Deklaracja Krzysztofa Bosaka dotycząca wyborów prezydenckich i „postawienie” na Sławomira Mentzena to nie tylko w praktyce początek kampanii prezydenckiej 2025. To też kolejny element gry o przyszłość prawicy.
Krzysztof Bosak
Polityczna Warszawa nadal znajduje się częściowo w stanie uśpienia wywołanego sezonem urlopowym i rozprężeniem po trzech ogólnokrajowych kampaniach wyborczych. Jednak na horyzoncie jawi się już kolejna, być może najważniejsza od 1989 roku kampania – wybory prezydenckie.
Pierwszą poważną deklaracją w tej kampanii były niedawne słowa Krzysztofa Bosaka, jednego z liderów Konfederacji. Bosak – niemal równo tydzień po sondażu, który dawał mu 15 proc. w wyborach i trzecie miejsce – przyznał, że jeśli nie będzie powszechnych prawyborów na prawicy, to kandydatem Konfederacji powinien być Sławomir Mentzen. To daleko idąca deklaracja, która ma znaczenie co najmniej na dwóch poziomach. Jeden z nich daleko wykracza poza same wybory prezydenckie.
Sławomir Mentzen chce odbudować pozycję
Tuż po deklaracji Bosaka Janusz Kowalski – poseł w klubie PiS, wcześniej Suwerenna Polska – zauważył we wpisie w serwisie X, że rezygnacja Bosaka z kandydowania, to w praktyce dobra wiadomość dla kandydata PiS w wyborach prezydenckich. Kowalski stawia tezę, że Mentzen jako kandydat będzie zabierał głosy przede wszystkim obecnej koalicji rządzącej, a przede wszystkim Szymonowi Hołowni. Z kolei Bosak przede wszystkim zabierałby potencjalnych wyborców PiS.
Pytanie tylko, czy rzeczywiście do takiego rozdania dojdzie. I czy będzie można sprawdzić w praktyce, komu najbardziej zaszkodzi Mentzen jako kandydat na prezydenta. PiS nie ogłosiło jeszcze swojego kandydata. I być może ta decyzja jest jeszcze daleko przed Jarosławem Kaczyńskim. A z naszych rozmów wynika też, że Konfederacja w wyborach prezydenckich może mieć dwóch kandydatów. Jednym to wspominany wcześniej Mentzen, dla którego potencjalnie dobry wynik w wyborach, to droga do odbudowy pozycji osłabionej wynikiem 15 października. Przed wyborami parlamentarnymi zapowiadał wszak wywrócenie stolika polskiej sceny politycznej, nic z tego jednak nie wyszło, a Mentzen sam się do porażki przyznał.
Drugim kandydatem Konfederacji – jeśli ta przetrwa w obecnym kształcie – może być Grzegorz Braun. Obecnie Konfederacja jest wewnętrznie „zablokowana” przez skomplikowany układ sił miedzy Ruchem Narodowym, Mentzenem i Grzegorzem Braunem. Ale ta konstrukcja może prędzej czy później runąć.
Wielki namiot czy nowe rozdanie?
Deklaracja Bosaka dotycząca uczestnictwa w potencjalnych prawyborach na prawicy (do których raczej nie dojdzie) ma jednak jeden ważny aspekt. To w praktyce pierwsze słowa ważnego polityka prawicy spoza PiS – z Konfederacji, a bardziej z Ruchu Narodowego – która w jakimś sensie dopuszcza możliwość działania razem z PiS. Pytanie, co za tym pójdzie dalej. Jeśli Konfederacja się rozpadnie, to Ruchowi Narodowemu będzie blisko np. do Suwerennej Polsce z Patrykiem Jakim na czele. A to otwiera nowe możliwości. Albo wielki namiot, w którym mieszczą się Kowalski, Jaki, Morawiecki, Błaszczak i właśnie Bosak. Albo nowa partia na prawicy, na gruzach Suwerennej Polski i Konfederacji.