W poniedziałek rolnicy w województwie lubelskim po raz kolejny wyszli na ulice – tym razem mowa o plantatorach truskawek, którzy mają dość zbyt niskich cen. Nie godzą się na kolejny rok z rzędu skupu owoców za półdarmo, dlatego zdecydowali się protestować. – Dość upokarzania i upadlania ludzi pracy. Nie zgadzamy się na niszczenie polskich gospodarstw – mówią wprost. Do tego plantatorom nie podoba się, że rynek zalewają tańsze truskawki importowane z zagranicy.
/PAP/Wojtek Jargiło /PAP
Sytuacja plantatorów truskawek w tym roku jest wyjątkowo trudna – sporą część upraw zniszczyła pogoda. Rolnicy najpierw zmagali się z suszą, a w ostatnim czasie gwałtownymi burzami, które niosły ze sobą niszczycielskie gradobicia. Według szacunków sadowników, w niektórych miejscach Polski zniszczonych zostało 80-90 proc., a niekiedy nawet i 100 proc. zbiorów.
Prawdziwym problemem staje się również brak rąk do pracy przy zbiorach.
Reklama
Protest plantatorów truskawek. Mają dość sprzedawania owoców za półdarmo
W przypadku truskawek ceny w skupach często sięgają 2,30-4 zł za kilogram. – To poniżej kosztów produkcji – uważa Krzysztof Chmiel, plantator z Lubelszczyzny.
Tymczasem koszt produkcji kilograma truskawek wynosi około 4,80 zł. „Rolnictwo upada, a my, rolnicy nie zgadzamy się na to” – napisał na Facebooku.
W związku z tym rolnicy postanowili protestować. W poniedziałek zablokowali ul. Przemysłową w Opolu Lubelskim. To właśnie tam – jak podaje portal farmer.pl – znajdują się zakłady Kabako Gruppe Chłodnia Magazyny Składowe oraz STAMPOL Trade Hurtownia Spożywcza. Rolnicy wcześniej zapowiedzieli, że będą blokować zakłady, a nie opolskie drogi.
/PAP/Wojtek Jargiło /PAP
Według protestujących rolników, cena skupu truskawek, żeby była opłacalna, powinna wynieść minimum 6-7 zł za kilogram. Jednak na horyzoncie lepszych wiadomości nie widać – jedna z firm skupujących owoce poinformowała o nowym cenniku, według którego cena za kilogram truskawek nie przekroczy 2 zł.
/PAP/Wojtek Jargiło /PAP
– Liczymy się z tym, że w Polsce jest kapitał zagraniczny. Były przetwórnie, które upadały. Państwo polskie mogło wtedy je wykupić, wówczas mielibyśmy więcej do powiedzenia na ten temat. Ale będziemy blokować przetwórnię, gdzie Skarb Państwa ma udziały. Będziemy legalnie chodzić po przejściach i blokować dostawy. Będziemy to robić aż do skutku, czyli kiedy pojawi się cena zadowalająca rolników – poinformował Chmiel.
Sadownikom nie podoba się zalew truskawek z Hiszpanii i Grecji
Plantatorom nie podoba się również fakt masowego importu truskawek z zagranicy – głównie z takich krajów, jak Hiszpania czy Grecja. Trudne warunki atmosferyczne i rosnące koszty produkcji sprawiają, że polscy producenci nie mogą konkurować z zagranicznymi. Aby interes był opłacalny, musieliby sprzedawać truskawki poniżej kosztów produkcji.
Jak podawał portal sad24.pl, w 2023 roku (w okresie od stycznia do sierpnia) import świeżych truskawek był po raz kolejny najwyższy w historii i wyniósł 26,5 tysiąca ton.
Będą odszkodowania dla sadowników. Wiceminister rolnictwa: Wypłaty ruszą pod koniec czerwca
Wkrótce sadownicy otrzymają środki na zrekompensowanie chociaż części strat wywołanych przez niekorzystną aurę. Wiceminister rolnictwa Jacek Czerniak zapowiedział w poniedziałek 27 maja, że pod koniec czerwca ruszą pierwsze wypłaty dla sadowników poszkodowanych przez ostatnie gradobicie i przymrozki. Obecnie trwa szacowanie strat przez komisje.
Rolnicy będą mieli 30 dni roboczych na przedstawienie strat. Nie wiadomo jednak jeszcze, jaka kwota zostanie wypłacona sadownikom. W 2023 r. rekompensaty w związku z przymrozkami wynosiły maksymalnie do 5 tys. zł na hektar.
Wśród pozostałych form wsparcia dla poszkodowanych – o których mówił minister rolnictwa Czesław Siekierski – oferowane są także m.in. preferencyjne kredyty na wznowienie produkcji czy ulgi od podatku rolnego.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL