Wypadek na A1. Poznaliśmy akt oskarżenia Sebastiana M. Zarzuty są bardzo poważne

Sebastian M. nie wezwał policji, nie próbował pomóc ofiarom, a jedyny telefon, który wykonał, był do swojego ojca. Po incydencie na A1 zachowywał się, jakby wjechał „w kosz na śmieci” – przekonują śledczy w akcie oskarżenia, do którego dotarła „Rzeczpospolita”.
Wypadek na A1. Poznaliśmy akt oskarżenia Sebastiana M. Zarzuty są bardzo poważne - INFBusiness

Funkcjonariusze policji wysiadają z samolotu po lądowaniu na lotnisku Okęcie w Warszawie. Na pokładzie był Sebastian M., podejrzany o spowodowanie wypadku na autostradzie A1

Foto: PAP/Paweł Supernak

Izabela Kacprzak, Grażyna Zawadka

Reklama

Kia nie zablokowała drogi Sebastianowi M., jak twierdził po wypadku. Powodem tragicznym zderzeniem była jego utrata kontroli nad BMW na zakręcie drogi – ustalili śledczy we współpracy z biegłymi od rekonstrukcji wypadków.

Reklama Reklama

BMW prowadzone przez Sebastiana M. poruszające się lewym pasem z prędkością od 315 km/h do 329 km/h zostało ściągnięte na pas środkowy przez siłę odśrodkową, na którym znajdowała się rodzina z Myszkowa. Sekundę przed zderzeniem M. zaciągnął hamulec ręczny. Biegli zrekonstruowali nie tylko ostatnie chwile przed wypadkiem, ale również półgodzinny szaleńczy rajd Sebastiana M. po autostradzie A1. „Rzeczpospolita”, za zgodą sądu w Piotrkowie Trybunalskim, zapoznała się z aktem oskarżenia przeciwko Sebastianowi M. w sprawie szokującej tragedii.

Sebastian M. po wypadku na A1 nie ma żadnych skrupułów wobec ofiar. I usuwa całą pamięć swojego telefonu, który został mu zwrócony przez policjantów

16 września 2023 roku w płomieniach zginęła trzyosobowa rodzina z dzieckiem, wracająca z wakacji nad morzem. Według prokuratury wyłączną odpowiedzialność ponosi Sebastian M. Udało się sformułować zarzuty dopiero półtora roku po incydencie, kiedy został ekstradowany ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, dokąd uciekł po wypadku. Obecnie przebywa w areszcie, a niedługo w Piotrkowie Trybunalskim rozpocznie się jego proces.

Po wyjściu z wraku (…) podejrzany założył kamizelkę odblaskową, przeszedł za bariery energochłonne i oczekiwał na dalszy przebieg wydarzeń, skupiając się głównie na wykonywaniu połączeń do swojego ojca

prokurator Aleksander Duda z Prokuratury Okręgowej w Katowicach

„Sebastian M. był obojętny na los poszkodowanych w samochodzie Kia. Mimo iż zauważył płonący pojazd, nie ruszył się z miejsca, w którym zatrzymał się jego samochód na autostradzie. W żaden sposób nie podjął próby pomocy osobom, które próbowały uwolnić pasażerów (…). Po wydostaniu się z wraku (…) podejrzany założył kamizelkę odblaskową, przeszedł za bariery energochłonne i czekał na dalszy rozwój wydarzeń, kładąc głównie nacisk na telefoniczne połączenia z ojcem (…). Świadek G. B. zauważył, że zachowanie podejrzanego przypominało postawę kogoś, kto „wjechał w kosz na śmieci”. Świadek był zaskoczony, że podejrzany oburzał się faktem, iż policjanci zatrzymali mu prawo jazdy” – napisał w akcie oskarżenia prokurator Aleksander Duda, rzecznik katowickiej Prokuratury Okręgowej, do której ostatecznie trafiło prowadzone śledztwo.

Reklama Reklama Reklama

Sebastian M. wydał funkcjonariuszom swój telefon komórkowy, jednak już nad ranem 17 września 2023 r., zaledwie kilka godzin po wypadku, „przywrócił go zdalnie do ustawień fabrycznych, co uniemożliwiło zabezpieczenie zapisanych w nim danych”. To istotna sprawa, zważywszy na ujawnioną przez „Rzeczpospolitą” podwójną notatkę policyjną po zdarzeniu – w jednej jako sprawcę wskazywano M., w drugiej kierowcę kii.

Jakie informacje ujawniły biegłym czarne skrzynki obu pojazdów? Niezrównane dowody winy Sebastiana M.

Zgromadzony w tej sprawie materiał dowodowy pozwolił na jednoznaczne stwierdzenie, że wersja reprezentowana przez Sebastiana M., jakoby to kierowca kii

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *