Mogło dojść do nadużyć po tragedii na A1. Są bowiem dwie policyjne notatki, które wzajemnie sobie przeczą – ustaliła „Rz”.
Jak ustalili biegli, samochód marki BMW, który spowodował wypadek na A1, jechał z prędkością co najmniej 308 km/h
Rolę Sebastiana Majtczaka, kierowcy bmw, jako sprawcy tragicznego wypadku na A1, wybieliła druga notatka sformułowana przez wysokiego oficera policji. Stoi w sprzeczności z ustaleniami policjantów, którzy byli na miejscu zdarzenia – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
– 17 października do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęły materiały wyłączone z postępowania Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim. Dotyczą niedopełnienia obowiązków służbowych w związku z czynnościami podejmowanymi na miejscu wypadku drogowego oraz w okresie bezpośrednio po jego zaistnieniu, czyli czynu z art. 231 §1 kodeksu karnego – potwierdza „Rzeczpospolitej” Szymon Banna, rzecznik warszawskiej prokuratury.
Sebastian Majtczak po wypadku nie został zatrzymany, a po kilku dniach uciekł z Polski. Ujęto go w Dubaju, czeka na ekstradycję.
Sprzeczne relacje świadków
Były to przypadkowe czy celowe zaniedbania i czy ktoś chronił kierowcę bmw? To polecił zbadać minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro – po jego zainteresowaniu się sprawą prokuratura w Piotrkowie wyłączyła materiały pod kątem nadużyć „funkcjonariuszy publicznych”. Do prowadzenia wyznaczono prokuraturę w Warszawie.
Wątpliwości wzięły się stąd, że 200 metrów od spalonego wraku kii stało bmw z rozbitym przodem, na jezdni były widoczne długie ślady hamowania bmw, a wrak kia miał uszkodzony tył. Policjanci wyspecjalizowani w badaniu wypadków drogowych powinni dostrzec związek przyczynowo-skutkowy.
Jednak początkowo policja i piotrkowska prokuratura kwestionowały udział bmw w wypadku, twierdząc, że „doszło do nieustalonego zjechania samochodu marki Kia i uderzenia w bariery”. Dopiero pod naciskiem ujawnionego przez internautów nagrania (od postronnego kierowcy) pierwotną narrację zmieniono.
Według informacji „Rzeczpospolitej” mocnym tropem wskazującym na to, że w sprawie na jej wstępnym etapie działy się niepokojące rzeczy, są dwie policyjne notatki, które sobie przeczą.
Zawody prawnicze Łódzki adwokat potwierdza, że był w bmw na A1 podczas wypadku
Łódzki adwokat potwierdził, że był pasażerem bmw, które brało udział w tragicznym wypadku na A1. Nie zgodził się na podawanie jakichkolwiek danych, które pozwoliłyby na jego identyfikację.
Jest pierwsza, standardowa notatka – która opisuje prawidłowo przebieg zdarzenia, wskazuje na bezpośredni udział i związek bmw z wypadkiem.
Nieoczekiwanie jednak pojawia się druga notatka, która faktycznie przedstawia wersję zbieżną z tym, jak wydarzenie opisywał kierowca bmw. Tę drugą notatkę sporządził wysoki oficer policji – wynika z naszych informacji.
Nie wiadomo skąd i po co się wzięła druga notatka. Z jej daty wynika, że powstała przed przesłuchaniem Majtczaka – jednak jest kopią jego wersji.
Niezrozumiałych działań policji w tej sprawie ma być więcej.
Kontrola w policji
Do wypadku przyjechało aż kilkunastu funkcjonariuszy z Komendy Miejskiej w Piotrkowie Trybunalskim, biegły i prokurator. I to on, opierając się na ustaleniach policji, podjął ostateczną decyzję, by kierowcy bmw nie zatrzymywać.
Zwykle zjawiają się m.in. policyjni technicy, którzy robią zdjęcia, pomiary i dokumentują ślady, a także dochodzeniowiec, protokolant i – dodatkowo – policjanci z prewencji zabezpieczający ruchliwą drogę. „Od rozpoczęcia czynności do zakończenia działań na miejscu zdarzenia pracowało 15 funkcjonariuszy” – odpowiada nam Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi.
Na polecenie komendanta wojewódzkiego trwa kontrola działań policjantów, którzy obsługiwali wypadek. Aneta Sobieraj, rzeczniczka jednostki, odpowiada „Rzeczpospolitej”, że ocenie poddano m.in. reakcję na zdarzenie służby dyżurnej z Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie i zbadano poprawność działań policjantów.
„Poddano analizie zgromadzoną dokumentację sporządzoną przez funkcjonariuszy będących na miejscu zdarzenia, jak i wykonaną w czasie późniejszym, w tym m.in. protokoły oględzin, przesłuchania świadków, protokół badania stanu trzeźwości oraz użycia testera narkotykowego” – wyjaśnia kom. Sobieraj.
Zbadano też informacje o powiązaniach rodzinnych kierowcy bmw z osobami z łódzkiej policji. „Takich powiązań nie ma” – zapewnia nas rzeczniczka. I dodaje: „Nie zaistniały przesłanki do zawieszenia jakiegokolwiek funkcjonariusza w związku z przedmiotową sprawą”. Czynności jednak trwają.
Sebastian Majtczak chce gwarancji „listu żelaznego”, że dobrowolnie wróci do Polski, ale nie zostanie aresztowany. Wniosek czeka na rozpatrzenie przez sąd.