Nawet niechętni Platformie Obywatelskiej widzą premiera, który jest na innym poziomie komunikacji, polityki i sprawczości niż jakikolwiek inny polityk dzisiaj w Polsce – mówili autorzy podcastu „Polityczne Michałki, Michał Płociński i Michał Szułdrzyński.
Donald Tusk w Kłodzku
Tematem najnowszego wydania „Politycznych Michałków” była reakcja polityków na Wielką Wodę 2024, polaryzacja w mediach społecznościowych wywołana sporem o winę za powódź, wizyta Szymona Hołowni w Turcji i Andrzeja Dudy w USA. – Obie strony politycznego sporu w Polsce absolutnie otwarcie przyznają, że to jest najważniejsze polityczne wydarzenie sezonu – mówił Michał Płociński. – I stąd to wielkie zaangażowanie Donalda Tuska, który przejął całą komunikację polityczną rządu na siebie, a nawet całą komunikację kryzysową państwa. I w momencie, kiedy Wrocław, jak widzimy, raczej zalany nie będzie, w Opolu wielkiej wody już nie ma, można zakładać, że Tusk wyjdzie z tego kryzysu pozytywnie zbudowany – mówił szef działu Opinie „Rzeczpospolitej”. Jego zdaniem premier pokazuje się jako ktoś, kto jest na zupełnie innym poziomie polityki, komunikacji i sprawczości niż jakikolwiek inny polityk w Polsce.
Powódź w Polsce: Jak obraz sytuacji zmienił się w ciągu kilku dni na korzyść Donalda Tuska
– Obraz polityczny powodzi diametralnie się zmienił w ciągu zaledwie kilku dni. Reakcja rządu początkowo była bardzo defensywna. Bardzo szybko przeszliśmy od tego, że premier robił wszystko, by jak najmniej politycznie stracić na tym kryzysie – bo to przecież nie tylko kryzys powodziowy, ale także polityczny – do momentu, kiedy już widzi, jak dużo może na nim zyskać – mówił Płociński.
– Już w piątek 13 września w sieci rozpoczął się zmasowany atak na rząd, uruchomiona została olbrzymia fala krytyki, że rząd jest nieprzygotowany do powodzi. Premier popełnia wielki błąd, mówiąc o danych, które nie są alarmujące. Oczywiście te słowa zostały wyrwane z kontekstu, ale w takich sytuacjach polityk musi tak dobierać słowa, żeby do wyborców trafiło to, co chce im przekazać. Potem rozlewa się wielka woda w górach, mamy tragiczne obrazki z Kłodzka, z Głuchołazów. Opozycja jest tutaj na wygranej pozycji, mocno atakuje rząd. Pojawiają się koszmarne komunikacyjnie wypowiedzi ministr Urszuli Zielińskiej i Pauliny Henning-Kloski. Ale potem mamy bezsensowny wiec, jaki organizuje PiS. Szybko się okazuje, że opozycja nie ma właściwie pomysłu, jak narzucać swoją narrację. A Donald Tusk kolejnymi wystąpieniami publicznymi, relacjami ze sztabów kryzysowych, zaczyna przejmować kontrolę nad sytuacją. Woda w Kłodzku, w Nysie opada. A premier udanie mobilizuje służby, pokazuje sprawczość, zaczyna karcić współpracowników. I zapanowuje nad przekazem. Mam więc wrażenie, że sytuacja niesamowicie się odwróciła w ciągu dwóch, trzech dni z olbrzymią korzyścią dla premiera i obozu rządzącego – dodał Płociński.
Powódź w Polsce: Rzeczywistość mediów społecznościowych generowana sztucznie
Tematem rozmowy była też niezwykle silna polaryzacja na platformach społecznościowych wokół tematu powodzi. – Mam dojmujące wrażenie, że niestety dwie największe polskie partie mają w takich sytuacjach interesy często zbieżne z interesami rosyjskiej dezinformacji. A generowanie tak wielkiego chaosu w serwisach społecznościowych i narzucanie politycznej walki, zamiast stawania ponad podziałami, może się w końcu okazać dla państwa zabójcze. I myślę, że to jest moment, w którym chyba rzeczywiście powinniśmy zacząć wprost mówić o tym, jak bardzo ta wirtualna rzeczywistość serwisów społecznościowych jest generowana sztucznie – mówił Płociński. – Bo to nie jest tak, że to my, jako społeczeństwo, jako przeciętni użytkownicy, sami z siebie zaczynamy narzucać tematy polityczne i dyskutować wyłącznie o polityce. Bo pierwszą reakcją normalnego człowieka nie jest to, czy winien jest Kaczyński, czy winien jest Tusk. Ale niestety różne zorganizowane grupy, wykorzystując działanie algorytmów, narzucają nam na Facebooku czy Twitterze sposób widzenia świata, który – mówiąc wprost – w sytuacjach kryzysowych może być bardzo utrudniać sprawne działanie państwa. A w najbliższych latach bezpieczniej raczej nie będzie, więc może powinniśmy w końcu poważnie się zastanowić, czy czegoś z tak działającymi serwisami społecznościowymi nie zrobić – dodał.