Minęło dokładnie 61 lat, dokładnie 21 dnia października 1964 roku, w czasie zmagań sportowych w Tokio, polska drużyna sztafetowa kobiet sięgnęła po złoty medal. Niemniej jednak, jedna z członkiń drużyny padła ofiarą niesprawiedliwości.
Bez wątpienia, tokijska rywalizacja olimpijska z 1964 roku była niezwykle pomyślna dla polskiej ekipy. Polska mogła poszczycić się zdobyciem siedmiu złotych, sześciu srebrnych i dziesięciu brązowych krążków. Co więcej, nie tylko wysokie lokaty na podium, ale również rekord globu – zostały ustanowione przez Polaków.
Złota sztafeta oraz rekord świata w wykonaniu naszych reprezentantek! Późniejsza tragedia Ewy Kłobukowskiej
Pierwszy złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich 1964 dla Polski wywalczył Waldemar Baszanowski, w dyscyplinie podnoszenia ciężarów. Dwa kolejne złote medale olimpijskie stały się również udziałem panów, Egona Frankego w szermierce i Józefa Szmidta, w dziedzinie lekkoatletyki, konkretnie w trójskoku.
Trudno hierarchizować złote medale, jednak z pewnością, biorąc pod uwagę sławę, niezapomnianego wyczynu dokonała w Tokio polska sztafeta żeńska w biegu na 4×100 metrów. Polskie biegaczki, dokładnie 61 lat temu, pokonały dystans w finale w czasie 43,6 sekundy – tym samym ustanawiając nowy rekord świata. Polska ekipa wystąpiła w następującym składzie: Teresa Ciepły, Halina Górecka, Irena Kirszenstein (później znana jako Szewińska) i Ewa Kłobukowska.
Właśnie ostatnia z wymienionych zawodniczek okazała się postacią, której losy naznaczone były tragedią, patrząc na sposób, w jaki potraktowały Polkę najważniejsze, światowe władze sportowe. Z jakiego powodu? Kłobukowska była wybitną lekkoatletką. Polska zawodniczka była w stanie biegać nie tylko w sztafecie, ale również indywidualnie, czego dowiodła m.in. podczas tych samych igrzysk, sięgając po brązowy medal w biegu na 100 metrów.
To jednak nie wszystko, ponieważ pochodząca ze stolicy lekkoatletka potrafiła ustanowić rekord globu w biegu na 100 metrów, dokładnie w Pradze (1965), uzyskując czas 11,1 s. Niestety, w 1967 roku niespodziewanie zniknęła z bieżni, co początkowo uzasadniano oficjalnie kontuzją. Z czasem okazało się, że zawiadomienia RFN i ZSRR do Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych na temat Kłobukowskiej, dotyczące kwestii płci na podstawie analizy chromosomów, przyniosły zamierzony efekt. Dopiero po latach publicznie wyznano, że Polka została po prostu pokrzywdzona przez stronę niemiecką i rosyjską.
Kłobukowska „naraziła się” zwłaszcza Rosjanom (wówczas Sowietom), pokonując wszystkich podczas mistrzostw Europy w Budapeszcie (1966). Międzynarodowy Komitet Olimpijski dopiero po 25 latach od nieszczęsnego oskarżenia i w konsekwencji ostatecznego zakończenia kariery przez Kłobukowską, przyznał się do pomyłki.
– Byłem obecny na konferencji podczas Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, gdzie ogłoszono to oświadczenie. Jednakże nikt nie wyraził skruchy wobec Ewy Kłobukowskiej, największej ofiary błędu komisji medycznej MKOl, a przecież doszczętnie zniszczono jej życie (rozważała nawet samobójstwo). Co gorsza, Ewa do dziś nie została zrehabilitowana przez MKOl. Uważam to za największe pogwałcenie zasady Fair Play w historii ruchu olimpijskiego – mówił Maciej Petruczenko, legendarny i niezastąpiony dziennikarz sportowy, jak podano na stronie Muzeum Historii Polski.
Rekord świata Polek z Igrzysk Olimpijskich 1964 został skreślony z globalnych list. Mimo to ludzie wciąż pamiętają, jak niezwykłą drużynę lekkoatletyczną posiadała ówcześnie Polska. Nawet pomimo upływu wspomnianych ponad 60 lat od tamtych wydarzeń.



