Rok temu rząd Mateusza Morawieckie zafundował nam 10 wyższych podatków. 12 miesięcy później rząd Donalda Tuska funduje nam kolejne podwyżki. Nie ma to jak przewidywalność i ciągłość władzy.
Teoretycznie zgodnie z zasadą trójpodziału władzy (oraz Konstytucją RP) podatki ma prawo nakładać jedynie parlament – czyli (w teorii) demokratycznie wybrani przedstawiciele WSZYSTKICH obywateli. Niestety już od wielu lat polski Sejm jest całkowitą fikcją i pełni jedynie funkcję maszynki do głosowania, a podatki nakłada się na nas decyzją ministra – czyli niewybieranego przez naród urzędnika.
Przeczytaj także
Mam dla Was 10 wyższych podatków na 2023 rok
Efekt jest taki, że kolejne rządy nakładają na nas podatki w zasadzie według własnego uznania. I prawie nikt się nie buntuje. Wszyscy grzecznie płacą, bo boją się trafić za kratki. I na dodatek chyba to lubią, bo ciągle głosują na te same partie, które nam te podatki podnoszą, aby mieć za co sfinansować „kiełbasę wyborczą” w postaci setek plusów, n-tych emerytur, „darmowych” leków, podwyżek dla nauczycieli etc. 1 stycznia co roku potwierdza starą prawdę, że każde zwiększenie wydatków państwa oznacza – ceteris paribus – większe podatki (niekoniecznie podniesienie stawek, ale koniecznie wzrost kwot nominalnych).
Zatem 1 stycznia 2024 roku czeka na nas długa lista podwyżek już istniejących podatków lub nowych danin drenujących nasze kieszenie. Oto ona.
1. Brak waloryzacji kwoty wolnej i progów podatkowych PIT
W Polsce od kilku lat szaleje wysoka inflacja, która dewastuje siłę nabywczą pieniądza. W takich warunkach władza chętnie „waloryzuje” mandaty, podatki ze stawką nominalną (np. akcyza) oraz zmuszona jest podnosić zasiłki socjalne. Ale kolejny rok z rzędu nie są urealniane progi podatkowe i kwota wolna w podatku od pracy (tj. PIT). Wprowadzona w "Polskim ładzie" kwota 30 000 złotych liczy sobie niemal trzy lata i od tego czasu skumulowana inflacja CPI wyniosła ok. 28%. Dodając do tego prognozowaną w budżecie państwa inflację (6,6%) na rok 2024, kwota wolna powinna zostać podniesiona o 36,6%, czyli do ok. 41 000 złotych. I nie byłby to żaden „prezent” od polityków, lecz jedynie uwzględnienie spadku siły nabywczej pieniądza.
Jaką formę opodatkowania wybrać?
Własna działalność gospodarcza a podatki
Założyłeś własną firmę? Kolejnym krokiem w jest wybór sposobu rozliczania się ze skarbówką z tytułu osiąganych dochodów. Odpowiednia formy opodatkowania, dopasowana do potrzeb przedsiębiorcy, niesie ze sobą korzyści finansowe. Warto o nich wiedzieć!<BR> Pobierz e-booka zostawiając zgody, albo zapłać 20 zł
Masz pytanie? Napisz na [email protected]
KupDarmowy zapisWyślijImięJeśli chcesz fakturę, to wypełnij dalszą część formularza:NIP (bez myślników) Nazwa firmy Ulica, numer budynku/lokalu Kod pocztowy Miasto Wyślij
NazwiskoGdy w maju 2021 światło dzienne ujrzała pierwsza wersja „Polskiego ładu”, płaca minimalna wynosiła 2800 zł brutto. Także w 2022 roku zarabiając minimalną krajową, nie płaciło się PIT-u (za to 3% ZUS-u i 9% na NFZ już jak najbardziej). W 2024 roku płaca minimalna wzrasta do 4300 zł (ok. 3222 zł po potrąceni podatków), czyli 51 600 zł brutto rocznie. W ten sposób brak waloryzacji kwoty wolnej sprawił, że znów zaczniemy płacić PIT nawet od najniższego dopuszczalnego przez przepisy wynagrodzenia.
Tak samo działa brak urealnienia progów podatkowych. 120 000 złotych dziś i trzy lata temu to zupełnie inne pieniądze. Teraz to równowartość 2,3-krotności płacy minimalnej. A więc ktoś zarabiający nie aż tak wielkie kwoty karany będzie 32-procentowym domiarem.
2. Podwyżka ZUS-u dla przedsiębiorców i samozatrudnionych
Polską podatkową tradycją jest, że co roku rząd dociska śrubę najmniejszym podatnikom prowadzącym jednoosobową działalność gospodarczą. W 2024 roku przedsiębiorcy będą zmuszeni oddawać państwu 1600,32 zł miesięcznie, czyli ponad 19 203 zł rocznie. Nawet jeśli przez ten czas nie zobaczą ani grosza dochodu! (ba, mogą nawet nie osiągnąć przychodu, a zapłacić i tak muszą). To o blisko 13% więcej niż rok temu. Składka na ZUS w ciągu ostatnich 12 lat uległa więcej niż podwojeniu.
Dzieje się tak dlatego, że mechanizm jej podnoszenia jest zapisany w ustawie i wiąże wysokość tej daniny z PROGNOZOWANYM przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Zatem na dobrą sprawę rząd mógłby tu wpisać w zasadzie dowolną kwotę (mam nadzieję, że nie czyta tego nikt z MF). Widzimy więc, że jest to kolejny podatek waloryzowany co roku w przeciwieństwie do kwoty wolnej i progów podatkowych PIT.
3. Podwyżki stawek akcyzy
Od 1 stycznia 2024 roku – podobnie jak rok i dwa lata temu – rząd podnosi nam stawki podatku akcyzowego. Opłata pobierana od sprzedaży piwa, wina i alkoholu etylowego wzrośnie o 5%, zaś stawki akcyzy na tytoń pójdą w górę aż o 10%. I tak w przypadku piwa nowa stawka wyniesie 10,40 zł od 1 hektolitra za każdy stopień Plato gotowego wyrobu, w przypadku wina 211,00 zł od 1 hektolitra gotowego wyrobu, a alkoholu 7 610,00 zł od 1 hektolitra alkoholu etylowego 100% vol. zawartego w gotowym wyrobu. Proszę zwrócić uwagę na to, że stawki te zapisano w taki sposób, aby trudno było samodzielnie policzyć, ile akcyzy płaci się, kupując butelkę piwa (zwłaszcza) czy wódki (tu już trochę łatwiej). I jeszcze jedno: od akcyzy płacimy rzecz jasna 23% VAT-u.
4. Podwyżka opłaty paliwowej
Władza stara się, jak tylko może, abyśmy nie byli świadomi podwyżek podatków i dlatego nierzadko ogłasza podniesienie stawek w okresie świąteczno-noworocznym. I tak dla przykładu, 28 grudnia minister infrastruktury (nawet nie podali nazwiska) obwieścił podniesienie opłaty paliwowej aż o 13,2%.
W 2024 roku opłata paliwowa wyniesie 195,74 zł za 1000 l benzyny silnikowej wobec 172,91 zł w tym roku. W przypadku oleju napędowego jej stawka wzrośnie do 422,13 zł za 1000 l wobec 372,90 zł w 2023 roku. Dla gazów opłata wzrośnie do 238,98 zł za 1000 kg wobec 211,11 zł rok wcześniej. Oznacza to, że w litrze benzyny zapłacimy ok. 24 grosze tej daniny, a w litrze ON będzie to ok. 52 gr. Także w tym przypadku zapłacimy podatek od podatku – bo faktyczna kwota opłaty paliwowej zostanie powiększona o 23% VAT-u.
5. Nowa danina: podatek minimalny
Od 1 stycznia 2024 roku w życie wchodzi podatek minimalny od spółek z osobowością prawną. To bat na firmy unikających płacenia CIT-u poprzez wykazywanie mniej lub bardziej fikcyjnych strat lub księgowo zaniżonej rentowności biznesu. Podatek minimalny zapłacą spółki, które poniosły stratę podatkową lub nie przekroczyły 2-procentowego progu rentowności. Co ciekawe, wyłączono z niego banki oraz państwowe przedsiębiorstwa górnicze. W praktyce jest to kolejne i niepotrzebne komplikowanie i tak już zbyt skomplikowanego systemu podatkowego. Wystarczyłoby zamienić CIT na powszechny i niski podatek obrotowy, a problem rozwiązałby się sam.
6. Podatek od samochodów spalinowych
Tej daniny próżno szukać w Dzienniku Ustaw, ale już rząd Mateusza Morawieckiego zobowiązał się go wprowadzić od czerwca 2026 roku, aby otrzymać pieniądze z unijnego Planu Odbudowy. Ta motywowana względami ideologicznymi danina (oficjalnie piszą, że jej celem jest „zmiana nawyków transportowych społeczeństwa”) ma premiować drogie auta z napędem elektrycznym kosztem znacznie tańszych aut spalinowych. Pierwotny termin jego wprowadzenia przypadał na jesień 2024 roku.
Nie znamy jeszcze ani konstrukcji, ani stawek nowego podatku. I zapewne nie poznamy go przynajmniej do wiosennych wyborów samorządowych oraz czerwcowych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Nie znamy także stawek nowego podatku. Ale znając zamiłowanie do nadmiernego fiskalizmu wśród polskich polityków, danina ta zapewne będzie dotkliwa.
7. Opłata za plastik
Kolejnym „dobrodziejstwem” płynącym do nas ze światłej Komisji Europejskiej jest podatek od tworzyw sztucznych wynikający z unijnej Dyrektywy Plastikowej/SUP (z ang. single-use plastic). Od 1 lipca 2024 r. podmioty prowadzące działalność handlową lub gastronomiczną będą musiały pobierać opłatę od swoich klientów przy wydawaniu napojów i żywności w jednorazowych kubkach lub pojemnikach z tworzyw sztucznych. Taką opłatę będzie musiał pobrać również przedsiębiorca oferujący napoje lub żywność w maszynach vendingowych.
W myśl rządowego rozporządzenia (czyli znów podatki nakłada na nas urzędnik, a nie parlament) opłata wyniesie 20 groszy od każdego plastikowego kubka na napoje, zaś w przypadku pojemników (z pokrywką lub bez) stosowanych do żywności będzie to 25 gr/szt. Z kolei 1 grosz doliczany będzie za sztukę wyrobów tytoniowych z filtrami zawierającymi tworzywa sztuczne. Także 1 grosz będzie doliczany do ceny sztuki chusteczek nawilżanych i balonów. Kreatywność urzędników – jak widać – nie zna tu granic.
8. Wyższe podatki od nieruchomości
Od stycznia właściciele domów oraz przedsiębiorcy zapłacą za nieruchomości o 15 proc. więcej niż w 2023 r. I znów nowe stawki nie zostały przegłosowane w Sejmie, lecz ogłosiło je Ministerstwo Finansów, które podnosi nam wysokość tej daniny na podstawie GUS-owskiego wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych za pierwsze półrocze. (Przypominam, że na tej samej zasadzie jakoś nie podnosi się kwoty wolnej i progów podatkowych PIT).
W 2024 r. podatek od budynków mieszkalnych będzie mógł wynieść maksymalnie 1,15 zł/mkw. – o 15 gr za metr kwadratowy więcej niż w 2023 r. Większość gmin skrupulatnie z tej możliwości skorzystało i już podniosło podatki swoim mieszkańcom.
9. Nawet „ogonowe” pójdzie w górę
Na tej samej zasadzie co podatek od nieruchomości w górę pójdą stawki jednego z najbardziej kuriozalnych podatków w Polsce. Chodzi oczywiście opłatę od posiadania psa. Tu stawka także idzie w górę o 15% do poziomu 173,57 zł rocznie. Dotknie to jednak tylko mieszkańców tych gmin, które wprowadziły ową daninę, „ogonowe” jest bowiem podatkiem opcjonalnym i samorządy lokalne nie mają obowiązku jej stosowania.
10. Zerowy VAT na żywność
Premier Mateusz Morawiecki rzutem na taśmę i drogą rozporządzenia (?!) przedłużył obowiązywanie zerowej stawki na żywność do końca marca 2024 roku. Co będzie później, tego nie wiadomo. Zależeć to będzie od decyzji nowych władz, które w okresie wyborczym mogą zdecydować się na przedłużenie tego zwolnienia o kolejne trzy miesiące. Ale trzeba liczyć się z tym, że od połowy 2024 roku stawka VAT na nieprzetworzoną żywność wzrośnie z 0% do 5%. Utrzymywanie zerowego VAT na artykuły spożywcze dość istotnie obniża wpływy podatkowe (o ok. trzy miliardy złotych kwartalnie). Zatem przy ogromny deficycie budżetowym (184 mld zł) trzeba się liczyć ze skasowaniem tego powszechnego przywileju podatkowego.