Konkretne pieniądze za „konkrety” PiS i PO. Ile kosztują pomysły partii?

Szybsze przejścia na emerytury, dłuższe urlopy, nowe świadczenia socjalne, niższe podatki. W sobotę na konwencjach programowych – jak zwykle przed wyborami – politycy prześcigali się, jeśli chodzi o obietnice składane obywatelom. Dużo ciszej na konwencjach było o potencjalnych kosztach obiecywanych reform. Sprawdzamy, z jakimi wydatkami mogą wiązać się postulaty dwóch partii o największym poparciu – Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Zdjęcie

Jarosław Kaczyński i Donald Tusk podczas konwencji programowych /Pawel Wodzynski/Tadeusz Koniarz/REPORTER /Reporter

Jarosław Kaczyński i Donald Tusk podczas konwencji programowych /Pawel Wodzynski/Tadeusz Koniarz/REPORTER /Reporter

Reklama

  • W sobotę 9 września PiS, Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga przedstawiły swoje programy wyborcze
  • Sprawdzamy, jak na przyszłoroczny budżet wpłynie realizacja programu dwóch partii z największych poparciem – rządzącego PiS oraz głównej partii opozycyjnej PO
  • Wydatki na program PiS mogą być już zaplanowane w przyszłorocznym budżecie – wskazują ekonomiści ING
  • Realizacja programu PO będzie się wiązała z dodatkowymi kosztami nawet 100 mld zł rocznie, szacują z kolei ekonomiści Santandera

Polski budżet na 2024 rok już zakłada większe niż w tym roku dochody. I jeszcze większe wydatki. Potrzeby pożyczkowe budżetu mają wynieść blisko 165 mld zł. Tak wynika z rządowego projektu ustawy budżetowej na przyszły rok. 

Może się okazać, że wydatki z publicznej kasy będą musiały być jeszcze wyższe. Taki skutek może przynieść realizacja obietnic wyborczych składanych przez startujące w tegorocznych wyborach parlamentarnych partie. Zwłaszcza jeśli do ich realizacji przystąpią – tak jak obiecuje np. Platforma Obywatelska – w ciągu kilku miesięcy od dojścia do władzy. 

Sprawdzamy, jaki będzie koszt wybranych obietnic wyborczych, jak reformy wpłyną na budżet i czy pobudzą polską gospodarkę. Pod lupę bierzemy to, co obiecały PiS i PO, czyli dwie partie cieszące się – według sondaży – największym poparciem. A więc mające największe szanse na wygraną i objęcie rządów po wyborach. 

Osiem konkretów PiS. W tym jeden względnie nowy

Podczas sobotniej konwencji programowej Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło, że filarami programu wyborczego partii będzie „osiem konkretów”. Żadna z propozycji nie okazała się całkowicie nowa. Waloryzacja 500 plus, darmowe leki dla seniorów i dzieci, darmowe autostrady państwowe to propozycje znane już od wiosny. Co więcej, uchwalono już ustawy w tych kwestiach – a więc zostały one uwzględnione w budżecie. Łączny koszt (w postaci mniejszych dochodów budżetowych lub większych wydatków) tych trzech punktów wyniesie w 2024 roku ok. 25,7 mld zł.

Kolejne cztery propozycje zostały ogłoszone w tygodniu poprzedzającym konwencję. Dwa z nich – programy „Przyjazne osiedle”, „Dobry posiłek” i bon turystyczny „Poznaj Polskę” – miałyby według zapowiedzi polityków PiS kosztować 2 mld zł rocznie. Na „Dobry posiłek” mają pójść „miliardy złotych”, mówił w mediach Marek Suski. Portal Business Insider wylicza, że bardziej prawdopodobną kwotą byłby 1 mld zł rocznie. 

Względną nowością – ogłoszoną dopiero na konwencji – jest obietnica wprowadzenia emerytur stażowych. Sam pomysł nie jest całkowicie nowy. Jak pisaliśmy w tym artykule, już teraz w Sejmie leżą dwa projekty ustaw, które je wprowadzają – związku zawodowego „Solidarność” oraz prezydenta Andrzeja Dudy. 

Jeśli chodzi o koszty reformy, należy spodziewać się, że byłaby tańsza, niż propozycja „Solidarności”, której koszt ZUS szacował na 7,5 mld zł w pierwszym roku funkcjonowania nowej możliwości i 13,2 mld zł w drugim roku. To dlatego, że wersja ogłoszona przez PiS zakłada dłuższy okres stażu uprawniający do przejścia na emeryturę. Ale ile dokładnie będzie kosztowała reforma na razie trudno wyliczyć, komentują eksperci. 

Na pewno to będzie duże obciążenie, ale ciężko jest na ten moment szacować jakie. Szczególnie, że tak naprawdę te zapowiedzi są dość enigmatyczne – mówi w rozmowie z Interią Oskar Sobolewski, ekspert systemu emerytalnego. – Wiemy tak naprawdę tylko jaka byłaby długość stażu. Natomiast tak naprawdę nie wiemy, które okresy byłyby do tego wliczane. Odpowiedzi polityków są w tym zakresie dość wymijające. Co ważne koszty takiej reformy są podwójne, jedne to sfinansowanie samego świadczenia a drugie to brak wpływu składek za osoby, które przejdą na emeryturę.  

Ale niewątpliwie jest to kolejna próba obniżenia wieku. I kolejny raz zróżnicowanie tego wieku dla kobiet i mężczyzn, podczas gdy wiadomo, że to kobiety żyją dłużej i już obecnie mają dużo niższe emerytury. To zderza się dodatkowo z prognozami GUS dotyczącymi sytuacji demograficznej i długości życia. Mamy żyć coraz dłużej. Ewentualne wprowadzenie emerytur miałoby sens jako część większej reformy – wyrównującej i ogólnie podnoszącej wiek emerytalny. Obecna propozycja to przede wszystkim wyborcze poszukiwanie głosów.

Oskar Sobolewski, ekspert w zakresie systemu emerytalnego

Sto konkretów za sto miliardów

Dużo szerszy program przedstawiła Platforma Obywatelska. Koszty stu reform będą generowane zarówno za pośrednictwem nowych wydatków i zmniejszenia dochodów budżetowych. Łączną sumę wszystkich dodatkowych kosztów dla budżetu ekonomiści banku Santander szacują na 100 mld zł rocznie.

Najmocniej obciążającą dla budżetu reformą będzie podwyżka kwoty wolnej od podatku dochodowego. Ma ona wzrosnąć dwukrotnie, do 60 tys. zł. Ekonomiści z Forum Rozwoju Obywatelskiego dla portalu money.pl szacują, że wpływy do budżetu z tytułu PIT zmniejszyłyby się o 43,8 mld zł. 

Do tego PO proponuje częściowe zniesienie tzw. podatku Belki, czyli podatku od zysków kapitałowych. Wpływy z tego tytułu wyniosły w 2022 roku 5,75 mld zł. Uszczuplenie nie obejmie jednak całej tej kwoty, bo podatek Belki będzie zlikwidowany tylko dla osób prywatnych dla kwoty 100 tys. zł w ciągu roku.  

Niższe wpływy, większe wydatki

Niższym podatkom będą towarzyszyły większe wydatki, w tym między innymi program analogiczny do „Bezpiecznego Kredytu na 2 procent”, czyli kredyt na 0 procent. NBP szacuje jego koszty na 1,2 mld zł w 2024 roku. Rządowy projekt ma kosztować w przyszłym roku ok. ćwierć miliarda mniej. PO, jeśli chodzi o rynek mieszkaniowy, postuluje także wsparcie finansowanego dla najmniej zarabiających wynajmujących w wysokości 600 zł miesięcznie. Koszt tego rozwiązania w maju Narodowy Bank Polski wyliczył na 5,8 mld zł rocznie. W programie opublikowanym w sobotę PO zakłada także inne wydatki na politykę mieszkaniową. To łącznie 10 mld zł na rewitalizację i remonty pustostanów w zasobach polskich samorządów i 3 mld zł rocznie na dofinansowanie nowych projektów w modelu TBS oraz remont i powiększenie miejskich zasobów mieszkaniowych. 

Do tego dochodzi nowe świadczenie społeczne – tzw. babciowe, czyli 1500 zł miesięcznie dla matek wracających na rynek pracy. NBP szacuje koszt tego rozwiązania na 8,7 mld zł. Ekonomiści Forum Obywatelskiego Rozwoju dla portalu money.pl przewidują koszt na 6,5 mld zł. Wydatki na ten cel mogą być jednak w dużym stopniu zrównoważone przez wzrost składek i podatków płaconych przez pracujące matki.  

Sporym wydatkiem będą natomiast podwyżki w budżetówce w wysokości 20 procent. Jak szacują ekonomiści FOR to 9,6 mld zł. Przyszłoroczny budżet zakłada jednak podwyżki w sferze budżetowej w wysokości 12,3 proc., więc część tych kosztów byłaby uwzględniona w budżecie, jeśli zostanie uchwalony obecny projekt. 

Na wsparcie mogą też liczyć przedsiębiorcy. Finansowanie zasiłków chorobowych od pierwszego dnia przez ZUS to koszt 1,5 mld zł w przyszłym roku, oszacował NBP.

Pół miliarda złotych PO planuje przeznaczyć na finansowanie in vitro z budżetu państwa. Partia chce też podwyższenia zasiłku pogrzebowego (z 4000 zł do 150 proc. średniego wynagrodzenia od lipca 2024 roku) i zwiększenia świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego (z 500 do 1000 zł). To kolejne dodatkowe wydatki – według wyliczeń Interii odpowiednio 1,3 mld zł i 1 mld zł. 

Jeden z konkretów PO dotyczy także utrzymania zamrożenia cen gazu w 2024 roku na poziomie z 2023 roku. W tym roku koszt takiego rozwiązania dla budżetu wynosi ok. 28 mld zł w formie rekompensat dla firm stosujących niższe ceny. Ze względu na różnice w cenach tego surowca między 2022 a 2023 roku można się spodziewać, że w przyszłym roku koszty będą inne, w zależności od taryf które zostaną zgłoszone do Urzędu Regulacji Energetyki.  

Partia rządząca ma jedną przewagę

Prawo i Sprawiedliwość ma jedną znaczącą przewagę wobec partii opozycyjnych, jeśli chodzi o wyborcze obietnice – ugrupowanie to było przy władzy przez ostatnie lata. Rząd Zjednoczonej Prawicy projektował też przyszłoroczny budżet. Partia ta mogła zaplanować więc część wydatków na realizację tego programu wyborczego już w projekcie budżetu na 2024 rok, a do tego uchwalić część odpowiednich ustaw. 

„Naszym zdaniem przedstawione już wysokie potrzeby pożyczkowe na 2024 rok mogą obejmować te nowe wydatki” – piszą o programie PiS ekonomiści ING. „Teoretycznie minister finansów powiedziała że skok deficytu i potrzeb pożyczkowych w 2024 roku wynika m.in. z dużych wydatków obronnych, ale naszym zdaniem nowe inwestycje będą finansowane długiem, który obciąży BGK ale nie wejdzie w skład potrzeb pożyczkowych budżetu centralnego. Dlatego nie zakładamy, że emerytury stażowe podwyższą ogłoszone już potrzeby netto” – dodają.

Do tego część swojego programu PiS już po prostu realizuje – w postaci działającego programu Bezpieczny Kredyt czy zwiększonych względem lat ubiegłych wydatków na obronność. 

Jakiekolwiek nowe propozycje Platformy lub innych partii będą dodawały lub odejmowały od tego, co już zaplanowano w wydatkach na przyszły rok. Łatwo będzie więc przedstawić je jako rozpychające i tak już słabo zrównoważony budżet albo chcące obciąć jego przychody.

Pieniądze z KPO napędzą inwestycje. O ile będą

Dodatkowe wydatki, proponowane np. przez Koalicję Obywatelską mogą jednak stymulująco wpłynąć gospodarkę, uważają ekonomiści ING. To dlatego że będą wspierać biznes. „Zapowiedzi KO wskazują na próby konkurowania z PiS w sferze dużych wydatków socjalnych, chociaż prezentują więcej działań wspierających przedsiębiorstwa i inwestycje” – piszą w poniedziałkowym komentarzu po konwencjach.

– Jeśli chodzi o dochody budżetowe w przypadku programu PO większą rolę mogą odgrywać takie zapowiedzi jak ustabilizowania prawa podatkowegowiększe szanse na odblokowanie KPO oraz uruchomienie nowego budżetu unijnego, które powinny wspierać wzrost PKB przez stronę inwestycyjną, zarówno przez bezpośrednie wydatki jak i przez mechanizmy mnożnikowe – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista tego banku w rozmowie z naszą redakcją.

Widzimy zamrożony potencjał inwestycyjny polskich przedsiębiorstw. Od paru lat aktywność inwestycyjna firm w Polsce jest bardzo słaba. To ma wpływ na strukturę PKB i tempo jego wzrostu. Wzrost PKB stał się po prostu mniej zdrowy i bardziej inflacjogenny, ale również mniej trwały. Możliwe, że te czynniki, tj. wsparcie klimatu inwestycyjnego, odblokowanie KPO i ułatwienie dostępu do nowego budżetu unijnego pobudzą inwestycje krajowe i zagraniczne i spowodują poprawę tempa PKB.

Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego

Jak jednak zaznacza analityk ING, skala ogłoszonych w programie głównej partii opozycyjnej wydatków jest jednak wysoka. – Ich szybkie skompensowanie przez dobrą koniunkturę zajmie trochę czasu – dodaje.

Pytamy go również o to, ubytek w dochodach budżetowych z PIT po podniesieniu kwoty wolnej byłby zrekompensowany wyższymi dochodami z VAT, jeśli zmniejszenie obciążeń podatkowych Polaków zwiększyłoby ich wydatki konsumpcję. 

– Z różnych transferów socjalnych, w tym z niższych podatków, do budżetu wraca ok. jedna trzecia. Więc podniesienie kwoty wolnej nie zostanie w ten sposób zrekompensowane – mówi Interii Benecki.

Martyna Maciuch

Wideo Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Inglot: Opinia Polaków o uchodźcach z Ukrainy pogarsza się INTERIA.PL

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *