„Dziwisz Donalda Tuska”. Dlaczego Paweł Graś musiał wrócić z europejskiej emigracji?

Nikt nie ma takich dojść i wpływów u Donalda Tuska jak Paweł Graś – od blisko ćwierćwieku to najbliższy współpracownik premiera. I najbardziej tajemniczy.
„Dziwisz Donalda Tuska”. Dlaczego Paweł Graś musiał wrócić z europejskiej emigracji? - INFBusiness

Od 2 lutego Paweł Graś (z lewej) jest szefem gabinetu premiera Donalda Tuska (z prawej) w jego rządzie – i jego jedynym doradcą.

Foto: Jakub Porzycki / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM

„To taki Dziwisz Tuska” – tak uszczypliwie a jednak z sympatią mówi o Pawle Grasiu, od kilku dni szefie gabinetu politycznego premiera Donalda Tuska, jeden z jego starych znajomych sprzed lat. Graś pojawia się tam gdzie Tusk — był jego rzecznikiem w rządzie w latach 2009-2014 r., koordynatorem służb specjalnych (zaledwie dwa miesiące — zrezygnował sam, do dziś nie podano przyczyny), a kiedy Donald Tusk został szefem Rady Europy — przeniósł się za nim do Brukseli. Został tam doradcą od kontaktów Tuska z Parlamentem Europejskim, ale był też nieformalnym łącznikiem z polską polityką. Kiedy Tuskowi skończyła się kadencja w Radzie w 2019 r. Graś był też szefem jego gabinetu jako przewodniczącego  Europejskiej partii Ludowej.

Dlaczego Paweł Gra nie podążył za Donaldem Tuskiem w 2022 roku

Zresztą Tusk w rozbrajający sposób tłumaczył powody, dla których zabiera Grasia ze sobą do Brukseli. „Minister Graś jest mi potrzebny do uprawiania, w dobrym tego słowa znaczeniu, polityki w Brukseli: kontaktów z Parlamentem Europejskim, innymi państwami. Troski nad tym, co się dzieje w Polsce w kontekście europejskim. Współpracowaliśmy ze sobą zawsze, bardzo. No i co on by tu robił beze mnie, tak prawdę powiedziawszy?” – mówił Tusk dziennikarzom. Kiedy w maju 2022 r. ustąpił ze stanowiska i przeniósł się do Warszawy, by szykować się do odbicia Polski z rąk PiS, Paweł Graś po raz pierwszy nie podążył za Donaldem Tuskiem. Dlaczego? Z powodów osobistych. Został dyrektorem ds. zgodności w Europejskiej Partii Ludowej w PE, której szefuje niemiecki polityk Manfred Weber. Tak było do końca stycznia tego roku. Od 2 lutego Paweł Graś jest szefem gabinetu premiera Tuska w jego rządzie – i jego jedynym doradcą. 

– Paweł to specyficzny człowiek, ale nie znam drugiego tak lojalnego pracownika Tuska. Jest z nim na dobre i na złe i wszyscy się go boją – dodaje jeden z jego bliskich znajomych. Ma cięty język, ale lubi działać  „w cieniu”. Za kilka dni kończy 60 lat.

Paweł Graś. Od Ruchu Stu po Platformę Obywatelską

Paweł Graś pochodzi z Kęt, z wykształcenia jest politologiem, absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zna niemiecki, angielski, rosyjski. Do Sejmu wszedł jednak „w drugim obiegu” z listy AWS (w ramach współpracy z Ruchem STU Czesława Bieleckiego, której był współzałożycielem), w 1998 r. – na miejsce posła Marka Nawary z Krakowa, który został marszałkiem województwa małopolskiego. Paweł Graś był wcześniej doradcą premiera Jerzego Buzka, gdzie dał się poznać jako specjalista od kryzysowych sytuacji. Do Platformy miał go wciągnąć Grzegorz Schetyna, z którym poznał się w czasach NZS i strajków na uczelni. Obaj panowie lubią piłkę nożną. 

Na zewnątrz, Graś to niepozorny, nieufny, małomówny, stroniący od tłumów i dziennikarzy członek partii (jego znajomi twierdzą, że dziennikarzy wręcz nie lubi, co nie stało się przeszkodą, by został rzecznikiem premiera Tuska). Ale skuteczny. To u Grasia załatwiało się od ręki środki z rezerwy premiera np. na GROM, zakup kamizelek kuloodpornych czy hełmów dla funkcjonariuszy BOR. Miał za to dostać nawet odznakę zasłużonego dla GROM, którą przez lata nosił w klapie marynarki. Nie ukrywał przyjaźni z ówczesnym szefem BOR gen. Marianem Janickim i gen. Dariuszem Zawadką, szefem GROM. Lubił postrzelać na ich strzelnicach. Zasiadał społecznie w Radzie Fundacji byłych żołnierzy jednostek specjalnych.

Jak Paweł Graś „grasiował” po świecie. Kurs w USA i tydzień w Iraku

On sam też służby polubił – zasiadał w komisji obrony, i podkomisji ds. WSI. Jeździł na konferencje prasowe dotyczące NATO i obronności, wziął udział w kursie w USA dla kandydatów na ministrów obrony narodowej. Jak pisała „Rzeczpospolita”, wyjechał nawet na tydzień do Iraku z sześcioma innymi posłami, którzy chcieli zakosztować życia żołnierzy – chodzili w mundurach, wizytowali bazy, jedli w wojskowych stołówkach i brali udział w odprawach. Tych wyjazdów musiało być sporo, skoro na pytanie: „gdzie jest Graś?”, koledzy odpowiadali, że „grasiuje” po świecie.

Już wtedy był człowiekiem do specjalnych zadań, które zlecali mu do realizacji Schetyna lub Tusk. Miał zająć się wygaszeniem konfliktu w Lublinie, jaki powstał wokół Zyty Gilowskiej oskarżonej przez lokalnych działaczy o nepotyzm, był komisarzem mazowieckiej PO i robił audyt po Pawle Piskorskim.

Na koniec politycznej kariery w Polsce został upokorzony — był koordynatorem ds. służb specjalnych premiera w rządzie Tuska zaledwie dwa miesiące (powody jego dymisji są nieznane), a jako jego rzecznik, niespecjalnie był aktywny. Cieniem na jego wizerunku położyła się afera z Agemarkiem, ujawniona przez media.

Afera Pawła Grasia. Pałacyk za opiekę

„Rzeczpospolita” opisała że Graś przez sześć lat społecznie pracował w spółce niemieckiego biznesmena Paula Roglera, który w 1996 r. odkupił udziały od Grasia, nawet wtedy gdy był ministrem-koordynatorem do spraw służ specjalnych. Z kolei „Super Express” wytknął, że Grasiowie od 13 lat mieszkają w pałacyku należącym do Roglera i nic za to nie płacą. „SE” wyliczył, że miesięcznie musieliby płacić 5 tys. zł za wynajem, a dom z ogromnym ogrodem może być wart nawet ok. 2 mln zł. Graś tłumaczył wtedy, że zawarł z Roglerem w 1996 r. umowę o świadczeniu wzajemnym, na mocy której opiekuje się domem, w zamian za możliwość nieodpłatnego jego zamieszkiwania. W rozmowie z „Rz” bronił się, że nie wpisał tego do oświadczenia majątkowego, bo nie było takiej rubryki o świadczeniach wzajemnych. Sprawą zajęła się prokuratura i ostatecznie ją umorzyła nie dopatrując się znamion przestępstwa.

Paweł Graś. Kariera w Brukseli przy boku Donalda Tuska

Kiedy Donald Tusk zostaje szefem Rady Europejskiej, poseł Paweł Graś rezygnuje z mandatu i wyjeżdża ze swoim pryncypałem do Brukseli. – To skuteczny, dobry organizator, rzeczywiście cieszy się ogromnym zaufaniem premiera. Jest niezwykle lojalny – mówi o nim Jan Olbrycht, wieloletni poseł PE z KO, wiceprzewodniczący grupy EPL zastrzegając, że nie utrzymywał z nim specjalnego kontaktu. 

Nikogo nie zdziwiło, że kiedy opozycja wygrała wybory, Graś musiał wrócić z europejskiej emigracji. Już wcześniej pomagał Tuskowi w kampanii przygotowującej do październikowych wyborów i jest stałym komentatorem działań PiS. Nie gryzie się w język, co zresztą przysparza mu zarówno sympatyków, jak i wrogów (potrafił się odgryźć nawet żelaznemu Schetynie). O blokadzie posłów w PAP mówił „kończcie ten żenujący ciamajdan”, o Macierewiczu: „ewidentnie ucieka w niepoczytalność”. Graś jest uznawany za człowieka Krzysztofa Bondaryka, byłego szefa ABW, obecnie dyrektora biura ministra w MSWiA Marcina Kierwińskiego i przyjaciela Bartłomieja Sienkiewicza.

 Jakie zadanie postawił przed nim premier Donald Tusk?

– Paweł ma ułożyć wszystkie państwowe spółki. Obsadzić je kompetentnymi ludźmi i pilnować by żadne pociotki nie zostały tam wciśnięte. A że jest twardy i bezwzględny, to zrobi to bez mrugnięcia. Ma też zrobić porządek w KPRM, duży wpływ ma na obsadę ludzi w służbach, bo nadal je lubi. 

Источник

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *