Prace nad cyfrowym odpowiednikiem gotówki w strefie euro weszły w fazę przygotowań. Jednym z jej elementów jest opracowanie schematu podziału kompetencji poszczególnych instytucji. Pod wieloma względami struktura systemu zaczyna przypominać czterostronne schematy kart płatniczych.
Europejski Bank Centralny opublikował w styczniu 2024 r. zaktualizowany raport grupy roboczej przygotowującej standardy cyfrowego euro. Jednocześnie opublikowano list szefowej banku centralnego Christine Lagarde skierowany do jednego z europarlamentarzystów dopytującego się o losy pieniądza gotówkowego.
„Cyfrowe euro będzie uzupełniać gotówkę, nie zastąpi jej. Gotówka będzie dostępna w strefie euro, tak jak dziś” – wskazała Lagarde. Jednocześnie podkreśliła, że „nie ma powodu, dla którego publiczny pieniądz emitowany przez bank centralny, dostępny obecnie wyłącznie w fizycznej formie jako gotówka, nie miałby znaleźć zastosowania w płatnościach elektronicznych”. W ten sposób ponownie zaakcentowano główny cel przyświecający projektowi – uniknięcie sytuacji, w której główny „produkt” EBC zostałby wypchnięty z rynku przez prywatną konkurencję lepiej radzącą sobie w zdigitalizowanej gospodarce.
Ostateczna decyzja o wprowadzeniu cyfrowego pieniądza banku centralnego w strefie euro jeszcze nie zapadła. Należy się jej spodziewać dopiero po stworzeniu prawnych ram funkcjonowania nowej formy pieniądza i przyjęciu ich przez Parlament Europejski oraz Radę UE. Nie wstrzymuje to jednak prac, w których koncepcja systemu powoli nabiera konkretniejszych kształtów.
Najważniejsze cechy cyfrowego euro
Ramowe założenia działania systemu cyfrowego euro przedstawiliśmy szerzej na łamach Bankier.pl. Konsument, który zechce wykorzystać CBDC, będzie musiał otworzyć specjalny rachunek e-euro i otrzymać instrument płatniczy (aplikację lub fizyczną kartę). Z punktu widzenia użytkownika-płatnika istotne jest przede wszystkim:
- Ograniczenie kwoty, jaką będzie można przechowywać w postaci e-euro. Limit ma zagwarantować, że europejskie CBDC nie okaże się czynnikiem destabilizującym system finansowy, co mogłoby się zmaterializować np. poprzez nagły odpływ depozytów z banków do cyfrowych portfeli w razie kryzysu bankowego.
- Możliwość dokonywania transakcji offline, bez połączenia z siecią i pośrednikami. Szczegóły rozwiązania nie są jeszcze znane, poza wskazaniem, że taka opcja będzie ograniczona kwotowo i wymagać będzie użycia osobnego portfela offline.
- Połączenie portfela cyfrowego euro z rachunkami płatniczymi przez mechanizmy „wodospadu”. Idea ta zakłada, że użytkownik będzie miał opcję zasilania portmonetki e-euro np. z rachunku bankowego, gdy saldo spadnie poniżej określonego progu. Przepływ w drugą stronę (tzw. odwrócony wodospad) wyzwalany będzie natomiast np. gdy saldo e-portmonetki przekroczy dopuszczalny limit.
Wszystkie podstawowe funkcje cyfrowego pieniądza mają być bezpłatne (otwarcie rachunku, zasilenie i wypłaty w formie bezgotówkowej, wydanie instrumentu płatniczego, dokonywanie i przyjmowanie płatności). Dotyczy to jednak wyłącznie indywidualnych użytkowników.
Pośrednicy będą kluczowi
Cyfrowe euro ma działać tak samo na wszystkich rynkach strefy wspólnej waluty. To wymaga z kolei jednolitego zestawu zasad i standardów. Ich wypracowaniem zajmuje się Rulebook Development Group, czyli grupa przedstawicieli banków centralnych oraz uczestników rynku (m.in. banków komercyjnych, instytucji płatniczych, organizacji akceptantów i konsumentów). W najnowszym raporcie z postępów prac skupiono się na podstawach – rolach poszczególnych uczestników schematu.
W wielu miejscach plan cyfrowego euro nawiązuje do konstrukcji czterostronnych systemów kartowych (takich jak np. Visa czy Mastercard). Miejsce schematu zajmuje Eurosystem narzucający zasady. Większość czynności związanych z obsługą i rozliczaniem transakcji przejmą natomiast podmioty prywatne. Będą to banki komercyjne, instytucje płatnicze i instytucje pieniądza elektronicznego.
Pośrednik po stronie płatnika (odpowiednik banku-wydawcy karty w systemach kartowych) będzie m.in. wprowadzał klienta do systemu (onboarding), wydawał instrument płatniczy, zajmował się transakcjami zasilania/wypłacania środków z portmonetki (w powiązaniu z rachunkiem prowadzonym samodzielnie lub u innego dostawcy usług płatniczych). Podobne funkcje pełni pośrednik po stronie beneficjenta płatności, odpowiednik agenta rozliczeniowego w systemach kartowych.
W schemacie przewidziano także odpowiednik opłat interchange. Dostawcy usług płatniczych obsługujący użytkowników, powinni otrzymywać wynagrodzenie od tzw. acquiring PSP (obsługujących akceptantów). W efekcie schemat pod względem powiązań ekonomicznych przypominać będzie sieć łączącą uczestników obrotu kartowego. Eurosystem pokryje, jak w przypadku gotówki, wyłącznie „swoje” koszty, czyli związane z rozrachunkiem transakcji i zarządzaniem schematem, „odzwierciedlając naturę cyfrowego euro jako dobra publicznego”.
Wkrótce poznamy logo cyfrowego euro?
Kolejne aktualizacje proponowanego kształtu księgi standardów mają objąć bardziej szczegółowe kwestie. Grupa pracuje obecnie m.in. nad wymaganiami dotyczącymi doświadczenia użytkownika (UX), mechanizmami zarządzania ryzykiem i zasadami certyfikacji uczestników schematu. Wśród priorytetów znalazły się także standardy komunikacji i brandingu.
Szczególne zainteresowanie wzbudzą zapewne szczegóły dotyczące prywatności cyfrowego euro. Wiadomo już, że Eurosystem prowadzić będzie bazę wszystkich użytkowników rachunków e-euro (tzw. DEANs), ale w wersji pseudoanonimowej. Głównym celem takiego rozwiązania jest spełnienie wymogu „jeden użytkownik = jeden rachunek” przy jednoczesnym uniemożliwieniu śledzenia transakcji. Na szerszy opis czeka jednak cały obszar transakcji offline, gdzie okaże się, jak wiele cyfrowa waluta ma wspólnego z fizyczną gotówką.