Wniosek o postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu jest gotowy. Znalazło się w nim osiem zarzutów, w tym o brak współdziałania z ministrem finansów przy układaniu planów finansowych państwa. Szef NBP miał „wprowadzić w błąd ministra przy opracowywaniu projektu ustawy budżetowej”. Chodzi o prognozowane na 2023 rok zysk lub stratę NBP. Portal Business Insider dotarł do dwóch, jak się okazuje, a nie jednego pisma, podpisanych przez prezesa banku centralnego, w których podaje on, ile wynosić będzie wpłata z NBP do budżetu państwa. Tego samego dnia Adam Glapiński miał podpisać dwa różne dokumenty z dwiema kwotami.
/AFP
Wniosek o postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu jest gotowy. Jego złożenie „w najbliższych dniach” zapowiedział we wtorek 19 marca premier Donald Tusk.
W czwartek rano treść wniosku opublikował dziennikarz TVN24 Konrad Piasecki. To, co się w nim znalazło, opisywaliśmy w tym artykule.
Szef NBP „bezpodstawnie” udzielił informacji. I to dwukrotnie
Jednym z ośmiu zarzutów jest ten o „uchybienie obowiązkowi współdziałania z ministrem finansów przy układaniu planów finansowych państwa” 23 sierpnia 2023 roku. Szef Narodowego Banku Polskiego (NBP) miał „wprowadzić w błąd ministra przy opracowywaniu projektu ustawy budżetowej poprzez bezpodstawne udzielenie pisemnej informacji o prognozowanej wpłacie do budżetu z zysku NBP za 2023 r w wysokości 6 mld zł w sytuacji, gdy według aktualnych na ten dzień danych i prognoz, NBP miał ponieść stratę w wysokości co najmniej 17 mld zł”.
Reklama
Portal Business Insider dotarł do „pisemnej informacji”, o której mowa we wniosku. Okazuje się, że do minister finansów Magdaleny Rzeczkowskiej wpłynęły dwa datowane na 23 sierpnia pisma w tej sprawie.
„Uprzejmie informuję, że przewidywana wpłata do budżetu z zysku NBP w przyszłym roku (2024 r. – red.) wyniesie 4 do 6 mld PLN” – czytamy w piśmie, którego kopię posiada Business Insider Polska. Jak wskazuje portal, jest to pierwsze pismo, które miało wpłynąć do resortu finansów. Jako drugi wpłynął dokument, w którym prezes Glapiński wskazał: „Uprzejmie informuję, że przewidywana wpłata z zysku NBP w przyszłym roku wyniesie 6 mld PLN” .
Ostatecznie to kwota 6 mld zł znalazła się w projekcie budżetu przyjętym przez poprzedni rząd. Ta sama kwota jest też w projekcie ustawy budżetowej, który rząd Donalda Tuska przyjął 19 grudnia 2023 roku.
„Wprowadzenie w błąd”. O co chodzi w zarzucie wobec Glapińskiego
Zyski NBP, zgodnie z prawem, są przekazywane w 95 proc. do budżetu państwa. To, czy się w ogóle pojawią, w dużej mierze zależy od wahań kursów walut. To dlatego, że NBP ma duże rezerwy walutowe. W przypadku umocnienia lub osłabienia złotego, ich wartość może się zmienić.
W sierpniu Adam Glapiński podał resortowi finansów, że kwota, którą NBP w 2024 roku zasili budżet – wynikająca z zysków banku centralnego – wyniesie kilka miliardów złotych. Ta kwota była wpisana po stronie prognozowanych dochodów. Autorzy wniosku o postawienie go przed Trybunałem Stanu wskazują, że już wtedy istniały prognozy i dane wskazujące, że NBP zakończy rok ze stratą, budżet nie otrzyma więc zastrzyku pieniędzy z kasy banku centralnego.
Zasadniczym pytaniem pozostaje, czy rzeczywiście istniały dane i prognozy, które potwierdzały, że NBP zakończy rok ze stratą i nie osiągnie zysku. Między innymi z tej kwestii będzie się tłumaczył Adam Glapiński przed sejmową komisją odpowiedzialności konstytucyjnej. To ta komisja zajmie się rozpatrzeniem wniosku o postawienie szefa NBP przed Trybunałem Stanu, jeśli będzie on procedowany. Za złożeniem wniosku musi zagłosować 115 posłów.
Komisja następnie przekaże sprawozdanie Sejmowi z rekomendacją, aby przyjąć uchwałę o postawieniu Glapińskiego przed TS lub aby umorzyć postępowanie. Ostatecznie zdecydują posłowie. Decyzję w tej sprawie podejmą bezwzględną większością głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL