Federacja Rosyjska przegrała prawną batalię z byłymi akcjonariuszami koncernu naftowego Jukos. Jak informuje Bloomberg, Sąd Apelacyjny w Amsterdamie podtrzymał decyzję wydaną jeszcze w 2014 r. przez Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze, na mocy której Kreml ma zapłacić byłym współwłaścicielom największego niegdyś naftowego przedsiębiorstwa w Rosji 50 mld dolarów wraz z odsetkami za okres 10 lat tytułem odszkodowania za „wywłaszczenie”. Ponad 20 lat temu Władimir Putin doprowadził do upadku firmy, którą kierował jego wielki polityczny przeciwnik, biznesmen Michaił Chodorkowski.
/MAKSIM MARUSENKO / ANADOLU AGENCY /AFP
Ta sprawa ciągnie się już od dwóch dekad: kiedy w 2014 roku Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze wydawał wyrok w sprawie Kreml kontra byli akcjonariusze Jukosu, obie strony miały za sobą już dziesięć lat walki w sądach.
Jeszcze w 2003 r. Jukos był największym koncernem paliwowym Rosji, kontrolującym jedną piątą tamtejszego rynku. Było to przedsiębiorstwo prywatne, a jego największym akcjonariuszem był prezes spółki, Michaił Chodorkowski. Kiedy biznesmen zaczął przejawiać ambicje polityczne – m.in. poprzez finansowanie opozycyjnych ugrupowań czy krytykowanie polityki prowadzonej na Kremlu – stał się wrogiem numer jeden Władimira Putina.
Reklama
Historia upadku Jukosu
Prezydent Federacji Rosyjskiej podjął działania, które ostatecznie doprowadziły do bankructwa Jukosu. Należące do koncernu złoża ropy i działalność rafineryjną przejął wówczas Rosneft – wtedy firma o marginalnym znaczeniu, a obecnie największy koncern naftowy na rosyjskim rynku. Michaił Chodorkowski, oskarżony o korupcję, w 2005 r. został skazany na 9 lat łagru (wyrok następnie obniżono do 8 lat), stając się najsłynniejszym więźniem Putina. Kolonię karną opuścił pod koniec 2013 r.
Jukos miał udziałowców także na zachodzie. Kontrolujące go spółki Hulley Enterprises, Veteran Petroleum i Yukos Universal (zarejestrowane na Cyprze i wyspie Man) wytoczyły Kremlowi proces, domagając się odszkodowania za to, co – w ich argumentacji – było wywłaszczeniem koncernu. Swoje roszczenia opierali na artykule 45. Europejskiej Karty Energetycznej, która chroni inwestorów przed wywłaszczeniem. Rosja podpisała tę kartę w 1994 roku, jednak nigdy jej nie ratyfikowała.
Czy Rosja zapłaci najwyższe w historii arbitrażu odszkodowanie?
Kwota 50 mld dolarów odszkodowania, zasądzona przez sąd arbitrażowy w Hadze na rzecz byłych akcjonariuszy Jukosu w 2014 r., nie została zapłacona przez Rosję. Kreml argumentował, że zapisy Karty Energetycznej – którą miał stosować jedynie tymczasowo – nie miały zastosowania do artykułu o poddawaniu sporów pod międzynarodowy arbitraż.
Strona rosyjska zaskarżyła wyrok sądu arbitrażowego do Sądu Okręgowego w Hadze, który w 2016 r. unieważnił to orzeczenie. Cztery lata później sąd wyższej instancji (apelacyjny w Hadze) uchylił z kolei wyrok sądu okręgowego i ponownie nakazał Rosji zapłacić 50 mld dolarów byłym akcjonariuszom Jukosu. Kreml w odpowiedzi złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego Niderlandów, a ten z kolei poprosił o rozpatrzenie jednego z argumentów Moskwy przez Sąd Apelacyjny w Amsterdamie (zdaniem Rosji, byli akcjonariusze Jukosu dopuścili się pewnych oszustw podczas postępowania arbitrażowego, ale Sąd Apelacyjny uznał, że nie zmienia to faktu, iż odszkodowanie im się należy). To właśnie ten sąd wydał najnowszy wyrok w sprawie. Jak podaje Agencja Reutera, obecnie – po uwzględnieniu narosłych odsetek – Kreml powinien zapłacić byłym udziałowcom Jukosu 60 mld dolarów.
Rosja ma jeszcze jedną możliwość uniknięcia zapłaty najwyższego odszkodowania w historii międzynarodowego arbitrażu: Kreml może odwołać się od najnowszego wyroku do Sądu Najwyższego Holandii.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL