Sieci handlowe w Polsce stoją w obliczu potencjalnego paraliżu. Powód? Pracownicy domagają się poprawy warunków pracy. Po pracownikach Kauflandu do walki ruszyli zatrudnieni w Biedronce. Pojawia się groźba protestu i zbiorowego sporu.
Sieci handlowe w Polsce stoją w obliczu potencjalnego paraliżu (East News, Piotr Kamionka/REPORTER)
Pracownicy sieci Biedronka mają do 6 marca czas na podpisanie petycji, której głównym celem jest zapewnienie stabilnych i bezpiecznych warunków pracy. Po tym terminie dokument zostanie przekazany zarządowi sieci w Polsce, a także w Portugalii – informuje we wtorek „Dziennik Gazeta Prawna”.
Pracownicy odejdą od obowiązków?
Związkowcy z „Solidarności” ostrzegają, że jeśli petycja nie spotka się z poparciem zarządu, niewykluczone są protesty w sklepach Biedronki i wejście w spór zbiorowy z pracodawcą.
Nie została jeszcze podjęta decyzja, czy protest przybierze taką formę jak w Kauflandzie, gdzie przed Sylwestrem 2023 r. pracownicy na dwie godziny odeszli od obowiązków, domagając się w ten sposób podwyżki i zwiększenia obsady na marketach – informuje dziennik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Miliarder zdradza "wielką ściemę" w handlu częściami samochodowymi Maciej Oleksowicz Inter Cars #19
Alfred Bujara, szef handlowej „Solidarności”, potwierdza, że w ostatnich miesiącach warunki pracy w sieciach handlowych uległy pogorszeniu. Jak ustalił „DGP”, niezadowolenie z warunków pracy narasta też w Lidlu i Dino.
Mamy podejrzenie, że władze w Portugalii nie do końca są świadome warunków pracy, jakie panują w polskich sklepach – mówi w rozmowie z dziennikiem przedstawiciel Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” Jeronimo Martins Dystrybucja.
Poparcie dla petycji jest ogromne, ale zbieranie podpisów nie jest łatwe.
Zobacz także:
Sieci handlowe walczą o pracowników. Tyle można zarobić w Primarku, Lidlu czy Biedronce
Jak wynika z informacji „DGP”, pracownicy zgłaszają w petycji trzy główne postulaty. Po pierwsze, chcą zapewnienia zwiększonej obsady poszczególnych placówek, tak aby była możliwa realizacja zadań zlecanych w czasie doby pracowniczej. Po drugie, domagają się wprowadzenia premii dla pracowników lady mięsnej, a po trzecie, chcą zbiorowej podwyżki wynagrodzeń – informuje dziennik.
Przedstawiciel organizacji związkowej w Biedronce tłumaczy, że obecnie na sklep przypada z reguły trzech pracowników i kierownik. Przed pandemią, a także w czasie jej trwania było to minimum pięć osób i kierownik, co teraz jest spotykane tylko w największych sklepach sieci.
Pracownicy Biedronki skarżą się, że pensje nie idą w parze z coraz większą liczbą obowiązków do wykonania. Ostatnio pojawiły się obowiązkowe szkolenia, które pracownicy mają wykonywać w domu, w czasie wolnym od pracy – czytamy w „DGP”.
Zobacz także: