Karoline Leavitt zaniedbuje Chiny. Rzeczniczka Białego Domu, znana ze swojego błyskotliwego dowcipu, została nazwana hipokrytką przez chińskiego dyplomatę po tym, jak ujawniono, że lubi pojawiać się przed kamerą w strojach „made in China”.
– Chiny muszą dojść z nami do porozumienia. Nie jesteśmy zobowiązani do negocjacji z nimi. Chiny wymagają tego, co posiadamy, czyli amerykańskiego konsumenta – podkreślała Karoline Leavitt podczas jednego z briefingów prasowych. Okazuje się, że jest jedną z nich.
Konsul Generalny Chińskiej Republiki Ludowej w Indonezji, Zhang Zhisheng, udostępnił zdjęcie z konferencji prasowej w Białym Domu z 31 stycznia, na którym rzeczniczka miała na sobie sukienkę zadziwiająco podobną [dokładna metka nie jest widoczna] do tych produkowanych w Chinach przez Self Portrait, markę założoną przez malezyjsko-chińskiego projektanta i zarejestrowaną w Wielkiej Brytanii.
„ Oskarżanie Chin to tylko biznes, podczas gdy zakupy w Chinach to rzeczywistość. Wykwintna koronka zdobiąca sukienkę została zidentyfikowana przez jednego z pracowników chińskiej firmy” – oświadczył dyplomata w X.