Zarzuty szpiegostwa dla Tomasza Szmydta? Grozi mu dożywocie

Zarzuty szpiegostwa – udział w wojnie hybrydowej – chce postawić Tomaszowi Szmydtowi prokuratura. Służby badają, czy pracował na rzecz obcego wywiadu.
Zarzuty szpiegostwa dla Tomasza Szmydta? Grozi mu dożywocie - INFBusiness

Tomasz Szmydt udzielił wywiadu białoruskim mediom

Foto: belta

W czwartek Sąd Dyscyplinarny NSA na wniosek Prokuratury Krajowej zezwolił na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Tomasza Szmydta, jego zatrzymanie i na zastosowanie tymczasowego aresztowania. Szmydt pojawił się na konferencji w Mińsku na Białorusi i dyktatora prosił o azyl, szkalując przy tym Polskę.

– Kiedy uchwała się uprawomocni, prokurator wyda postanowienie o przedstawieniu Szmydtowi zarzutów, następnie skieruje do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o jego tymczasowe aresztowanie do listu gończego – mówi „Rz” prok. Anna Adamiak, rzeczniczka prokuratora generalnego.

Zarzut szpiegostwa dla Tomasza Szmydta

Jeśli sąd zgodzi się na areszt, za Szmydtem zostanie wystawiony list gończy. Zarzut: podejrzenie szpiegostwa – udziału w działalności obcego wywiadu, za co grozi do dożywocia.

Dowodów dostarczył sam Szmydt. – Już jego wyjazd na Białoruś i to, co powiedział w Mińsku, w sytuacji agresji Rosji na Ukrainę i trwającej tam wojny, wpisuje się w wojnę hybrydową. Zachowanie sędziego zostało ocenione całościowo na podstawie i wiedzy, i analiz kontrwywiadowczych – mówi nasze źródło w Prokuraturze Krajowej.

W komunikacie PK czytamy: „zgromadzone dowody jednoznacznie wskazują, że Tomasz Szmydt brał udział w wojnie hybrydowej w postaci wojny informacyjnej prowadzonej przez Republikę Białoruś i Federację Rosyjską przeciwko Polsce”. A robił to „poprzez uczestnictwo w programach propagandowych białoruskich i rosyjskich mediów rządowych, rozpowszechnianie za pośrednictwem swoich kont na portalach społecznościowych, w tym rosyjskojęzycznych, oświadczeń przedstawiających Polskę jako niesamodzielny podmiot w stosunkach międzynarodowych zmierzający do wywołania konfliktu z Rosją i Białorusią – czym działał na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej”.

Zgromadzone dowody jednoznacznie wskazują, że Tomasz Szmydt brał udział w wojnie hybrydowej w postaci wojny informacyjnej prowadzonej przez Republikę Białoruś i Federację Rosyjską przeciwko Polsce

Prokuratura Krajowa

Te działania Szmydta „miały służyć podważaniu międzynarodowej pozycji Polski i prowadzonej polityki międzynarodowej oraz wywołaniu wewnętrznych napięć” – zaznacza PK. I dodaje, że jego wypowiedzi uwiarygadniane powoływaniem się na status polskiego sędziego, zostały wykorzystane przez władze białoruskie i rosyjskie „dla ich celów propagandowych polegających na szerzeniu narracji oskarżającej Polskę o niesamodzielną politykę mającą na celu destabilizację Białorusi i Ukrainy”.

Takie zachowanie jednoznacznie oceniono jako wyczerpujące znamiona przestępstwa szpiegostwa, za które grozi nawet dożywocie.

Ostatnio w białoruskim programie Telekanał ONT pytany, czy „udało mu się wywieźć z Polski tajne dokumenty”, stwierdził: „Powiem tak: zobaczymy później”. Białoruskie media sugerują, że Szmydt wywiózł cenne materiały z naszego kraju. „Tajne dokumenty, które udało mu się przemycić z Polski, zostaną sprawdzone przez KGB pod kątem autentyczności. Kiedy ten proces zostanie zakończony, dowiemy się wielu ciekawych rzeczy o tajemnicach polskiego rządu” – wskazano w opisie programu.

Tajemnicza kariera sędziego, który poprosił o azyl na Białorusi

Wciąż wątpliwości budzi kariera Szmydta – jego ulokowanie w wydziale sądu z dostępem do największych tajemnic.

Sędzią WSA jest od 2012 r. – najpierw w wydziale I (sprawy gospodarki mieniem) i w III (podatkowym), aż w 2018 r. trafił do II wydziału, gdzie pracuje się głównie na materiałach niejawnych – są tu sprawy służb, skargi na odmowy szefa ABW wydania poświadczeń bezpieczeństwa. Miał dostęp do informacji o najwyższych klauzulach, w tym „NATO secret”.

Co więcej, do tego wydziału trafił po aferze hejterskiej (udziale w szkalowaniu sędziów krytycznych wobec ówczesnej władzy).

– To zaskakujące, że po tej aferze zajmował się w WSA w Warszawie sprawami niejawnymi – uważa poseł Marek Biernacki, szef sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych.

Z odpowiedzi dla „Rz” wynika, że powód miał być prozaiczny: „Kolegium podjęło taką uchwałę z uwagi na trudną sytuację kadrową tego wydziału, związaną z największym w sądzie obciążeniem pracą sędziów” – odpowiada nam sędzia Ewa Marcinkowska, wiceprzewodnicząca Wydziału Informacji Sądowej WSA w Warszawie. Miało chodzić o kwestie kadrowe. Jednak czy Kolegium WSA umknęła głośna afera hejterska?

W Sejmie w czwartek wiceminister Arkadiusz Myrcha mówił, że do 2017 r. kariera Szmydta toczyła się „normalnie”, aż zaczęła „gwałtownie przyspieszać”. – Mamy do czynienia z tajemniczą historią człowieka, który w krótkim okresie zrobił zawrotną karierę w polskim wymiarze sprawiedliwości, dzięki wsparciu i zaangażowaniu polityków Prawa i Sprawiedliwości – wskazywał Myrcha, dodając, że mówi to w oparciu o „fakty i dokumenty”. Uważa też, że Szmydtowi „zostały stworzone wszelkie warunki do tego, żeby mieć dostęp do materiałów dotyczących sędziów, asesorów sędziowskich, żeby był całkowicie uwiarygodniony w polskim wymiarze sprawiedliwości”.

Источник

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *