Ta technologia ratuje życie i je odbiera. „Jest jak proch strzelniczy”

Powietrzne technologie bezzałogowe, za sprawą wojny w Ukrainie, wleciały na pułap, którego się nie s

Powietrzne technologie bezzałogowe, za sprawą wojny w Ukrainie, wleciały na pułap, którego się nie spodziewaliśmy. Dziś drony nie tylko odbierają życie, ale i je ratują – błyskawicznie i autonomicznie

Foto: adobestock

Michał Duszczyk

Autonomiczne drony mają stanowić pierwsze ogniwo reakcji na wezwania ratunkowe osób dzwoniących na alarmowy numer 911 w Teksasie. Tamtejszy wydział policji w Austin oraz lokalny start-up Eve Vehicles ruszają właśnie z projektem, który ma przyspieszyć czas reakcji na wezwanie, a jednocześnie odciążyć załogi ratunkowe, eliminując choćby fałszywe zgłoszenia. Brian Jones, szef policji w Bee Cave na przedmieściach Austin, mówi wprost, że liczy, iż autonomiczne bezzałogowce staną się „oczami i uszami dla ratowników”, którzy będą wysyłani na miejsce zdarzenia.

Latający defibrylator

Bezzałogowce (UAV) z Teksasu mają nie wymagać jakiegokolwiek wsparcia człowieka – będą startować samodzielnie, bez wsparcia ze strony operatora, a gdy nadejdzie czas doładowania baterii lub gdy zespół ratowników przejmie już kontrolę nad zdarzeniem, same wrócą do bazy, by czekać na kolejną misję. Eve Vehicles wskazuje, iż bezzałogowce mają dostarczać ratownikom „wczesnych informacji” o sytuacji np. na miejscu wypadku, aby w ten sposób dyspozytor był w stanie odpowiednio rozdysponować zasoby. Roger Pecina, prezes start-upu, tłumaczył w rozmowie z Fox News, iż na początek do służby wejdą trzy drony. Co ciekawe, rozmieszczone zostaną one w różnych miejscach w całym mieście, co umożliwi – w zależności od lokalizacji zdarzenia – wysyłanie na miejsce najbliżej położonej jednostki. UAV, latające z prędkością ponad 100 km/h i potrafiące utrzymać się w powietrzu przez ponad 40 minut, będą wyposażone w kamery, by na żywo transmitować obraz. Jones wierzy, że takie pojazdy w przyszłości umożliwią choćby lepsze reakcje na coraz częstsze strzelaniny w szkołach, bo dron pomógłby chociaż zlokalizować miejsce, w którym przebywa napastnik, i ocenić poziom zagrożenia. I to jeszcze przed przybyciem policji.

Ale drony mogą nie tylko monitorować, ale również w sposób bardziej aktywny nieść pomoc, dostarczając np. do osób w trakcie zawału defibrylator. To rozwiązanie, które już się sprawdza, choćby w Szwecji. Mats Sällström, dyrektor generalny Everdrone, jednego z takich projektów, wyjaśnia, że UAV jest w stanie precyzyjnie dolecieć do miejsca wypadku, kierując się sygnałem GPS wysyłanym z telefonu osoby dzwoniącej po pomoc (drony z tzw. automatycznymi defibrylatorami zewnętrznymi AED wpięto tam pilotażowo w system krajowego centrum połączeń alarmowych SOS Alarm). Efekty są zaskakująco pozytywne. Naukowcy z Karolinska Institutet ocenili, że drony AED w ponad połowie przypadków wyprzedzały karetkę o średnio trzy minuty. A ten czas, gdy mamy do czynienia z zatrzymaniem akcji serca, decyduje o życiu lub śmierci.

– Użycie AED jest najważniejszym czynnikiem ratującym ludzkie życie – przyznaje Andreas Claesson, adiunkt w Centrum Badań nad Zatrzymaniem Krążenia w Departamencie Badań Klinicznych i Edukacji Karolinska Institutet.

Policyjne drony patrolujące miasta, bezzałogowce pomagają w poszukiwaniach i ratownictwie, UAV do szybkich dostaw krwi czy latająca autonomiczna broń – rozwiązania, które jeszcze niedawno mogły się nam wydawać futurystyczną wizją, dziś nikogo nie dziwią. Zastosowań komercyjnych przybywa – UAV wykorzystywane są już powszechnie w rolnictwie i do inspekcji w budownictwie. Teraz mogą zrewolucjonizować rynek pokazów, eliminując sztuczne ognie. Są bardziej spektakularne niż tradycyjne pokazy fajerwerków, a Allied Market Research prognozuje, iż rynek świetlnych przedstawień z wykorzystaniem dronów będzie do 2031 r. wart 2,2 mld dol., a więc o 70 proc. więcej niż trzy lata temu (dla porównania globalny rynek pokazów sztucznych ogni w 2023 r. sięgał poziomu 3 mld dol.).

Wojenny rozkwit

Za sprawą konfliktu zbrojnego za naszą wschodnią granicą, który stał się istnym poligonem doświadczalnym dla wielu innowacyjnych technologii, branża UAV przeżywa prawdziwy rozkwit. Eksperci nie mają wątpliwości, iż rozwój projektów bezzałogowych osiągnął poziom, do którego w normalnych warunkach dochodzilibyśmy latami. Dmitrij Kuzyakin, dyrektor generalny rosyjskiego Centrum Kompleksowych Rozwiązań Bezzałogowych, mówi wprost: wojna dronów to przyszłość. W rozmowie z agencją TASS stwierdził, iż walki z udziałem UAV będą coraz częstsze i bardziej zaciekłe. Kuzyakin porównał wdrożenie takiej broni do pojawienia się prochu strzelniczego w średniowieczu.

W rozwoju UAV brylują Ukraińcy. Niedawno świat obiegły obrazki ich najnowszego projektu – latającego miotacza płomieni. Pojazd nazwany Dracaris to tylko jedna z takich broni w ukraińskim arsenale. Najnowszą są bezzałogowce zrzucające ładunki wybuchowe, ale wyposażone w specjalne czujniki laserowe, mierzące odległość między pociskiem a celem. Wszystko po to, by zrzucony z minibombowca ładunek wybuchał jeszcze przed zetknięciem z ziemią, czyniąc tym samym eksplozję jeszcze bardziej śmiercionośną.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *