Po sprawie sędziego Tomasza Szmydta trzeba zaostrzyć m.in. sędziom dostęp do tajemnic państwa – dziś nie podlegają weryfikacji ABW. W praktyce będzie to jednak niezwykle trudne.
Tomasz Szmydt na konferencji prasowej w Mińsku
Nowelizację ustawy o ochronie informacji niejawnych, która daje szerokiemu gronu dostęp do tego typu informacji „z automatu”, bez przechodzenia procedur weryfikacyjnych, zapowiedział w środę premier Donald Tusk. Wgląd do największych tajemnic państwa mają parlamentarzyści, prezes NIK, sędziowie i prokuratorzy. Nie podlegają prześwietleniu przez ABW. Od lat eksperci wskazywali na archaiczność ustawy stworzonej w 2010 r. i pilną potrzebę zmian. Okazuje się, że będzie to możliwe po aferze z sędzią Tomaszem Szmydtem, który wyjechał na Białoruś, by tam dostać azyl.
– Debata na temat tego, czy sędziowie oraz prokuratorzy powinni mieć niekontrolowany oraz pełny dostęp do materiałów niejawnych, powróciła. Sędzia Szmydt mógł być bardzo cennym źródłem dla obcych służb. Minister Tomasz Siemoniak (koordynator służb specjalnych przy premierze – przyp. aut.) będzie pracował nad zmianami legislacyjnymi w tej sprawie – zapowiedział premier.
Gdy Szmydt wyjechał na Białoruś czerwcu 2023 r., służby były bezczynne
W środę mazowiecki pion Prokuratury Krajowej wszczął śledztwo w sprawie brania udziału w działalności obcego wywiadu przez sędziego Szmydta (dotąd było postępowanie sprawdzające).
Zanim wyjechał, przez pięć lat orzekał w wydziale II WSA w Warszawie w sprawach służb mundurowych i wojskowych, rozstrzygał skargi na decyzje szefa ABW o odmowie wydania poświadczeń bezpieczeństwa. Miał niekontrolowany dostęp do informacji niejawnych o najwyższych klauzulach – w tym poziomu „tajne” i „ściśle tajne”. ABW nie sprawdzało go ani kiedy zostawał sędzią (w 2012 r.), ani gdy już orzekał w tak newralgicznych sprawach.
– Sędziowie posiadają dostęp do wszystkich kategorii informacji niejawnych – przyznaje „Rz” sędzia Małgorzata Jarecka, rzeczniczka WSA w Warszawie.
Miał niekontrolowany dostęp do informacji niejawnych o najwyższych klauzulach – w tym poziomu „tajne” i „ściśle tajne”
Podobnie jak prokuratorzy i inne osoby wskazane w ustawie, sędziowie posiadają z mocy prawa dostęp do materiałów niejawnych o klauzulach na wszystkich poziomach: poufne, zastrzeżone, tajne, ściśle tajne.
Ustawa – co podnoszą eksperci – jest archaiczna, i wymaga radykalnych zmian. Przypadek Szmydta tego jaskrawo dowodzi – od lat jest zadłużony ponad miarę, mimo zarobków nie ma żadnego majątku, a – co teraz ujawnił Tomasz Siemoniak, minister koordynator służb specjalnych – w czerwcu 2023 r. wyjechał na Białoruś, przy kompletnej bezczynności służb, których ten fakt nie zaniepokoił.
Inne osoby (niektórzy ludzie służb czy szefowie państwowych spółek), ubiegając się o certyfikat dostępu do tajnych informacji, są szczegółowo prześwietlane przez ABW – w ramach tzw. postępowania sprawdzającego rozszerzonego ABW bada „na wylot”.
Muszą wypełnić 26-stronicowy kwestionariusz z pytaniami o najróżniejsze życiowe kwestie – od rodziny, przez stan majątkowy, zadłużenie, nałogi, choroby (w tym psychiczne). Jest i pytanie o długi wynikające z hazardu. Jakiekolwiek uzależnienie, nawet współmałżonka, zamyka drogę do certyfikatu.
Rzesza sędziów i prokuratorów pracuje na informacjach niejawnych
Dopiero tak pozytywnie zweryfikowanej osobie, która daje rękojmię zachowania tajemnicy, ABW przyznaje dostęp do informacji niejawnych określonego poziomu, na określony czas. Po aferze hejterskiej, w jakiej brał udział Szmydt – gdyby podlegał sprawdzeniu – na pewno straciłby certyfikat.
– W obecnej sytuacji, trwającej wojny w Ukrainie i nasilonej aktywności szpiegów zasadne byłoby wprowadzenie takiej kontroli m.in. wobec sędziów i prokuratorów przed przyznaniem im dostępu do informacji niejawnych. Ale to niezwykle trudne zadanie – mówi nam doświadczony śledczy.
Dlaczego? Już dziś ogromna rzesza sędziów (głównie karnistów) i prokuratorów pracuje na informacjach niejawnych – wystarczy, że w śledztwie stosowano kontrolę operacyjną (np. podsłuchy), czy pojawi się jakiś oklauzulowany dokument.
Wprowadzenie wobec nich sprawdzeń przed przyznaniem im certyfikatu dostępu do tajemnic w praktyce może być bardzo trudne, o ile nie niewykonalne.
– Postępowanie sprawdzające rozszerzone wobec osób, które mu podlegają, ABW prowadzi średnio sześć–osiem miesięcy. Jak miałaby prześwietlić kilkutysięczną grupę sędziów. To wiązałoby się z paraliżem – uważa nasz rozmówca.
Z kolei przyznanie dostępu tylko wybranym sędziom ograniczyłoby – od strony organizacyjnej i wydolnościowej – grupę sędziów do rozpatrywania spraw. Ponadto, co ze sprawami aresztowymi, gdzie np. były podsłuchy, a dyżur danego dnia ma akurat sędzia bez dostępu do materiałów niejawnych?
To problemy do rozważenia.
„Czarne owce” wśród prokuratorów i sędziów
Już dziś służby powinny mieć na oku tak sędziów, jak i np. prokuratorów, którzy mają długi, uzależnienia, utrzymują niepokojące kontakty.
Przypadek Szmydta jest ekstremalny, jednak w przeszłości zdarzały się już mniej jaskrawe nadużycia.
Głośna była sprawa prokuratora Andrzeja Z. z Warszawy, który wdał się w bliską znajomość z celebrytką (żoną mężczyzny podejrzanego o udział w zabójstwie – oblana kwasem ofiara zmarła), od której miał przyjąć 1 mln zł łapówki za zwolnienie jej męża z aresztu. Prokurator miał przyjmować od celebrytki drogie prezenty, bilety na mecz, jeździć użyczonym mu bentleyem. A prowadząc śledztwa, miał dostęp do informacji niejawnych, chociażby do stenogramów z podsłuchów.
Inny przykład to Marian Banaś, prezes NIK – jemu ABW zabrała certyfikat poświadczenia bezpieczeństwa za niejasne biznesowe związki z półświatkiem i wątpliwości wobec jego majątku (miał certyfikaty na wszystkich poziomach, które uzyskał jako minister w rządzie). Cóż z tego, kiedy z mocy prawa, właśnie wspomnianej ustawy, prezes NIK i tak nadal ma dostęp do tajemnic państwa.
Taki dostęp ma także, z racji mandatu poselskiego, prorosyjski Grzegorz Braun z Konfederacji, który w poprzedniej kadencji przychodził na tajne posiedzenia Komisji Obrony.