Tomasz Iwan zabrał głos przed meczem z Holandią. „Szaleństwem byłoby rzucanie się na nich”

Robert Lewandowski i Michał Probierz – Największym atutem Holandii jest gra ofensywna, co pokazują dwa ostatnie sparingi. […] Myślę, że szaleństwem byłoby rzucanie się na nich – uważa Tomasz Iwan, były reprezentant Polski.

Już o godz. 15:00 w niedzielę Polska zmierzy się z Holandią w pierwszym meczu Euro 2024. Niestety w tym starciu nie zobaczymy Roberta Lewandowskiego, który leczy kontuzję. Zabraknie również najprawdopodobniej Pawła Dawidowicza. Na temat nastrojów przed tym spotkaniem porozmawialiśmy z Tomaszem Iwanem, byłym reprezentantem Polski, który w przeszłości był zawodnikiem holenderskiej Eredivisie.

Norbert Amlicki, „Wprost”: Polska zagra mecz otwarcia z Holandią. Spędził pan siedem lat w Eredivisie, czy śledzi pan tamtejszą prasę, co mówią o Polakach?

Tomasz Iwan, były reprezentant Polski: Zacznę od tego, że Polacy mają tam renomę, począwszy od pierwszych naszych piłkarzy, którzy tam grali. Wielkie nazwisko Włodzimierza Smolarka, który był zawodnikiem Feyenoordu, później jego syn – Ebi, Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa, Henryk Bolesta, czy nawet moje nazwisko.

Myślę, że Polacy w Holandii jako piłkarze są dobrze znani, bo było ich bardzo dużo. Teraz z tego młodszego pokolenia przewinęło się sporo nazwisk, np. Sebastian Szymański. Można jeszcze wymieniać, ale nie chcę nikogo pominąć. Jako piłkarze mamy tam pozytywną renomę.

Wiemy też, że swego czasu mnóstwo Polaków wyjeżdżało do Holandii w celach zarobkowych. Holendrzy dobrze nas znają, wiedzą, że jesteśmy narodem bardzo pracowitym. Mówię o tych, co mieli z nimi styczność, bo oczywiście istnieją pewne stereotypy o Polakach. Zawsze starałem się być ambasadorem i zadawać temu kłam, Myślę, że moi znajomi, z którymi grałem, poznali mnie, jako człowieka, który przede wszystkim jest wykształcony, mówi w wielu językach i jest pracowity.

Holenderscy eksperci są pewni zwycięstwa z Polakami. Czy dyskutował pan z kolegami, z którymi tam pan grał na ten temat?

Cały czas dyskutujemy. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że na meczu w Hamburgu będę na zaproszenie holenderskiej telewizji NOS. Będę jednym z ekspertów albo osób, które będą miały szansę powiedzieć parę słów przed meczem, w jego trakcie i po. To również mnie cieszy, że mimo minionego czasu nadal jestem tam pozytywnie odbierany i darzony szacunkiem.

W tym meczu nie my jesteśmy faworytem i doskonale sobie z tego zdajemy sprawę. Holandia jest naszpikowana gwiazdami i postrzega się tę kadrę, jako drużynę do zwycięstwa w tych mistrzostwach. Holendrzy w swojej historii mają zwycięstwo w 1988 roku na Euro w… Niemczech, więc to jest dodatkowy kontekst.

Wtedy Ronald Koeman był zawodnikiem, teraz jest związany z tą reprezentacją w innej roli, bo jest selekcjonerem. Z tego, co obserwuję, to Holendrzy są pewni siebie, ale umiarkowanie. W mediach podkreślają, że na każdy turniej jechali po medal, a teraz jadą zaprezentować się jak najlepiej. Piłkarze Oranje pokazali moc w meczach kontrolnych, które rozegrali przed Euro, bo wygrali po 4:0 z Kanadą i Islandią.

Na Euro nie zobaczymy Koopmeinersa, czy Frenkiego de Jonga. To może im pokrzyżować plany?

Głównie De Jong jest zawodnikiem kreatywnym, który prowadził grę w środku pola tej reprezentacji. Jest jednak jedno „ale”. Ze statystyk wynika, że Holendrzy grają lepiej i skuteczniej, gdy tego piłkarza nie ma w reprezentacji. Uwielbiam patrzeć, jak on gra, ale gwiazd w tej reprezentacji jest mnóstwo.

W Holandii nie rozpamiętują tego, co by było z nim. Szybko zamknęli ten temat i o tym się już nie mówi. Być może dlatego, że ich skład jest na tyle mocny, że jeśli nie De Jong, to do „jedenastki” wskoczy ktoś inny, kto pewnie poradzi sobie równie dobrze z rozgrywaniem piłki.

My mamy podobną sytuację, bo wiemy, że nie zagra Robert Lewandowski. Natomiast u nas cały czas trwają dyskusje. Musimy po prostu to zaakceptować.

Właśnie, w tym meczu Polacy będą mieli szansę się pokazać, jak to jest bez Roberta Lewandowskiego, który od lat stanowi o sile biało-czerwonych.

Na pewno jest liderem, kapitanem, rekordzistą i ma najwięcej rozegranych spotkań. Lewandowski w pełnej dyspozycji ma ogromne znaczenie dla tej drużyny. To też nie jest tak, że bez niego zagramy tak samo. Robert jest nie do zastąpienia. Mamy trzech takich zawodników – Wojciecha Szczęsnego, Piotra Zielińskiego i Roberta Lewandowskiego. Bez nich ta reprezentacja dużo traci.

Robert też swoją osobowością dużo wnosi do drużyny. Jest przykładem dla młodych zawodników i liderem w szatni. Taki jest sport. Nie możemy liczyć, że Lewandowski będzie wiecznie grał w reprezentacji. Ta drużyna grała dwa sparingi w zasadzie bez niego, bo w niewielkim wymiarze czasowym oglądaliśmy go z Ukrainą i Turcją. Mimo to dwukrotnie wygrywaliśmy, a co więcej stwarzaliśmy sobie sytuacje strzeleckie. Nie ma co się załamywać i musimy zaakceptować tę sytuację. Oczywiście czekamy na jego powrót do drużyny. Mam nadzieję, że nastąpi to w meczu z Austrią.

Paradoksalnie może to wpłynąć dobrze na naszą drużynę, bo szansę dostaną inni. Każdy będzie chciał udowodnić, że możemy sobie poradzić bez naszego kapitana.

Wspomniał pan o sparingach z Ukrainą i Turcją. Czy one są jakimś wyznacznikiem albo będą miały wpływ na naszych piłkarzy na Euro 2024?

Te sparingi na pewno nie będą miały wpływu, ale dobrze, że zakończyły się zwycięstwem, bo ma to kolosalne znaczenie, jeśli chodzi o morale drużyny. Ostatnie miesiące nie wyglądały najlepiej, wiemy, w jaki sposób awansowaliśmy. Trzeba to otwarcie powiedzieć, że mocno szczęśliwie dzięki kapitalnej postawie Wojciecha Szczęsnego przy rzutach karnych. Wygraliśmy baraże z Walią, nie oddając strzału na bramkę. To sprawiło, że po samym awansie mówiło się, że po co tam jedziemy.

Te dwa mecze pokazały, że potrafimy wygrywać z silnymi zespołami. Reprezentację Polski przejął Michał Probierz, który przebił osiągnięcie Wojciecha Łazarka w liczbie nieprzegranych meczów jako selekcjoner. Te sparingi wlały dużo optymizmu w serca kibiców, a co najważniejsze, w głowy samych zawodników. Myślę, że nasi piłkarze uwierzyli, że nie jadą na Euro tylko po to, by rozegrać trzy mecze i wrócić do kraju, tylko oczekiwania są nieco wyższe.

Wyjście z najtrudniejszej grupy na Euro będzie niezwykle trudne, ale nie jest niemożliwe. Potrafią kreować, grać ofensywnie. Oczywiście było wiele mankamentów, ale to nie była ta reprezentacja, którą oglądaliśmy w eliminacjach. Najbardziej pozytywnym aspektem jest fakt, iż zobaczyliśmy, że nasza kadra może grać inaczej i jest w stanie się postawić takiej drużynie jak Holandia, Austria czy Francja. Boisko jednak wszystko zweryfikuje, ale nadzieja i oczekiwania są inne niż przed tymi dwoma sparingami.

Przechodząc do Holendrów, co jest ich największym atutem, a co słabością?

Największym atutem jest gra ofensywna, co pokazują dwa ostatnie sparingi. W meczach z Kanadą i Islandią strzelili łącznie osiem bramek, a mogli ich zdobyć jeszcze więcej. Holendrzy naprawdę pokazali siłę w ataku. Ta reprezentacja zawsze z tego słynęła, ale to, co jest podkreślane, mają również świetną linię obrony. W tamtejszej prasie mówi się nawet częściej o defensywie, która jest nie do przejścia. Oczywiście będą tracili gole, ale to jest podstawa.

Jeśli chodzi o słabsze strony, w Holandii mówi się, że jeśli się nie pokłócą, to wszystko będzie dobrze. Ta reprezentacja ma dużo indywidualności w drużynie, często nie ma porozumienia, przez co nie stanowią drużyny na boisku. Teraz walczy z tym problemem Ronald Koeman, nawet zabrał ze sobą starszych zawodników, którzy nie tyle, ile mają stanowić o sile na murawie, ale i w szatni. Mowa tu o Wijnaldumie, który został ściągnięty z ligi arabskiej. Wielu zastanawiało się po co, ale właśnie dlatego, że jest ważną postacią wewnątrz tej reprezentacji.

Skoro ich największym atutem jest ofensywa, to jak ich zneutralizować? Znów będziemy musieli liczyć na Wojciecha Szczęsnego?

Wojtek wielokrotnie udowadniał, że możemy na niego liczyć i jak ma swój dzień, potrafi sam zatrzymać przeciwnika. Mam nadzieję, że nie będzie miał tak dużo pracy. Bądźmy realistami, to Holendrzy będą stroną przeważającą, oni będą kreowali grę i Michał Probierz musi dobrać odpowiednią taktykę. Myślę, że szaleństwem byłoby rzucanie się na Holendrów.

Momentami taki obrazek zobaczymy, że będziemy starali się wysoko pressować, ale w kontekście całego spotkania myślę, że to oni będą atakowali, a my będziemy szukali kontry. Mamy zawodników umiejących strzelać gole, mamy Nikolę Zalewskiego, który pokazał, że potrafi przedryblować zawodników i zdobyć bramkę. Mamy swoje silne strony, w które należy wierzyć. Jeśli się wychodzi na boisko, zawsze powinno się wierzyć w zwycięstwo.

Nie można przegrać tego pierwszego meczu. Są też przypadki podczas mistrzostw, że drużyna remisuje wszystko i wychodzi z grupy. Portugalczycy w 2016 roku zremisowali trzy mecze w grupie i zdobyli mistrzostwo Europy. Kalkulacja będzie ważna, tak samo, jak bramki i kartki. Wszystko tutaj ma znaczenie, ale najistotniejsze jest to, by nie przegrać pierwszego meczu.

Już na koniec, mecz Polska – Holandia zakończy się wynikiem…

1:1.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *