Poszukiwania Marcina Romanowskiego są prowadzone z ogromnym rozmachem. Byłego wiceministra szukają policjanci, którzy zajmują się głównie tropieniem zabójców, członków zbrojnych gangów i najgroźniejszych przestępców.
Marcin Romanowski
Grażyna Zawadka
Były wiceminister i poseł Marcin Romanowski, który ma zarzuty dotyczące Funduszu Sprawiedliwości, od czwartku jest ścigany listem gończym, jaki wystawił za nim prokurator Prokuratury Krajowej na wniosek stołecznych policjantów, którzy przeczesali wszystkie możliwe adresy i posła nie znaleźli. Sięgnięto więc po najcięższy kaliber: funkcjonariuszy z Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób KSP – ustaliła „Rzeczpospolita”. Jest to elitarna, wyspecjalizowana grupa do ścigania osób za którymi wystawiono listy gończe, ENA czy tzw. Czerwone noty Interpolu – więc najbardziej niebezpiecznych przestępców.
– Zaangażowanie do tej sprawy „poszukiwaczy” to jak strzelanie z armaty do wróbla – komentują ludzie służb.
Jaka była sekwencja zdarzeń?
Prokuratura: dwa dni po zabiegu Romanowski na własne życzenie wyszedł z lecznicy i zniknął
Warszawski sąd rejonowy 9 grudnia zdecydował, że poseł PiS i były wiceminister trafi do aresztu na trzy miesiące, jak chciał prokurator. Stało się to pod nieobecność byłego wiceministra, który – jak wskazał jego obrońca – przeszedł „bardzo poważną operację”. Tego dnia w sieci pojawiło się zdjęcie Romanowskiego na szpitalnym łóżku z opatrunkiem na nosie (autorem ma być „wPolsce24”, a zdjęcie powieliło wiele osób na X).
Dalej tempo było błyskawiczne. Już nazajutrz policjanci próbowali Romanowskiego zatrzymać i doprowadzić do aresztu. Nie zastali go jednak pod żadnym znanym adresem – ani w woj. lubelskim, gdzie jest zameldowany, ani w Warszawie, gdzie mieszka. Nic nie dało tzw. rozpytanie – jak podawał prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej – i sprawdzenie miejsc „powiązanych”.
Według ustaleń prokuratury, wiedząc o posiedzeniu w sprawie aresztu, Romanowski „dobrowolnie poddał się 4 grudnia zabiegowi operacyjnemu, który nie był planowany, a z przedstawionej dokumentacji medycznej nie wynika, aby był to zabieg ratujący życie wykonany na cito.” – podała w komunikacie prokuratura. Dwa dni później, 6 grudnia, poseł na własne życzenie wyszedł z lecznicy, i odtąd jego telefony „nie logują się do sieci i nie są używane” – podawał prok. Nowak.
List gończy za Romanowskim 12 grudnia wystawił (na wniosek stołecznej Policji) prok. Piotr Woźniak, szef zespołu śledczego, który rozpracowuje domniemane nadużycia w Funduszu Sprawiedliwości.
Policjanci z elitarnego wydziału poszukują posła Romanowskiego
Poszukiwaniom byłego wiceministra nadano priorytet. Zlecono je policjantom z elitarnego wydziału, którzy np. wytropili w Turcji, wspólnie z tamtejszą policją, Dawida M. – podejrzanego o głośne zabójstwo młodego mężczyzny na Nowym Świecie w Warszawie (ostatnio został deportowany do kraju). To pokazuje kaliber spraw, do jakich „poszukiwacze” są angażowani.
Teraz mają znaleźć Marcina Romanowskiego.
– Choć formalnie status poszukiwań tej osoby jest zwyczajny, to sięgnięto po nadzwyczajne środki – twierdzą nasi rozmówcy ze służb.
Jak tłumaczą, są dwa rodzaje poszukiwań: zwyczajne, gdzie rozsyła się informacje o podejrzanym do innych służb, w tym do jednostek Policji w kraju, na lotniska, do Straży Granicznej.
– A także poszukiwania nadzwyczajne, dotyczące najgroźniejszych przestępców – zabójców, członków gangów, terrorystów, gdzie sięga się po ponadstandardowe środki, w tym po techniki operacyjne – tłumaczy nam znawca tej problematyki.
Zaangażowanie „poszukiwaczy” z KSP świadczy o szczególnej randze jaką nadano sprawie.
Na stronie internetowej został opublikowany wizerunek Romanowskiego i notka, a do zgłoszeń podano – i to ewenement – adres mailowy samego naczelnika Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób.
– Cóż, na każdy czas są inne polityczne priorytety – mówi z przekąsem jeden ze śledczych.
Jak działają policjanci z elitarnego wydziału?
Trwają więc analizy kontaktów Romanowskiego z ostatniego czasu – do kogo telefonował, w jakich miejscach najczęściej przebywał, gdzie się poruszał, z kim przede wszystkim utrzymywał kontakty.
Według informacji „Rz” pod lupę wzięto zdjęcie ze szpitala pokazujące posła po operacji – sprawdzane jest, czy to nowe zdjęcie, czy może z przeszłości, w jakim miejscu zostało wykonane – czy to rzeczywiście lecznica, gdzie miał przejść zabieg, czy jakieś inne miejsce.
Kolejna badana rzecz: kto konkretnie to zdjęcie wykonał – czy ten, kto je opublikował (telewizja „wPolsce24”) czy ktoś inny.
Czy Romanowski wyjechał za granicę? Typowany jest jeden z krajów europejskich
Według naszych źródeł sprawdzany jest również trop „turystyki zdrowotnej” i wyjazdu Romanowskiego za granicę – a typowany jest jeden z krajów europejskich, z którego ekstradycje uważa się za trudne. Czy śledczy mają poszlaki wskazujące na wyjazd, czy tylko z obowiązku biorą ten trop pod uwagę – nie wiadomo.
Jednak wymowne jest stwierdzenie rzecznika Prokuratury Krajowej już z pierwszego dnia wystawienia listu gończego, że „w przypadku uzyskania informacji, że podejrzany może przebywać za granicą, prokurator skorzysta z dostępnych możliwości w zakresie poszukiwań międzynarodowych, w tym wystąpi do sądu z wnioskiem o wydanie europejskiego nakazu aresztowania”.
Złożę zażalenie na postanowienie sądu o tymczasowym aresztowaniu posła Romanowskiego. Jest ono głęboko niesłuszne i niezrozumiałe, także z punktu widzenia humanitarnego
– Dopóki nie było listu gończego, Romanowski mógł legalnie, bez przeszkód, przekroczyć granicę – zauważa jeden z naszych rozmówców.
Obrońca byłego wiceministra, mec. Bartosz Lewandowski, nie chce odnosić się do żadnych informacji dotyczących miejsca pobytu jego klienta, ani tego, czy się ukrywa – powołuje się na tajemnicę obrończą. Zapowiedział, że odwoła się od decyzji sądu dotyczącej tymczasowego aresztowania. – Złożę zażalenie na postanowienie sądu o tymczasowym aresztowaniu posła Romanowskiego. Jest ono głęboko niesłuszne i niezrozumiałe, także z punktu widzenia humanitarnego – wskazuje mec. Lewandowski.
Według naszej wiedzy prowadzone są wszechstronne analizy danych zgromadzonych na temat poszukiwanego. Chociaż oficjalnie nikt tego nie potwierdzi, to niemal normą jest, że wtedy, kiedy zaangażowani są w nie policjanci z wyspecjalizowanych do poszukiwań wydziałów, wykorzystywana jest technika operacyjna, w tym np. podsłuchy czy kontrola korespondencji mailowej.
W sytuacjach nagłych, „nie cierpiących zwłoki”, gdy z obawy o utratę ważnej informacji trzeba pilnie działać, nie potrzeba zgody sądu (wystarczy, że po fakcie zarządzoną przez prokuratora kontrolę zatwierdzi sąd).
Czy śledczy wzięli kogoś na celownik w związku z poszukiwaniem posła? Raczej nigdy się nie dowiemy.
Jest list gończy, więc muszą być poszukiwania. Rzecz w tym, że Romanowski nie ma kryminalnej przeszłości, nie jest uzbrojony, a w razie zatrzymania – jest więcej niż pewne – nie będzie stawiał oporu czy atakował funkcjonariuszy. Z 11 zarzutów jakie na nim ciążą – dziesięć dotyczy przestępstw urzędniczych, w tym nadużycia uprawnień. Jedno dotyczy działania „w zorganizowanej grupie” – ale również złożonej niemal w całości z urzędników.
Jak pisała „Rzeczpospolita” prokuratura liczyła, że po aresztowaniu Marcin Romanowski może pójść na współpracę, a od tego będzie już prosta droga do zatrzymania Zbigniewa Ziobry.