Została zakończona analiza kryminalistyczna przepływów finansowych w spółce L.I. określanej przez pokrzywdzonych, jako „Amber Gold dla bogatych”, a której pomysłodawcą jest znany profesor Uniwersytetu Gdańskiego. Pokrzywdzeni, którzy zainwestowali w piramidę finansową, stracili miliony złotych.
Sprawa piramidy finansowej nazywana jest "AmberGold dla bogatych" (zdjęcie ilustracyjne) (East News, Pawel Wodzynski)
– Została zakończona analiza kryminalistyczna przepływów finansowych. Zostanie ona przekazana biegłemu z zakresu księgowości -rachunkowości, którego powołanie w tej sprawie jest zaplanowane – poinformowała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prokurator Grażyna Wawryniuk.
– Śledztwo jest prowadzone w sprawie – dodała. Prowadzą ją gdańscy śledczy i nadal są kontynuowane przesłuchania świadków.
Aktualnie śledztwo przedłużone jest do końca br. – Nie zostanie zakończone w tym terminie – podała prokurator Wawryniuk.
Inwestycja w spółkę L.I. polegała na finansowaniu wynajmu samochodów zastępczych udostępnianych klientom zakładów ubezpieczeń, aby czerpać zyski z wierzytelności wobec ubezpieczycieli.
„Twarzą” projektu był znany prof. uniwersytecki
Jak ustaliła nieoficjalnie PAP, w sprawie został m.in. przesłuchany znany biznesmen i jeden z najbogatszych mieszkańców Pomorza. Mężczyzna miał polecić warszawskiemu przedsiębiorcy inwestycję w L.I., poznał go z profesorem UG, który był pomysłodawcą biznesu i ręczył znanym nazwiskiem za powodzenie przedsięwzięcia.
Zobacz także:
Zeznania Latkowskiego przed komisją. "Źródła mówiły, że za Amber Gold stoją 'Tygrys' i Marius Olech"
Prezes warszawskiej spółki stracił prawie 2 mln zł. Znany pomorski biznesmen też wpłacił gotówkę na działalność spółki L.I.
W sprawie był również przesłuchiwany znany trójmiejski dealer samochodowy – też miał ręczyć za sukces projektu – jego syn wciągnął do L.I. sopockiego przedsiębiorcę, który wpłacił 1,5 mln złotych. Śledczy dysponują m.in. mailami, w których jest polecany biznes – ustaliła nieoficjalnie PAP.
„Amber Gold dla bogatych”
– Biznes mógł się kręcić, bo opierał się na znajomości, a czasem nawet przyjaźni poszczególnych osób. Część osób, ufając znajomym, nie czytała podpisywanych umów. W sprawie przewijają się nazwiska śmietanki towarzyskiej Trójmiasta. Nie ma tam przypadkowych osób, a większość z nich na co dzień dysponuje dużą ilością gotówki. Stąd też określenie „Amber Gold dla bogatych” – powiedział PAP jeden z uczestników biznesu i podkreślił, że jego zdaniem gotówka na pewnym etapie była wyłudzana od konsorcjantów i pożyczkodawców, choć firma nie miała już szans na rynkową działalność.
Zobacz także:
Oszukani klienci Amber Gold otrzymają pieniądze od państwa
Pierwsze zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku na początku stycznia 2022 r. Dotyczy trzech wskazanych osób: profesora Uniwersytetu Gdańskiego, prezesa funduszu inwestycyjnego oraz jednego z członków zarządu.
W grze miliony złotych
Pokrzywdzeni zarzucają organizatorom funduszu oszustwa, działanie w zorganizowanej grupie przestępczej oraz wyrządzenie co najmniej 9 mln zł strat, które ponieśli pożyczkodawcy i konsorcjanci. Kwoty, które wpłacali inwestorzy, sięgają od kilkuset tysięcy do prawie 2 mln złotych.
Zobacz także:
Pieniądze dla Katarzyny P. Żona twórcy Amber Gold wygrała w sądzie
Jak wyjaśniał sam naukowiec, spółka miała pozyskiwać finansowanie dla projektu i gwarantować inwestorom wysokie zyski z zainwestowanej gotówki. Z zawiadomienia wynika, że zarówno biznesmen, jak i profesor UG mieli zapewniać, że pieniądze wpłacone na inwestycję będą służyć do finansowania zakupu samochodów, dzięki wynajęciu których firma miała zarabiać na wierzytelnościach wobec zakładów ubezpieczeń – wynika z zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
Założyciel funduszu – profesor UG miał stwierdzić, że sam poniósł straty na działalności spółki, a konsorcjanci ponosili po prostu ryzyko biznesowe. Prezes spółki tłumaczył natomiast, że starał się namówić pożyczkodawców i konsorcjantów do przejęcia w zamian za zainwestowaną gotówkę wierzytelności z zakładów ubezpieczeniowych. Twierdził, że gotówki nie może oddać, bo po prostu jej nie ma.