Sprawa zatrzymania żołnierzy na granicy opisywana przez Onet i reakcja na nią sfery politycznej najlepiej pokazuje, jak trudno dziś sztabom planować kampanie wyborcze. Rozmówcy z Trzeciej Drogi sugerują też, że to polityczne uderzenie ze strony KO.
Donald Tusk
W slangu amerykańskich kampanii wyborczych termin „październikowa niespodzianka” oznacza niespodziewane wydarzenie, które wpływ na ostatnią prostą przed wyborami prezydenckimi. W USA wybory odbywają się w listopadzie, stąd odniesienie dotyczące października – w chwili, gdy wydarzenie zmusza do reakcji sztaby obydwu kandydatów i wpływa na opinię publiczną. W Polsce w ostatnich dniach koniec kampanii może stać pod znakiem tego, co Onet napisał o zatrzymaniu polskich żołnierzy za strzały ostrzegawcze na granicy.
Kogo uderzy granica
W 2024 roku nie ma ważniejszego tematu dla Polaków niż bezpieczeństwo. Koalicja Obywatelska i premier Tusk akcentują to niemal na każdym kroku. „Tarcza Wschód”, czyli system fortyfikacji, który ma powstać na granicy, ma oczywiście znaczenie faktyczne, ale też polityczne. I nagle, w ostatnich dniach przed wyborami w temat bezpieczeństwa uderza tekst Onetu. Były premier Mateusz Morawiecki już wezwał premiera Donalda Tuska do dymisji. Zaczęła się reakcja kryzysowa rządu: tweety i konferencje prasowe, w tym wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza. Nasi rozmówcy w koalicji, a konkretniej ze strony Trzeciej Drogi bardzo nieoficjalnie sugerują, że temat nie pojawił się przypadkowo – że został wygenerowany po to, by uderzyć właśnie w Trzecia Drogę na finiszu kampanii. A uderzenie miało pójść z okolic Koalicji Obywatelskiej. To najlepiej pokazuje nastroje w tejże koalicji rządzącej w trzeciej kampanii z rzędu. Ale sprawa uderza pośrednio we wszystkich w koalicji, nie tylko Kosiniaka-Kamysza.
Sondaże i debaty
W przedwyborczym chaosie nie brakuje ostatnich sondaży, odbyła się nawet przedwyborcza debata z udziałem polityków koalicji rządzącej i opozycji. Sondaże nie są jednoznaczne: w niektórych opublikowanych w tym tygodniu przewagę ma KO, w innych – niewielkie zwycięstwo odnosi PiS. Jedno jest pewne: sondaże nie mają już takie mocy jak w ubiegłych latach. Jeszcze w ubiegłych wyborach badania poparcie wpływały na zachowania samych wyborców, bo budowały oczekiwania i samą rzeczywistość. Były samosprawdzającymi się przepowiedniami. Teraz wyborcy pozamykani we własnych bańkach nie reagują tak bardzo na badania w sferze publicznej. Nie ufają mediom i wierzą tylko w to, co mówią „ich” politycy.
Jedyne co zostało sztabom w ostatnich 48 godzinach to próba mobilizacji swoich wyborców i demobilizacji przeciwnika. O tym, jak będzie skuteczna przekonamy się już w niedzielę.