– Zwrot nadpłat w systemie net-billing będzie podwyższony z 20 proc. do 30 proc. Resort klimatu realizując dyrektywę w zakresie cen godzinowych da prosumentom możliwość wyboru między cenami godzinowymi, a miesięcznymi – poinformował w programie Onet Rano wiceminister klimatu Miłosz Motyka.
Zwrot nadpłat w systemie net-billing będzie podwyższony z 20 proc. do 30 proc. – zapowiada resort klimatu (Getty Images, Michal Fludra/NurPhoto)
– Zwrot z nadpłat będzie w systemie net billing wyższy z 20 do 30 proc. My realizując dyrektywę w zakresie cen godzinowych, dajemy także możliwość wyboru pomiędzy cenami godzinowymi, a miesięcznymi – powiedział wiceminister klimatu, Miłosz Motyka.
Prosumenci, którzy protestują dzisiaj zwracają uwagę, że te ceny godzinowe mogłyby doprowadzić do tego, że w niektórych momentach cena energii byłaby bliska zeru, więc kompletnie by się to nie opłacało -dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Jak zaoszczędzić na prądzie. Ekspert radzi
Wskazał, że dając prosumentom do wyboru cenę godzinową lub miesięczną, de facto wprowadza się cenę minimalną, wiedząc że wówczas nie spadnie ona poniżej zera.
Przypomnijamy. Od 1 lipca prosumenci mogą zdecydować, czy chcą być rozliczani w net-billingu w oparciu o rynkową miesięczną cenę energii elektrycznej, czy w oparciu o cenę godzinową. Eksperci ostrzegają jednak, że dla zapewnienia rentowności inwestycji w fotowoltaikę kluczowe będzie m.in. zwiększanie zużycia energii na cele własne.
Net-billing polega na tym, że prosument sprzedaje nadwyżki wyprodukowanej przez siebie energii, a w razie potrzeby ją kupuje. Nie dostaje jednak pieniędzy do ręki. Rozliczenia następują za pośrednictwem konta prosumenckiego, z którego następuje zakup energii.
Zmiany w spalaniu drewna. Rząd szykuje rewolucję
Wiceminister klimatu Miłosz Motyka poinformował, że ministerstwo klimatu przygotowało rozporządzenie ograniczające spalanie drewna w energetyce zawodowej.
Zobacz także:
Spalanie drewna. Nadchodzi wielka zmiana. Rozwieją wątpliwości
– To pozwoli na to, że mnóstwo drewna nie będzie spalane, tylko będzie trafiało do polskiej branży drzewnej. To postulat leśników i branży drzewnej – powiedział Motyka.
Reosrt chce, by najpóźniej we wrześniu zaczęło obowiązywać rozporządzenie określające definicję drewna energetycznego. Nowe przepisy określają też definicję surowca drzewnego, którego przemysłowe wykorzystanie byłoby ekonomicznie nieuzasadnione ze względu na obniżoną wartość techniczną i użytkową. Byłyby to pozostałości drzewne z leśnictwa, których ze względów jakościowych nie można przyporządkować do innych sortymentów drewna, powstałe w związku ze ścinką czy transportem.
Do takiego drewna mogłyby również – w myśl definicji – zaliczone pozostałości drzewne z produkcji rolniczej oraz produkty uboczne przetworzenia drewna, niezanieczyszczone substancjami niewystępującymi naturalnie, z zakładów przerobu drewna – np. kora, strużyny, odziomki, trociny, wióry, zrębki, zrzyny lub szczapy. Drewnem energetycznym miałyby być też odpady z przetworzenia drewna lub odpady drewnopochodne, a także surowiec pozyskany z upraw energetycznych.