W Groszowicach, niewielkiej wsi położonej w woj. mazowieckim, doszło do niecodziennego konfliktu między mieszkańcami a proboszczem. Radomska „Gazeta Wyborcza” podaje, że ksiądz miał odciąć prąd lokatorom mieszkającym na zakupionej przez niego niedawno działce. Duchowny przekonuje, że to zasługa nie jego, a kogoś z parafian. Sprawą, która ma swój początek w 2018 r., zajmuje się sąd.
/Facebook @Parafia św. Faustyny w Groszowicach, Google Maps /
/Facebook @Parafia św. Faustyny w Groszowicach, Google Maps /
W domu w Groszowicach mieszka pan Mariusz wraz ze swoją partnerką. Nieruchomość, która znajduje się obok kościoła, w 2018 r. została zakupiona przez proboszcza parafii pw. św. Faustyny Kowalskiej w Groszowicach. Jak to możliwe?
Ksiądz kupił działkę pod parking. Co z mieszkańcami?
Pan Mariusz przekonuje, że duchowny nabył działkę, na której stoi jego dom, od rodziny, która kilkadziesiąt lat wcześniej sprzedała tę ziemię jego rodzinie. Niestety, najprawdopodobniej nie spisano wówczas żadnej umowy.
– Nie przyszło nam do głowy, że ktoś 70 lat później kupi ziemię pod naszym domem, ale tak się stało – powiedział mężczyzna w rozmowie z dziennikiem. Duchowny kupił znajdującą się obok świątyni działkę z zamiarem postawienia na niej parkingu.
Reklama
Przed sądem toczy się sprawa o zasiedzenie. Jak w tym czasie radzą sobie obie strony konfliktu? – Czujemy się nękani i zastraszani. (…) Mówił, że dom trzeba wyburzyć, bo psuje wizerunek kościoła. Że mamy się wyprowadzić, bo tu będzie dalsza część parkingu – powiedział pan Mariusz, odnosząc się do zachowania księdza.
Kto doprowadził do odcięcia prądu? Wszyscy czekają na wyrok sądu
Na tym jednak nie koniec jego problemów. Pan Mariusz i jego partnerka od kilku tygodni nie mają prądu. – A teraz na wniosek księdza odcięto nam prąd, mimo, że płaciliśmy rachunki, zawsze o czasie, nigdy nie mieliśmy nawet opóźnienia – wyjaśnił. Jego zdaniem, proboszcz miał poinformować przedsiębiorstwo energetyczne o tym, że dom jest pustostanem przeznaczonym do rozbiórki.
Problem z przywróceniem dostaw prądu polega na tym, że pan Mariusz nie ma jak udowodnić, że jest właścicielem domu. W sądzie toczy się sprawa o zasiedzenie. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” proboszcz stwierdził, że wyraził zgodę na przyłączenie prądu do domu pana Mariusza. – Tam mieszkał jego ojciec, na niego była umowa, a on umarł – powiedział. Dodał, że to nie on poinformował dostawcę prądu, a jeden z parafian, który tam pracuje.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News