Januszex po azjatycku? Do upadłego i jeszcze trochę – taką etykę pracy stosowała Qu Jing, szefowa działu PR w chińskiej wyszukiwarce Baidu. Jednak doszła do takiego ekstremum, że nawet jak na tamtejsze standardy musiała przeprosić i wycofać się ze swoich deklaracji – informuje BBC News.
"Cooo proooooszeeeeee" w wersji azjatyckiej. Qu Jing opublikowała serię filmików na Douyin [chińska wersja TikToka – przypis red.], w którym zaznaczała m.in., że nie ponosi odpowiedzialności za samopoczucie swoich pracowników, ponieważ "nie jest ich matką". Celowała także innymi maksymami na temat pracy, w tym:
- Trzymaj telefon 24 godziny na dobę gotowy do pracy.
- Jeśli pracujesz w public relations, nie spodziewaj się wolnych weekendów.
- Jestem tak zajęta pracą, że nie wiem, do której klasy chodzi mój syn. Przygotuj się na to.
Ci, którzy jej zdaniem mieli czelność zwrócić uwagę jej przełożonym odnośnie do sposobów zarządzania przez nią zespołem, otrzymywali groźby o podobnej treści: "mogę uniemożliwić ci znalezienie pracy w tej branży jedną krótką notką".
W sieci zawrzało. "Jest oderwana od rzeczywistości" – pisali użytkownicy. "Ma kierować działem public relations, a sama jest głęboko uwikłana w swój kryzys. To brak profesjonalizmu" – dodawali.
Po fali oburzenia szefowa PR przeprosiła, a jej posty i filmiki zostały usunięte. "Głęboko zastanawiam się nad trafną krytyką i pokornie ją akceptuję" – napisała w sieci, dodając, że są to jej własne poglądy, a nie oficjalna polityka firmy. "Będę uczyć się na błędach, poprawię sposób komunikowania się i będę bardziej dbać o kolegów" – obiecuje w komunikacie cytowanym przez BBC News. Samo Baidu nie skomentowała sprawy.
Chiny powoli dojrzewają, by uregulować brutalną kulturę zatrudnienia "996", czyli pracę od 9 do 21 przez 6 dni w tygodniu.
opr. aw