– Gra przypomina jazdę na rollercoasterze z zawiązanymi oczami, gdy trzeba się patelnią oganiać od rzucanych jajek. Człowiek po tym wychodzi, jakby go przepuścili przez wyżymaczkę – mówi Marek Krukowski o „Jednym z dziesięciu” w rozmowie z dziennikiem.pl. Krukowski, nazwany jest królem teleturniejów. Ma na koncie kilkadziesiąt wygranych.
Marek Krukowski wygrał między innymi 15 „Wielkich gier”, dwa pełne cykle „Miliarda w rozumie” i 15 „Va banque’ów”. Z dziennikiem.pl dzieli się refleksjami o teleturnieju „Jeden z dziesięciu”, który też wygrał. 22 listopada w teleturnieju padł rekord. Pan Artur Baranowski odpowiedział na wszystkie pytania.
Ile ma Pan na swoim koncie wygranych w „Jednym z dziesięciu”?
Wygrałem trzy odcinki i jeden zremisowałem. Za każdym razem zdobyte punkty pozwalały mi wejść do finału edycji, ale tam było już trudniej i cały cykl wygrałem, po ciężkiej walce, tylko raz.
Jaki to jest teleturniej?
Najtrudniejszy, zdecydowanie najtrudniejszy. Jest mało czasu. Gra przypomina jazdę na rollercoasterze z zawiązanymi oczami, gdy trzeba się patelnią oganiać od rzucanych jajek. Człowiek po tym wychodzi, jakby go przepuścili przez wyżymaczkę. Trzeba mieć świetny refleks. Wiele zależy też od pytań. Jeśli graczowi podejdą, to może nawet nie zauważyć, kiedy na nie odpowie. Trudny jest też teleturniej „Va Banque”, ale ja sobie z nim chyba lepiej radzę.
Co jest najtrudniejsze w „Jednym z dziesięciu”?
W „Jednym z dziesięciu” bardzo łatwo się potknąć na jakimś pytaniu, a potem można wpaść w panikę. Jedna pomyłka potrafi bardzo rozproszyć uwagę zawodnika. Wtedy nietrudno o kolejną. Była kiedyś taka historia w „Jednym z dziesięciu”, że zawodnik, tak samo jak wczorajszy zwycięzca, brał na siebie kolejne pytania, blisko 30 odpowiedzi udzielił i nagle się pomylił. Zaatakowali go przeciwnicy, rozkojarzył się i odpadł.
Czyli łatwo przerwać dobrą passę w tym teleturnieju?
Nie da się jechać jak po szynach. To jest 40 pytań, bardzo konkretnych, na różne tematy. Odpowiedzieć bezbłędnie na 30 pytań pod presją czasu to jest ogromna sztuka. Mózg przestaje kontrolować, skupiać się. Pytanie w teleturnieju trzeba dobrze zrozumieć, a presja jest taka, że umysł próbuje chodzić na skróty, wybiera elementy, które mu bardziej podchodzą. To się często zdarza. Najważniejsza jest odporność psychiczna. Pan Artur Baranowski mi tym zaimponował. Był skupiony na pytaniach, nie zwracał uwagi na nic innego. Po prostu grał.