Sprawa emerytki z Łodzi wzbudza wiele emocji. Z jednej strony mamy do czynienia z niewinną i naiwną starszą kobietą, z drugiej świadomą swoich czynów osobą, która musi wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje. Wszystko zaczęło się od wejścia w interes z kryptowalutami. Seniorka myślała, że zarobi. Później sprawy bardzo się skomplikowały.
Emerytka oszukana na kryptowaluty
Starsza kobieta została namówiona przez oszusta, który namówił ją w rzekomą inwestycję w kryptowaluty. Była pewna, że ma do czynienia z uczciwą osobą, ale ta zaciągnęła na nią kredyty. Mężczyzna ograbił seniorkę z oszczędności i wpędził ją w zadłużenie na wiele lat. Pierwszy kredyt opiewał na przeszło 59 tys. zł, a drugi na nieco ponad 27 tys. zł.
Emerytka zaoferowała też oszustowi swoje oszczędności w euro. Oszust uzyskał dostęp do konta seniorki, gdy ta zainstalowała na komputerze odpowiedni program. Wystarczyły zaledwie dwa dni, by wzbogacił się o ponad 100 tys. złotych. Oszukana kobieta usłyszała, że jej oszczędności zgromadzone na koncie posłużą do inwestycji w kryptowaluty. Została też zapewniona, że jej kredyty będą szybko spłacone z zyskiem. Tak się jednak nie stało. Oszust przelał pieniądze na swoje konto na Cyprze i zniknął bez śladu.
Po wszystkim bank zaczął upominać się o pieniądze od seniorki, a ta została bez niczego. Kobieta nie była w stanie opłacać rat kredytów, które na niej ciążyły, więc przestała je spłacać. Sprawą zajęła się policja oraz prokuratura. Wszystko trafiło przed sąd. Kobieta chciała unieważnienia zawartych kredytów, jako że ona z nich nie korzystała. Postępowania sądowe toczą się z każdym z kredytów z osobna. Znamy wynik ostatniego wyroku.
Sąd nie miał litości. Seniorka zapłaci karę
Wyrok w sprawie seniorki wydał łódzki Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa. To druga instancja, która zajmowała się większym zobowiązaniem. Choć podczas rozprawy sędzia mocno współczuł kobiecie, to nie mógł nie pociągnąć jej do poniesienia odpowiedzialności za czyny, których się dopuściła. „Mam świadomość, że została pani oszukana, ale działała pani w sposób tak naiwny, że nie mogę pani ochronić. Jedyne, co pani uzyskała to fakt, że nie ponosi zwrotu procesowych kosztów banku” — stwierdził sędzia łódzkiego sądu podczas ogłaszania wyroku.
„Jest pani oszukana, została wprowadzona w błąd i działała pani pod wpływem tamtego człowieka. To pani prowadziła rachunek bankowy, miała na nim środki w obcej walucie, a gdy pojawiło się zlecenie przelewu na dużą kwotę, bank je zablokował. Gdy zadzwoniła pani do banku, to konsultant upewnił się, czy to na pewno pani zleciła przelew, a pani potwierdziła” — tłumaczył dalej sędzia, który ogłaszał wyrok.
Wyrok sądu zobowiązuje seniorkę do oddania bankowi ponad 58,444 tys. złotych. Z doniesień portalu wyborcza.pl wynika, że proces w sprawie drugiego kredytu zakończył się wygraną pani Teresy, ale bank odwołał się od tego wyroku. Termin apelacji ma dopiero zostać wyznaczony.