Linie lotnicze pomstują na odszkodowania za opóźnione i odwołane loty w UE. Szef zrzeszenia przewoźników nazwał je „potworem” i „zarazą”. W odpowiedzi na pytania money.pl Komisja Europejska przyznaje, że rozważa zmiany, ale nie po myśli linii. Ekspert podkreśla zaś, że „to nie jest żaden potwór”.
Odszkodowania za odwołane i opóźnione loty są solą w oku linii lotniczych (Getty Images, Dominika Zarzycka)
– Komisja Europejska nie będzie komentować żadnych uwag przedstawicieli branży. Komisja przeprowadziła dokładny przegląd przepisów dotyczących praw pasażerów w UE i zaproponowała ich zmianę w listopadzie ubiegłego roku, choć miała ona raczej na celu wzmocnienie praw pasażerów – mówi money.pl Adalbert Jahnz, rzecznik prasowy KE ds. środowiska i transportu.
Zobacz także:
"Stworzyły potwora". Linie lotnicze uderzają w sądy i UE
To odpowiedź na naszą prośbę o komentarz do poniedziałkowych słów Williego Walsha, dyrektora generalnego Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych IATA, czyli wiodącej organizacji reprezentującej interesy ponad 330 linii lotniczych z całego świata. Podczas dorocznego zgromadzenia linii członkowskich IATA w Dubaju Walsh skrytykował unijne przepisy o odszkodowaniach za opóźnione i odwołane loty.
– Przez ponad dwie dekady źle opracowane rozporządzenie pozwoliło sądom w całej Europie stworzyć potwora, który dodał miliardy do kosztów podróży. Nie miało to jednak żadnego pozytywnego wpływu na opóźnienia lub odwołania lotów – stwierdził Walsh.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Wynajmowanie drogich aut jest bardziej opłacalne niż mieszkania. Bartek Walaszczyk w Biznes Klasie
Odszkodowania za loty. Linie lotnicze chcą zmian, UE też
Zmiany, które w listopadzie 2023 r. zaproponowała Komisja Europejska, mają być odpowiedzią m.in. na kryzys pandemii COVID-19 i bankructwa gigantów, takich jak choćby Thomas Cook.
Adina Vălean, unijna komisarz transportu, podkreślała wówczas, że „Unia Europejska ma najsilniejsze na świecie ramy ochrony prawnej pasażerów”. Co więcej, zakładają one wzmocnienie ochrony praw pasażerów w transporcie nie tylko lotniczym.
– Oprócz poprawy sposobu stosowania i egzekwowania istniejących przepisów, chcemy naprawić trzy główne luki w tych propozycjach: Po pierwsze, zapewnić pasażerom równą ochronę i opiekę podczas rezerwacji biletów u pośredników; po drugie, rozszerzyć ochronę na pasażerów, którzy łączą różne środki transportu w jednej podróży; i po trzecie, zwiększyć specjalną pomoc dla pasażerów niepełnosprawnych i zapewnić poszanowanie ich prawa do godnego podróżowania – wyliczała Vălean.
Wprowadzenie zmian postulowały już w 2020 r. linie lotnicze. Proponowano m.in. aby nie uznawać usterki technicznej za okoliczność obciążającą przewoźnika, albo wydłużyć o kilka godzin czas opóźnienia, od którego należy się odszkodowanie. Inny pomysł zmian wyszedł z samej Komisji Europejskiej już w 2013 r. Zakładał on wówczas, że dolną granicą prawa do odszkodowania będzie opóźnienie wynoszące pięć godzin, a nie trzy, w przypadku podróży na terytorium UE. Zmiana ta jednak przepadła w Parlamencie Europejskim
„To nie jest żaden potwór”. Linie lotnicze sobie poradzą
Ekspert rynku lotniczego uważa, że przepisy rozporządzenia 261/2004 rzeczywiście są nieprecyzyjne i na przestrzeni 20 lat wyroki europejskich sądów wielokrotnie je doprecyzowały. Dlatego rewizja tych przepisów i ich doprecyzowanie w jednym dokumencie wydają się pożądanym postulatem.
– Natomiast to nie jest żaden „potwór”. Unijne prawa pasażerów lotniczych są bez dwóch zdań najbardziej prokonsumenckie na świecie, ale to efekt tego, że przynajmniej w tym zakresie państwa Unii opowiedziały się za interesami milionów podróżnych, a nie wąskiej grupy uprzywilejowanych biznesów lotniczych. Rozporządzenie 261/2004 generuje dla linii koszty, ale jeszcze żadna linia przez to rozporządzenie nie upadła – mówi money.pl Dominik Sipiński, analityk rynku lotniczego z ch-aviation.com i Polityki Insight.
I przypomina, że choć rozporządzenie obowiązuje od 2004 r., nie przeszkodziło liniom lotniczym w „gwałtownym rozwoju europejskiego lotnictwa przez ostatnie 20 lat”.
– Więc linie europejskie radzą sobie z tymi przepisami. Rewizja na pewno jest potrzebna, również pod względem rozłożenia odpowiedzialności – linie faktycznie nie powinny płacić za te opóźnienia, które są od nich niezależne, jak np problemy z przepustowością kontroli ruchu lotniczego. Pilnie potrzebne jest też wyrównanie zasad dla wszystkich, w tym dla linii spoza UE – dodaje Sipiński. Jego zdaniem pasażerki i pasażerowie nie powinni ponosić kosztów opóźnień i odwołanych lotów, tylko biznes. Stwierdza też, że „póki obciążenia będą takie same dla wszystkich linii, to biznes sobie z nim poradzi”.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl