Wakacje kredytowe utknęły w rządzie. Według informacji money.pl losy programu zależą od inflacji. Jeśli w lutym lub marcu wskaźnik spadnie do 3,5 proc., kredytobiorcy w 2024 roku prawdopodobnie nie będą mogli liczyć na wsparcie. Pytani przez nas politycy koalicji rządzącej nie mówią w tej sprawie jednym głosem.
Bankowcy próbują wpłynąć na premiera Donalda Tuska, by nie przedłużono wakacji kredytowych (East News, Jacek Dominski/REPORTER)
Na wtorkowym posiedzeniu rząd zwrócił Ministerstwu Finansów do ponownych analiz projekt ustawy wydłużającej wakacje kredytowe. Decyzja jest o tyle zaskakująca, że to właśnie na prośbę MF, które pilotowało prace nad tym dokumentem, w ekspresowym tempie przeprowadzono uzgodnienia międzyresortowe, konsultacje publiczne oraz opiniowanie. Wszystko po to, aby przepisy mogły obowiązywać od początku marca.
Co dalej z wakacjami kredytowymi?
Próbowaliśmy się dowiedzieć w resorcie, co budzi wątpliwości rządu oraz jakich zmian można się spodziewać w projekcie. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy, mimo kilku podjętych prób.
Według nieoficjalnych informacji, do których dotarł money.pl, chodzi o inflację. Jeśli w lutym lub marcu spadnie ona do 3,5 proc. – czyli w okolice celu inflacyjnego, ustalonego przez Narodowy Bank Polski – możliwe, że wakacji kredytowych w ogóle w tym roku nie będzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Wakacje kredytowe do poprawki. "Jakaś wymówka"
Jak wskazują prognozy, inflacja w pierwszych miesiącach bieżącego roku ma znacząco spadać. W styczniu wynosiła 3,9 proc. rok do roku i jest to najniższy poziom od kwietnia 2021 r. Do celu, zgodnie z zapowiedziami prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego, może wrócić już marcu.
Inflacja zmierza do celu
Próbowaliśmy potwierdzić nasze ustalenia u źródła. Przedstawiciele resortu finansów nabrali wody w usta. Usiłowaliśmy skontaktować się bezpośrednio z szefem MF Andrzejem Domańskim, jak i opiekunem projektu ustawy Maciejem Czarneckim. Pierwszy nie odebrał telefonu i nie odpisał nam na wiadomość, a drugi poprosił o przesłanie zapytania e-mailem i do czasu publikacji artykułu nie odpowiedział. Również nie udało się nam skontaktować z biurem prasowym, choć pisaliśmy i telefonowaliśmy wielokrotnie.
21 lutego, czyli dzień po wspomnianym wyżej posiedzeniu Rady Ministrów, minister Domański na antenie radiowej Jedynki powiedział, że „został poproszony o przedstawienie dodatkowych scenariuszy w związku z pytaniami o pewne implikacje dla gospodarki konkretnych rozwiązań”. W ten sposób tłumaczył wrzucenie projektu ustawy do zamrażarki.
Odpytywany przez dziennikarza minister wyjaśnił, że chodzi o uatrakcyjnienie Funduszu Wsparcia Kredytobiorców (w skrócie FWK) – rozwiązania pomocowego, uchwalonego w 2015 r. przez ówczesną koalicję PO-PSL. Do dziś mało kto wie o jego istnieniu.
Fundusz kontra wakacje kredytowe
Fundusz ten zasilają banki. Obecnie jest w nim około 1,3 mld zł. Pieniędzmi rozporządza natomiast Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK), spłacając kredyty klientów banków w kłopotach. Wsparcie jest zwrotne, nieoprocentowane i częściowo podlega umorzeniu. Z pomocy mogą skorzystać osoby, które utraciły pracę lub ich rata pochłania 50 proc. dochodów. Wystarczy spełnić jeden z tych warunków.
„Zamrożony” projekt ustawy nie tylko miał wydłużyć wakacje kredytowe, ale również zliberalizować przepisy dotyczące FWK. Resort chciał, aby mogły korzystać osoby, którym miesięczna rata zjada nie połowę, a 40 proc. dochodu. W przypadku wakacji kredytowych mowa o 35 proc., w przypadku gdy kredyt hipoteczny został zaciągnięty na kwotę nie wyższą niż 1,2 mln zł.
Bankowcy są gotowi pójść na jeszcze większe ustępstwa i dosypać pieniędzy do funduszu, byle tylko nie przedłużać wakacji kredytowych. W tej sprawie napisali list do premiera Donalda Tuska. Dotarł do niego serwis Wyborcza.biz. Pod pismem podpisał się prezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek oraz prezes mBanku Cezary Stypułkowski, jako przewodniczący rady ZBP.
Wakacje kredytowe w latach 2022-23 kosztowały banki łącznie 15 mld zł, w tym 12,9 mld zł dotyczyło 2022 r., a 2,1 mld zł roku ubiegłego. W tym roku mowa o kwocie 2,5 mld zł.
Zobacz także:
Pojawiła się okazja. Tusk uderzy w banki nowym podatkiem?
Biznes wspiera banki w pogrzebaniu wakacji kredytowych. W komentarzu z 20 lutego Konfederacji Lewiatan czytamy, że to rozwiązanie niepotrzebne i najlepszym wyjściem byłaby rezygnacja z niego oraz wprowadzenie zmian w FWK.
W ujęciu makroekonomicznym okoliczności z jednej strony nie uzasadniają wakacji kredytowych (poprawa płac realnych, niskie bezrobocie, zeszłoroczne obniżki stóp procentowych), z drugiej dalej są takie obszary – jak wbrew pozorom wcale jeszcze nieujarzmiona inflacja – którym lepiej nie dolewać oliwy do ognia – przekonuje Adrian Zwoliński, dyrektor departamentu rynku finansowego i prawa korporacyjnego Lewiatana, cytowany w komunikacie.
Przeciwnego zdania są Polacy, co wynika z raportu z konsultacji sporządzonego 9 lutego. Nie tylko chcą wakacji kredytowych, ale też likwidacji 35-procentowego progu (wskaźnika raty do dochodu) dla najmniej zarabiających lub wprowadzenia zasady „złotówka za złotówkę”.
Koalicjanci podzieleni
Sprawdziliśmy, jaki stosunek do wakacji kredytowych mają koalicjanci. Z prośbą o komentarz zrodziliśmy w szczególności do osób zasiadających w Komisji Finansów Publicznych. Przeciwko wakacjom kredytowym jest Lewica.
– Uważamy, że korzystniejsze dla obywateli będzie budowanie mieszkań na wynajem niż w nieskończoność przedłużenie wakacji kredytowych. Przecież hipotekę zaciąga się na 30 lat i w tym czasie mogą się pojawiać mniejsze bądź większe problemy ze spłatą zobowiązania – mówi w rozmowie z money.pl wiceprzewodniczący Tomasz Trela.
Nie możemy wspierać tylko jednej grupy i to tej, która kupiła mieszkanie na własność, jednocześnie pomijając tych, których na własne mieszkanie nie stać – dodaje.
Poseł Trela uważa, że lepiej rozbudować WFK niż przedłużać wakacje kredytowe. Z deklaracją, czy poprzez projekt rządowy czeka na ostateczną wersję projektu.
W podobnym tonie wypowiada się poseł Koalicji Obywatelskiej, sejmowej komisji finansów publicznych Janusz Cichoń.
Tych, którzy mają kłopot z obsługą kredytu, zachęcam do korzystania z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Są w nim spore środki, warunki zaś korzystniejsze warunki niż wakacje kredytowe – mówi nam Cichoń.
Ma on nadzieję, że projekt wróci niebawem do dalszych prac legislacyjnych. – Czekamy na propozycje rządowe. Uważam, że należy uwzględnić sytuację dochodową kredytobiorców – zaznacza poseł KO.
Wprost za przedłużeniem wakacji kredytowych opowiadaj się nasi rozmówcy z Trzeciej Drogi.
Jesteśmy za przedłużeniem z określeniem progu: rata do dochodu – mówi money.pl Paulina Henning-Kloska, posłanka Polski 2050 i szefowa resortu klimatu.
Wątek rozwija poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) Sławomir Ćwik. – Wakacje kredytowe wprowadzono w związku z wysoką inflacją, która obecnie jest na znacznie niższym poziomie niż w momencie wprowadzenia wakacji kredytowych w 2022 roku. Rzecz w tym, że inflacja nie przekłada się wprost wysokość na raty kredytu – zwraca uwagę rozmówca.
Ta bowiem zależy od WIBOR-u, który z kolei powiązany jest ze stopą referencyjną banku centralnego. A ten nie reaguje na odczyty coraz niższej inflacji i nie obniża stóp procentowych, dlatego oprocentowanie w bankach nie maleje mimo spadającej inflacji.
Ministerstwo Finansów musi to wziąć pod uwagę w swojej analizie – uważa Ćwik.
Według niego pomoc państwa jest uzasadniona w przypadku, kiedy rata kredytu w znacznym stopniu obciąża średni dochód rodziny w danym kwartale. Za zasadne uważa również ograniczenie możliwości zawieszenia spłaty jednej raty w kwartale do osób, które zaciągnęły kredyty nie wyższe niż 1,2 mln zł.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl