Tomas na początku roku zamienił Argentynę na Kutno. Dlaczego? Według dalece niedoskonałego translatora – ze względu na inflację w wysokości ponad 200 proc. To jeden z imigrantów, którzy w ostatnim czasie zamienili Amerykę Południową na centrum Polski. Uciekają do nas przed bezrobociem, drożyzną i przestępczością.
Z Argentyny do Kutna. Tomas wyjaśnia nam powody swojej decyzji (East News, własne, Albin Marciniak, Jacek Losik)
– Moja babcia mniej więcej od roku jest praktycznie przykuta do łóżka po złamaniu biodra. W styczniu kończy 93 lata, więc wiadomo, ciężko się wszystko goi po operacji. Strasznie cierpi, bo wcześniej codziennie wychodziła rano na zakupy, chociaż wielokrotnie mówiliśmy, prosiliśmy, by już dała spokój. Ale gwarantuję, że gdyby babcia wstała z łóżka, to nie poznałaby Kutna. Zwłaszcza w ciepłe dni byłaby w szoku, ilu tu teraz jest obcokrajowców – mówi nam pan Andrzej, który od ponad 30 lat mieszka w bloku przy ul. Podrzecznej, parę kroków od kutnowskiego rynku.
Do Kutna w ostatnim czasie ściągają osoby z dalekich krajów, w tym z Ameryki Południowej. Realia w mieście od czasów, gdy Kult w 1989 r. głosił o „pękających oczach” na widok kutnowskiego dworca poszły w niepamięć. W przestrzeni miejskiej widać miliony złotych wpompowane w infrastrukturę. Pomogła Unia Europejska oraz powstała w 2001 r. podstrefa Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która zajmuje obecnie ok. 130 hektarów. Firmy, głównie produkcyjne, dają pracę ok. 10 tys. osób. Miasto ma ok. 41 tys. mieszkańców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Miliarder zdradza, co jest najważniejsze w biznesie – Władysław Grochowski w Biznes Klasie
Język hiszpański na ulicach Kutna
Do Kutna przyjeżdżamy w połowie października. Zmiany w strukturze narodowościowej miasta łatwo dostrzec – przybysze z cieplejszych zakątków świata chętnie odpoczywali w centrum miasta, czy też przy grillach w ogródkach wynajętych domów.
Język hiszpański słychać na ulicach miasta. Trudno się temu w sumie dziwić, bo proces migracji obcokrajowców do Kutna trwa już kilka lat i widzimy, że pojawiają się kolejne narodowości z coraz dalszych zakątków świata. Muszę jednak powiedzieć, że jeszcze kilka lat temu nie powiedziałbym, że będziemy mieli duże grupy mieszkańców z Kolumbii, Wenezueli czy Argentyny – mówi money.pl Mariusz Sikora, prezydent Kutna.
Po chwili dodaje: – Ten proces, w dobie kryzysu demograficznego, jest dla nas pewną szansą i wyzwaniem zarazem. Wiadomo, jedna grupa bardziej się chce integrować, inna mniej, ale myślę, że z biegiem czasu to się unormuje.
Obserwacje mieszkańców i prezydenta miasta potwierdzają zresztą dane, które uzyskaliśmy od przedstawicieli Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. Wynika z nich m.in., że według stanu na 15 października w Kutnie było 1841 cudzoziemców z ważną kartą pobytu. Zaznaczmy jednak, że to tylko ci, którzy w postępowaniu o kartę wskazali miejsce zamieszkania w mieście.
Z całkowitej liczby cudzoziemców najliczniejszą grupę stanowili obywatele: Ukrainy (1018), Gruzji (416), Mołdawii (88), Indonezji (66). Jeśli chodzi o cudzoziemców z Ameryki Południowej, są to obywatele Kolumbii (32), Argentyny (8), Brazylii (2), Wenezueli (1) – wylicza w odpowiedzi na pytania money.pl Tobiasz Puchalski, rzecznik prasowy wojewody łódzkiego.
Dane urzędu wskazują, że do miasta położonego przy autostradzie A1 oraz linii kolejowej Berlin – Warszawa – Moskwa liczba obcokrajowców rośnie, a przynajmniej liczba wydawanych kart pobytu z adresem zamieszkania w Kutnie. W 2024 r. wydano ich 750, w 2023 r. – 509.
Z Argentyny do województwa łódzkiego
Jedna z mieszkanek pokazuje nam domy wynajmowane przez Latynosów. Gdy grillują, w okolicy króluje południowoamerykańska muzyka.
Zobacz także:
Nowa strategia migracyjna rządu. Wiemy, co zawiera dokument
W pierwszym domu nikt nie otwiera. Niektóre okna są uchylone, ale firanki nawet nie drgną. Jedziemy dalej i zatrzymujemy się przed drugim domem wielorodzinnym. Gdy już nieco zrezygnowani kolejny raz pukamy do drzwi, nagle z balkonu dochodzi całkiem dobrze wyartykułowane „cześć”.
Naszym rozmówcą okazuje się Tomas – 29-latek z prowincji Entre Rios na północnym wschodzie Argentyny. Chce opowiedzieć nam o życiu w Kutnie, ale pojawia się problem.
Zobacz także:
Nowa strategia migracyjna rządu. Jest oficjalny dokument
Znajomość polskiego przez Argentyńczyka kończy się na podstawowych zwrotach. Z językiem angielskim nie jest lepiej. Pozostaje nam zatem wysoce niedoskonały translator, który najpierw robi transkrypcję z tego, co mówimy, a następnie tłumaczy na wybrany język.
Szalejąca inflacja wysyła na migrację
Tomas w ojczyźnie pracował przy hodowli bydła. Entre Rios w regionie Międzyrzecza, z którego przyjechał, jest znane z naturalnych pastwisk. W Kutnie pracuje w branży mięsnej.
Szlak migracyjny przetarł jego kuzyn, który do województwa łódzkiego przyjechał rok temu. On sam jest w Polsce od dziewięciu miesięcy. Niedawno otrzymał kartę pobytu.
W moim kraju zarabiałem praktycznie tyle samo, tyle że Argentyna ma bardzo wysoką gospodarkę i tutaj jest dużo drożej – przekazał Tomas za pośrednictwem aplikacji.
To jednak jaskrawy przykład tego, jak bariera językowa utrudnia życie przybyszom, ale i pracodawcom w Kutnie.
Argentyńczyk, jak się później upewniamy, starał się przekazać, że w ojczyźnie zarabiał podobnie jak w Polsce, z tym że gospodarkę jego kraju trawi inflacja. Realnie więc jego pensja w Kutnie jest dużo wyższa.
Gdy Tomas wyjeżdżał z kraju, inflacja w Argentynie wynosiła ponad 254 proc. rok do roku. Szczyt w 2024 r. osiągnęła w kwietniu, dobijając do 292,2 proc. Teraz topnieje, ale i tak we wrześniu zatrzymała się na poziomie 209 proc.
Nieodłącznym towarzyszem kryzysów gospodarczych i biedy jest wysoka przestępczość. Ten wątek także pojawia się w naszej rozmowie. – Kolejną rzeczą, którą ogólnie lubię w Polsce, jest bezpieczeństwo, a osoba pracująca tutaj może mieć bardzo dobre życie codzienne – komunikuje Tomas.
Na pytanie, czy Polacy są dla niego przyjacielscy, pokazuje dłonią, że to zależy. – Tutaj, poza pracą, ludzie są bardzo towarzyscy. W pracy nie są towarzyscy – tłumaczy.
To jednak nie zraża naszego rozmówcy, który od niedawna jest polskim podatnikiem, chociaż nie zdradza dokładnie swoich planów. Być może dlatego, że jeszcze ich nie ma. – Zostanę w Polsce trochę dłużej i bardzo mi się to podoba – odpowiada na nasze pytanie.
Leonidas nowym kolegą z ławki
Latynosi w Kutnie to nie tylko pracownicy tutejszej strefy ekonomicznej, która zatrudnia ponad 10 tys. osób. Wspomniany na początku pan Andrzej mówi nam, że jego siostrzeniec, który chodzi do drugiej klasy szkoły podstawowej, ma od niedawna nowego kolegę z ławki – Leonidasa z Argentyny.
– Co ciekawe, nie promujemy się w Ameryce Południowej. Może pocztą pantoflową się roznosi, że to dobre miejsce do życia i pracy? W końcu jesteśmy stolicą europejskiego baseballu, sportu bardzo popularnego w obu Amerykach. Widzę, że np. przybysze z Kuby czy Kolumbii są bardzo zadowoleni z przyjazdu – mówi money.pl prezydent Sikora.
Zobacz także:
Klęska 800 plus. Rząd po raz pierwszy przyznał to oficjalnie
Mariola Grodnicka, prezes Agencji Rozwoju Regionalnego, w kuluarach II Forum Gospodarczego w Kutnie przyznała w rozmowie z nami, że w kutnowskiej strefie działa wiele międzynarodowych firm produkcyjnych.
Więcej światła na międzynarodowość kadry pracowniczej zakładów w Kutnie rzucają też dane łódzkiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. – Proszę zauważyć, że są to dane, które, prócz ubezpieczonych na terenie działania Inspektoratu w Kutnie, będą zawierały w sumie także dane z samego Oddziału i II Inspektoratu (Bałuty), czyli np. znacznej części Łodzi, dane z Inspektoratu w Zgierzu, Łowiczu i Biur Terenowych w Brzezinach i Łęczycy – wskazuje w odpowiedzi na pytania money.pl Monika Kiełczyńska, regionalny rzecznik prasowy ZUS w woj. łódzkim.
Z danych wynika, że jeśli chodzi o obywateli krajów Ameryki Środkowej, składki na tym terenie pod koniec sierpnia były opłacane pracownikom z Gwatemali (trzem osobom), Kuby (45), Meksyku (42) i Nikaragui (22). Jeśli chodzi o Amerykę Południową, to składki opłacane są osobom przybyłym z Argentyny (34), Boliwii (3), Brazylii (64), Chile (4), Ekwadoru (4), Kolumbii (230), Peru (18), Urugwaju (3) i Wenezueli (26).
„Proszę wziąć sweter z wełny lamy”
O tym, na co pracodawcy powinni zwracać uwagę w kontekście skutecznej aklimatyzacji Latynosów w Polsce, rozmawiamy z Magdaleną Korek z agencji pracy Manpower. Jako główną przeszkodę wskazuje coś, co odczuliśmy na własnej skórze, czyli barierę językową. Ale to oczywiście nie wszystko.
– Polski klimat, zwłaszcza w zimie, może być dla wielu osób z Ameryki Południowej szokiem. Niskie temperatury i krótsze dni mogą powodować dyskomfort i problemy z adaptacją. Pracodawcy, agencje pracy tymczasowej rekrutujące cudzoziemców już na etapie rekrutacji informują o tych różnicach, aby Latynosi mogli się mentalnie do takowych przygotować oraz wyposażyć w ciepłą odzież – wskazuje Korek. Kolejna kwestia, na którą zwraca uwagę, to różnice w zwyczajach.
Inne podejście do życia zawodowego i osobistego, świąt czy codziennych rytuałów może wpłynąć na samopoczucie pracowników i ich zdolność do zaadaptowania się. Polscy pracodawcy działają ściśle według polskiego kalendarza, więc wszelkie latynoskie święta wypadające poza dni wolne w Polsce, stanowić mogą wyzwanie do swobodnych obchodów przez cudzoziemców. Jednakże należy tutaj pamiętać o tym, że pracownicy w Polsce pracujący w ramach umowy o pracę mają aż 20-26 dni urlopowych, więc mogą owe w porozumieniu z pracodawcą dopasować do latynoskich świąt – podaje menadżerka Manpower.
Zaznacza także, że pracodawcy, którzy oferują programy wsparcia dla pracowników z zagranicy, mogą znacząco ułatwić proces aklimatyzacji. – Szkolenia kulturowe, mentoring i pomoc w nawiązywaniu kontaktów społecznych mogą poprawić samopoczucie pracowników – podpowiada Korek.
Zderzenie z polską biurokracją
W dobie kryzysu demograficznego połączonego z niską stopą bezrobocia, a więc małej liczby wolnych rąk do pracy, nie wszystkie problemy z aklimatyzacją cudzoziemców leżą w gestii pracodawców. Tę może utrudnić polska biurokracja.
Zobacz także:
Polska przed poważnym wyzwaniem demograficznym. Społeczeństwo się "kurczy"
– Procesy związane z uzyskaniem wizy, zezwolenia na pracę czy ubezpieczenia zdrowotnego mogą być skomplikowane, co również wpływa na poczucie bezpieczeństwa i komfortu w nowym miejscu. Pracodawcy w Polsce występują do urzędów wojewódzkich w celu pozyskania właściwych zezwoleń. Czas oczekiwania na takowe to w zależności od województwa od kilku do kilkunastu tygodni. Następnie dokument ten przesyłany jest do cudzoziemca, który rozpoczyna proces wizowy, który również trwa od kilku do kilkunastu tygodni – tłumaczy Korek.
Należy tutaj pamiętać, że zezwolenie na pracę wydawane jest na konkretnego pracodawcę, dlatego też przy zmianie pracy należy rozpocząć proces wyrabiania zezwolenia od nowa, co może budzić niepokój wśród pracowników – jako perspektywa kilku, kilkunastu tygodni bez pracy – zaznacza.
Tymczasem dla miasta o rozmiarach Kutna cudzoziemcy stanowią coraz większą wartość.
– Wiele osób już się z miastem utożsamia. Obcokrajowcy nie tylko wynajmują mieszkania, ale gdy osiągną już odpowiedni status finansowy, to je kupują. To nas bardzo cieszy, bo jak słyszeliśmy na jednym z paneli forum (gospodarczego w Kutnie -przyp. red.), w kolejnych latach możemy mieć prawdziwy problem z brakiem rąk do pracy, a Kutno przemysłem stoi – podsumowuje prezydenta Kutna Mariusz Sikora.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl