Gaz ziemny coraz bardziej liczy się w polskiej energetyce. Inwestujemy w nowe elektrownie, wydobycie i infrastrukturę do importu. Koncerny wskazują, że to sposób na bezpieczeństwo energetyczne. Ale zdaniem ekologów niepotrzebnie wydajemy miliardy złotych. I sami niepotrzebnie hamujemy zieloną transformację.
/123RF/PICSEL
- W Polsce szybko rośnie zużycie gazu w energetyce;
- W 2023 roku produkcja energii elektrycznej z tego paliwa wzrosła o 41 proc.;
- Import gazu wiązał się w ubiegłym roku z kosztami rzędu 36 mld zł;
- Tymczasem zużycie gazu musi być ograniczane, jeśli mamy zrealizować unijne cele klimatyczne.
Polska energetyka w dalszym ciągu jest oparta przede wszystkim na węglu. Ale jego rola ciągle maleje – i to szybko. W 2023 roku produkcja energii z węgla w Polsce była na rekordowo niskim poziomie. Udział tego paliwa kopalnego wyniósł 60,5 proc. – wylicza w opublikowanym w poniedziałek raporcie think tank Forum Energii.
Reklama
Drugim najważniejszym źródłem okazały się OZE. Z odnawialnych źródeł energii pochodziło aż 27 proc. prądu wyprodukowanego w kraju w ubiegłym roku. To także historyczny wynik.
Ale z danych przedstawionych przez think tank wynika też, że jedno paliwo kopalne – węgiel – coraz częściej zastępujemy innym. „Ze względu na powrót niższych cen gazu ziemnego oraz na wyższą elastyczność, produkcja energii elektrycznej z paliwa gazowego wzrosła aż o 41 proc.” – czytamy w raporcie. Z gazu pochodziło blisko 10 proc. energii elektrycznej wyprodukowanej w Polsce.
Przy założeniu, że polska energetyka będzie rozwijała się dalej zgodnie z obecnym kierunkiem, a planowane inwestycje będą realizowane, popyt na to paliwo będzie rósł co najmniej do 2030 roku. Tak zakłada resort klimatu i środowiska.
Popyt na gaz ziemny potem jednak zacznie spadać. Zresztą nie tylko w Polsce. Gdy zaczniemy na kontynencie odchodzić od gazu, okaże się, że zostaliśmy z ogromnymi, przeskalowanymi inwestycjami, w które ładowaliśmy pieniądze zamiast przyspieszać zieloną transformację – alarmują organizacje działające na rzecz klimatu.
Kraje UE inwestują miliardy w import gazu. A mają od niego odchodzić
Gaz ziemny przez długi czas był traktowany jako tzw. paliwo przejściowe. Chodzi o to, że jego spalanie wiąże się z mniejszymi emisjami gazów cieplarnianych niż spalanie węgla. Do momentu całkowitego przejścia na źródła wiążące się z niskimi emisjami, elektrownie i ciepłownie gazowe miały zastępować te oparte na węglu.
To jednak ślepa uliczka – uważały organizacje działające na rzecz klimatu. Emisje z gazu też przyczyniają się do ocieplania i zanieczyszczania atmosfery, czyli do pogarszania naszego zdrowia, stanu środowiska naturalnego i obniżania konkurencyjności gospodarki – wskazywano. Na to, że firmy za dużo inwestują w gaz, zwracała uwagę między innymi Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) w raporcie przed ubiegłorocznym szczytem klimatycznym COP28.
Do tego inwestycje w gaz w UE przekraczają zapotrzebowanie gospodarek, jeśli docelowo mamy dojść do poziomu neutralności klimatycznej. Jeśli państwa na serio będą realizować swoje deklaracje o zmniejszaniu emisji, zużycie gazu – nie tylko węgla i ropy – musi spadać.
W marcu 2024 roku organizacja Global Energy Monitor oszacowała, że realizacja wszystkich rozpoczętych i planowanych inwestycji – wartych łącznie 81 mld euro – w zakresie importu gazu LNG zwiększyłaby moce importowe europejskich krajów do 567,5 mld metrów sześciennych. Tymczasem w 2030 roku popyt na gaz w Europie ma wynieść dużo mniej – 390 mld metrów sześciennych – wskazuje MAE.
Polska, zgodnie z raportem Global Energy Monitor, jest jednym z krajów, które na infrastrukturę importu LNG planują wydać najwięcej spośród krajów kontynentu. Wyprzedzają nas jedynie Niemcy, Włochy i Grecja.
Wydajemy nie tylko na infrastrukturę do importu. Orlen chce zwiększać swoje wydobycie, a koncerny budują nowe gazowe elektrownie.
Ekolodzy apelują do polityków
Działające w Polsce na rzecz klimatu organizacje, zrzeszone w Koalicji Klimatycznej, apelują o zmianę tego podejścia. Koalicja wystosowała w ubiegłym tygodniu apel do polskich polityków wszystkich opcji. Działacze apelują o podjęcie działań na rzecz ograniczenia roli gazu kopalnego w transformacji energetycznej Polski.
Jak zwracają uwagę organizacje, w Polsce trwają inwestycje nie tylko w infrastrukturę do importu gazu, która miałaby zabezpieczyć dostawy surowca, ale też w duże elektrownie gazowe. Chodzi między innymi o takie projekty, jak Ostrołęka C koncernu Energa, elektrownia Kozienice Enei czy instalacja PGE w Rybniku.
Takie inwestycje przez sektor energetyczny są uzasadniane między innymi koniecznością zapewnienia stabilnych dostaw energii, zanim Polska energetyka doczeka się energii jądrowej. Chodzi o to, że elektrownie słoneczne i wiatrowe są uzależnione od warunków pogodowych.
– Obecnie w Polsce w budowie jest kilka dużych bloków typu CCGT, czyli zaprojektowanych do pracy w podstawie systemu energetycznego, a nie do stabilizowania systemu, „gdy nie wieje i nie świeci” – uważa jednak Katarzyna Wiekiera ze Stowarzyszenia Wszystkich Istot. – Elektrownie gazowe planowane lub budowane w Polsce mają pracować ciągle, przez dekady, i zużywać miliardy metrów sześciennych paliwa – komentuje.
Inwestycje w gaz uderzą nas po kieszeniach
Jej zdaniem inwestycje w duże elektrownie gazowe zwiększą zapotrzebowanie Polski na import gazu, co będzie się wiązało z kosztami dla gospodarki. W 2023 roku na import gazu wydaliśmy ok. 36 mld zł – szacuje w ostatnim raporcie Forum Energii.
Dodatkowo, jak przypomina Wiekiera, kilka z inwestycji gazowych wiąże się z koniecznością dopłat z budżetu państwa. – Żadna z planowanych w Polsce elektrowni nie jest rentowna – polskie społeczeństwo w swoich rachunkach dopłaci do elektrowni Dolna Odra, w Rybniku, Grudziądzu i Ostrołęce 18 mld zł. Te projekty spinają się finansowo wyłącznie w wyniku dopłat – przywołuje szacunki organizacji Carbon Tracker z 2022 roku.
– Polski sektor gazowy jest bezrefleksyjnie nastawiony na rozwój infrastruktury. W długoterminowej perspektywie może to jednak prowadzić do kolejnych zawirowań w portfelach polskich podatników, co zresztą pokazuje wzrost cen gazu po odmrożeniu cen energii. Przy czym wielką naiwnością jest myślenie, że abstrakcyjne pomysły typu wyjście Polski z UE albo usunięcie Zielonego Ładu spowodują ich spadek – uważa z kolei uwagę Beata Borowiec z Koalicji Klimatycznej. – Dla zapewnienia stabilności polskiego portfela, należy zainwestować w rozproszoną energetykę opartą na zrównoważonych, odnawialnych źródłach energii – uważa Borowiec.
Resort klimatu nie chce nowych gazowych inwestycji. Co z obecnymi?
Co na to rząd? Na to, że w Polsce nie będzie miejsca dla zwiększania inwestycji w gaz, wskazywała niedawno wiceministra klimatu i środowiska Urszula Zielińska.
– Mamy przeskalowane inwestycje gazowe i za parę lat będziemy się zastanawiali, co z nimi zrobić, jak przekształcić je na wodór. Będziemy mieli ogromny problem z tzw. kosztami osieroconymi. Jako Zieloni od lat przed tym przestrzegaliśmy – powiedziała w kwietniu wiceministra w rozmowie z PAP Biznes.
Zaznaczyła, że resort nie planuje uwzględniać kolejnych nowych inwestycji gazowych w Polityce Energetycznej Polski do 2040 roku. To dokument strategiczny, nad którego aktualizacją pracuje obecnie Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
To nie oznacza jednak, że obecnie realizowane i planowane inwestycje gazowe idą w odstawkę. Tak przynajmniej wynika ze słów ministry. – Udział gazu krótkookresowo prawdopodobnie wzrośnie ze względu na już rozpoczęte inwestycje, ale następnie będzie systematycznie spadać. Zdecydowanie nie będziemy zachęcać do kolejnych inwestycji gazowych, bo jest to źródło zbyt wysokoemisyjne – będziemy płacić coraz więcej za pozwolenia na emisje, a banki nie będą chciały finansować kolejnych inwestycji gazowych – wskazała Zielińska w rozmowie z agencją.
Martyna Maciuch
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News