Grzegorz Schetyna: Niepokoi, że Donald Trump zaczął mówić językiem Władimira Putina

Jeżeli wolny świat zdecyduje się zaakceptować agresję Rosji na Ukrainie jako triumf Putina, oznacza to, że za kilka lat może dojść do rosyjskiej agresji na Polskę – stwierdza Grzegorz Schetyna, przewodniczący senackiej Komisji Spraw Zagranicznych, były minister spraw zagranicznych oraz marszałek Sejmu.
Grzegorz Schetyna: Niepokoi, że Donald Trump zaczął mówić językiem Władimira Putina - INFBusiness

Senator KO Grzegorz Schetyna

Foto: PAP/Marcin Obara

Jacek Nizinkiewicz

Dlaczego polska prezydencja w Unii Europejskiej jest bezobjawowa?

Nie określiłbym jej jako bezobjawowej. Odzwierciedla trudną rzeczywistość międzynarodową, to, co dzieje się na wschodzie Europy, na Ukrainie, oraz sytuację w polityce amerykańskiej. Akcenty są rozłożone w różny sposób. Tematem naszej prezydencji jest bezpieczeństwo, które dotyczy nie tylko Polski, ale także całej UE. Obecnie wszystko ma wymiar globalny.

Jakie są cele naszej prezydencji? Czy rozpoczęły się starania o przyjęcie Ukrainy do UE?

Najpierw sytuacja na Ukrainie musi wrócić do normalności. Prezydentura Donalda Trumpa wprowadza nowe scenariusze, aktywności i idee. Nikt nie przewidywał, że amerykańska polityka będzie przebiegać w ten sposób, jeśli chodzi o rozwiązanie konfliktu na Wschodzie.

Po Donaldzie Trumpie należało się spodziewać przychylnego stosunku do Władimira Putina i polityki transakcyjnej.

Polityki transakcyjnej, tak. Ale czy ktokolwiek w USA zakładał, że pierwsze dni prezydentury Trumpa będą poświęcone przyszłości Kanału Panamskiego, przyszłości Kanady i ustaleniu jej statusu, czy rozmowom o Grenlandii? Nikt tego nie przewidywał. Nikt nie spodziewał się ani w Stanach Zjednoczonych, ani w Europie, że sytuacja może wyglądać w ten sposób, szczególnie w kontekście relacji z Putinem.

Trump jest niebezpieczny dla Polski?

Jest niebezpieczny dla globalnego ładu i bezpieczeństwa. Relacje Trumpa z Putinem oznaczają powrót do postrzegania polityki jako koncertu mocarstw. Dwa mocarstwa dążą do ustalenia porządku świata, marginalizując i odsuwając decyzyjność innych państw.

Nie ma pan poczucia, że na spotkaniu w Paryżu Polska zawiodła, a Donald Tusk powinien zapowiedzieć wysłanie naszych wojsk do Ukrainy?

Rozumiemy, jak trudno jest rozmawiać choćby o planach na najbliższe miesiące, gdy wojna w Ukrainie wciąż trwa. Jeśli nie mamy rozejmu, to nie ogłaszamy pomysłu na wysłanie wojsk rozjemczych czy korpusu pokojowego. Jako kraj graniczny, podobnie jak Finlandia czy państwa bałtyckie, bronimy granic NATO i Unii Europejskiej. Przejście z obrony wojsk granicznych do korpusu pokojowego nie jest prostą sprawą. Należy o tym mówić z dużą ostrożnością, aby nie spowodować podziałów wśród sojuszników.

Czyli jednak wyślemy wojsko do Ukrainy?

Ten temat obecnie nie istnieje.

Teraz nie, a po wyborach prezydenckich?

To będzie zależało od przebiegu rozmów Trumpa z Putinem, wyników tych rozmów, oraz od tego, jak Amerykanie będą postrzegać partnerstwo Europy i Ukrainy. Dziś to pytania dla wszystkich krajów, które zdają sobie sprawę, że może nastąpić nowy podział polityki światowej. To bardzo szczególny czas.

Brytyjczycy deklarują gotowość wysłania swoich wojsk do Ukrainy, podobnie Francuzi i Szwedzi, a Polska nie może?

To są tylko zapowiedzi. Obecnie, w wyniku działań europejskiej polityki, musimy doprowadzić do rozejmu i działań pokojowych, aby ludzie przestali ginąć w Ukrainie. Należy to przeprowadzić w taki sposób, aby nie odbywało się to kosztem Ukrainy, która

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *