Grubo ponad 1 mln zł zarobił w Telewizji Polskiej Michał Adamczyk w 2023 r. Tak wynika z pisma likwidatora TVP, które otrzymał poseł KO Dariusz Joński. Dzięki niemu poznaliśmy też pensje: Samuela Pereiry, Marcina Tulickiego i Jarosława Olechowskiego. „Miliony dla pisowskich szefów TVP” – napisał polityk.
Oto zarobki gwiazd TVP. Trzy osoby zarobiły ponad 1 mln zł w 2023 r. Na zdjęciu Michał Adamczyk i Samuel Pereira (East News, Adam Jankowski, Rafal Gaglewski, Reporter)
Trwa proces „odbijania” mediów publicznych przez nową władzę. Do niedawna mieliśmy do czynienia z dwuwładzą w TVP. Z jednej strony na prezesa został powołany Tomasz Sygut przez radę nadzorczą wyłonioną przez ministra kultury, a z drugiej – Rada Mediów Narodowych powołała na to stanowisko Michała Adamczyka.
Węzeł gordyjski w tej kwestii przecięła decyzja Bartłomieja Sienkiewicza o postawieniu TVP w stan likwidacji. Jak już tłumaczyliśmy w money.pl, proces ten oznacza, że swoje mandaty tracą członkowie zarządu, a kontrole nad spółką przejmuje likwidator.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: "To pomylone". Tego pytania ws. TVP nikt nie zadaje. Dlaczego?
Oto zarobki gwiazd TVP
Właśnie wspomniany likwidator odpowiedział na pismo złożone przez Dariusza Jońskiego. Polityk w trybie interwencji poselskiej chciał się dowiedzieć od telewizji, ile w 2023 r. zarobiły cztery jej „twarze”: Michał Adamczyk, Samuel Pereira, Marcin Tulicki i Jarosław Olechowski.
Ten pierwszy jako dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (TAI) od końca kwietnia otrzymał niecałe 372,6 tys. zł brutto. Do tego doliczyć trzeba ok. 1 mln 127,7 tys. zł (wraz z podatkiem VAT) z tytułu realizowania umów cywilnoprawnych. Razem daje to nieco ponad 1,5 mln zł brutto.
Samuel Pereira otrzymywał wynagrodzenie tylko z tytułu wicedyrektora TAI. Co ciekawe, jego pensja była wyższa niż jego bezpośredniego przełożonego, czyli Michała Adamczyka. On od końcówki kwietnia zarobił bowiem niecałe 439,8 tys. zł brutto.
Marcin Tulicki również był wicedyrektorem TAI i na tym stanowisku zarobił od końca maja ok. 417,4 tys. zł brutto. Do tego doliczyć trzeba ok. 296,3 tys. zł brutto z tytułu umów cywilnoprawnych. Łącznie daje to kwotę ok. 713,7 tys. zł.
I wreszcie Jarosław Olechowski. Jako dyrektor TAI w 2023 r. zarobił ok. 1 mln 16,5 tys. zł. Umowy cywilnoprawne zapewniły mu kolejne ok. 407,6 tys. zł brutto. Razem daje to 1 mln 424,1 tys. zł. Tu jednak istotne zastrzeżenie: Jarosław Olechowski przestał pełnić swoje funkcje w TVP pod koniec kwietnia.
Zapnijcie pasy! Oto wynik prawdziwej kontroli poselskiej. Miliony dla pisowskich szefów TVP. Już wiadomo, dlaczego się tam zabarykadowali – napisał w serwisie X Dariusz Joński.
Chaos wokół TVP
Spór o media publiczne rozpoczął się w ubiegłym tygodniu, kiedy resort kultury podał, że nowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał dotychczasowych prezesów zarządów: Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej i ich rady nadzorcze.
Minister kultury powołał też nowe rady nadzorcze spółek, a one wybrały nowe zarządy. MKiDN wyjaśniło, że to następstwo uchwały Sejmu, w której posłowie wezwali Skarb Państwa do przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej.
W odpowiedzi politycy związani z Prawem i Sprawiedliwością rozpoczęli „okupację” siedzib mediów publicznych. Doszło do przepychanek między zwolennikami nowych i starych władz.
Już na początku obecnego tygodnia Maciej Łopiński w liście opublikowanym na mediach społecznościowych przekazał, że 24 grudnia został powołany na p.o. prezesa TVP w związku z rezygnacją dotychczasowego prezesa Mateusza Matyszkowicza. Decyzję tę podjęła poprzednia rada nadzorcza, w której on sam zasiadał. Następnie Rada Mediów Narodowych zdecydowała, że nowym szefem zarządu telewizji zostanie Michał Adamczyk, który wcześniej był prezenterem „Wiadomości”.
Do chaosu prawnego wokół TVP i szerzej mediów publicznych obiekcje ma też Andrzej Duda. Prezydent zarzuca nowej większości sejmowej „rażące łamanie Konstytucji i zasad demokratycznego państwa prawa”. Tym właśnie uzasadnił swoje weto dla ustawy okołobudżetowej, gdyż znalazły się w niej zapisy o dotacji dla mediów publicznych.