Systemy przeciwlotnicze bez odpowiedniego nadzoru zostały zabezpieczone w pobliżu granicy Ukrainy na Podkarpaciu.
Marek Kozubal, blew
Odkryli je funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji działający na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. To ta prokuratura prowadzi postępowanie na podstawie informacji z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński potwierdził w “Rzeczpospolitej”, że agenci ABW znaleźli kilka kontenerów z wyrzutniami rakiet, które miały być wysłane na Ukrainę. – To były działania Agencji. Właścicielem sprzętu jest firma z koncesją na obrót bronią. Sprzęt był przechowywany bez odpowiedniej kontroli – oznajmił Dobrzyński. Dodał, że aktualnie sprawą zajmują się funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji.
Broń nie dotarła na Ukrainę, trafiła do magazynu
Śledztwo koncentruje się na niewłaściwym zarządzaniu bronią i amunicją przez jedną z prywatnych firm, która – jak dowiedział się reporter RMF FM – miała zlecenie na transport systemów przeciwlotniczych do Ukrainy. Z nieznanych jeszcze powodów do transportu nie doszło. Sprzęt został umieszczony w magazynie w okolicy granicy.
Obiekt, w którym znajdował się magazyn przez pewien czas miał zapewnioną ochronę. Z czasem jednak broń pozostała praktycznie bez nadzoru.
Ministerstwo obrony: sprzęt nie jest wyprodukowany dla Wojska Polskiego
Uzbrojenie nie należało do polskiej armii ani do państwowych służb. Miało być dostarczone w ramach komercyjnej umowy przez prywatny podmiot dla ukraińskiego wojska. W tej sprawie zamieszczono komunikat na profilu Ministerstwa Obrony Narodowej na platformie x.com. „Informujemy, że znalezione w miejscowości Laszki na Podkarpaciu kontenery z bronią i amunicją NIE SĄ własnością Wojska Polskiego. Odpowiednie służby zabezpieczają miejsce oraz sprzęt” – poinformowano na profilu resortu obrony.
Zabezpieczone uzbrojenie miało być dostarczone prywatnie dla ukraińskiego wojska.
Janusz Sejmej, rzecznik prasowy MON potwierdził, że kontenery z bronią zostały odnalezione. – To nie jest sprzęt, który należy do Wojska Polskiego – podkreślił w rozmowie z “Rzeczpospolitą” Sejmej. Sprawą zajmują się prokuratura oraz policja, a teren zabezpiecza Żandarmeria Wojskowa i inne służby wojskowe.
– Prokuratura Okręgowa w Przemyślu 27 maja rozpoczęła dochodzenie na podstawie informacji Delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Rzeszowie dotyczącej nielegalnego posiadania broni i amunicji oraz jej składowania przez spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością w miejscowości Laszki w woj. podkarpackim – poinformowała w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Marta Pętkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Postępowanie prowadzone jest wobec potencjalnego przestępstwa na podstawie art. 263 par. 3 k.k. Obecnie kontenery są transportowane w odpowiednie miejsce. Jak dotąd ustalono, że broni i amunicja zabezpieczona przez CBŚP nie pochodzi z zasobów polskiej armii. Trwają działania mające na celu określenie źródła pochodzenia broni oraz jej odbiorcy. Na miejscu prowadzone są czynności we współpracy z biegłymi z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia – poinformowała Marta Pętkowska.