niezwykła magia siły poznańskiego Kolejorza
Podobnie jak w przypadku PGE Narodowego, poznański stadion w odniesieniu do Euro 2012, nie zmienił swojej sportowej lokalizacji. Różnica polega jednak na tym, że Enea Stadion to nadal słynna ulica Bułgarska i miejsce, które od dekad tętni piłką nożną. Pierwsze spotkanie rozegrano tu w 1980 roku. Sześć lat później zainstalowano jupitery. A tak naprawdę od 2004 roku zaczęto modernizację, która zakończyła się w 2010 roku.
Pierwszym wydarzeniem w nowych realiach „Bułgarskiej” był koncert Stinga. Reprezentacja Polski zagościła w Poznaniu po raz ostatni stosunkowo niedawno, bo w 2021 roku. W towarzyskim meczu Polacy zremisowali 2:2 z Islandią, a trafienia zaliczyli Piotr Zieliński i Karol Świderski. To było tuż przed opóźnionym o jeden rok (pandemia COVID-19) Euro 2020, będące tak naprawdę ME 2021. Co ciekawe, dokładnie trzy lata wcześniej – w obu przypadkach data 8 czerwca – reprezentacja Polski również zremisowała 2:2. O ile w 2021 roku była to Islandia, w 2018 polski zespół solidarnie podzielił się towarzyską zdobyczą z Chile. Co jeszcze zabawniejsze, rywalowi z Ameryki Południowej gole strzelali Robert Lewandowski i… tak jak trzy lata później, Piotr Zieliński.
Poznański obiekt pomimo wielu plusów i jednej z najlepszych, o ile nie najlepszej atmosfery na trybunach za sprawą „wiary Lecha”, boryka się z ogromnymi problemami dotyczącymi murawy. Dach nie został bowiem przeszkolony, tak jak np. w przypadku wrocławskiego stadionu, przez co brakuje po prostu odpowiedniego naświetlenia. Podobnie wygląda sytuacja z podmuchami wiatru. Efekt? Konieczność regularnej wymiany murawy, A to wiąże się z kosztami, według szacunków nawet ok. 400 tysięcy złotych za jedną taką operację.
Na poznański stadionie podczas Euro 2012 rozegrano trzy mecze. Dwukrotnie gościli tam późniejsi wicemistrzowie Włosi, a w hitowym starciu z Chorwatami (1:1) pięknym golem popisał się zaliczający wówczas kapitalny turnieju Andrea Pirlo.
Pojemność: 42 837
Koszt budowy: 747 mln złotych
Reprezentacja Polski na Euro 2024. Z kim zagra w Niemczech?
Polscy piłkarze zagrają w Niemczech z Holandią, Francją oraz Austrią. Jak wygląda dokładny terminarz? Biało-Czerwoni rozpoczną od spotkania z Holandią, 16 czerwca w Hamburgu (g. 15:00). Następnie starcie Polska – Austria w Berlinie (21.06, 18:00) i na koniec grupowych rozgrywek najtrudniejsze wyzwanie, Francja – Polska. Mecz z wicemistrzami świata zaplanowano na 25 czerwca w Dortmundzie, od godziny 18:00.
Co ciekawe, tylko w 2016 roku reprezentacja Polski zdołała cokolwiek osiągnąć na imprezie rangi ME. Drużyna prowadzona wówczas przez trenera Adama Nawałkę dotarła we Francji do ćwierćfinału. W 2008, 2012 i 2021 roku Polacy zajmowali… ostatnie, czwarte miejsca w grupach.
Jak będzie w Niemczech? Zespół trenera Probierza z pewnością czeka trudne wyzwanie.